Lekarze rezydenci wznawiają protest głodowy po spotkaniu z premier Szydło
„Złożyłam protestującym rezydentom konkretną propozycję powołania wspólnego zespołu do prac nad ich postulatami” - oświadczyła premier Beata Szydło po spotkaniu z lekarzami rezydentami. Zdaniem lekarzy rezydentów rządowa propozycja powołania wspólnego zespołu roboczego, który miałby pracować nad postulatami strajkujących oznacza niechęć rządu do podjęcia wiążących decyzji, dlatego zdecydowali się kontynuować głodówkę. O proteście lekarzy rezydentów mówili w audycji Debata Dnia Robert Feluś (redaktor naczelny dziennika „Fakt”) i Anna Sarzyńska (portal wPolityce.pl).
2017-10-10, 18:00
Posłuchaj
Warunkiem spotkania premier z rezydentami było przerwanie przez nich protestu głodowego, który trwał od poprzedniego poniedziałku. Lekarze przerwali głodówkę w środę rano, ale wznowili ją tuż po zakończeniu rozmów z premier, bowiem w ich ocenie nie przyniosły one przełomu. Do czwartku rezydenci mają zdecydować czy zawieszą protest i przystąpią do prac proponowanego przez rząd zespołu roboczego. Protestujący oświadczyli, że premier nie spełniła żadnego z ich postulatów: podwyżki wynagrodzeń, szybkiej ścieżki dojścia do finansowania służby zdrowia na poziomie przekraczającym 6 proc. PKB oraz likwidacji kolejek.
Zdaniem Roberta Felusia „w Polsce jak się nie wie co robić, to się powołuje zespół”. – Pani premier Szydło miała do zaproponowania tylko powołanie zespołu. Taki zespół będzie pracował i obmyślał plany, a ci lekarze będą dalej gonili od roboty do roboty. Nie dziwię się lekarzom, że powiedzieli, że ich zespół nie interesuje, tylko szybka podwyżka oraz, co ważne, w imieniu całej grupy zawodowej zwiększenie nakładów na służbę zdrowia – mówił gość Polskiego Radia 24.
W ocenie Anny Sarzyńskiej determinacja protestujących lekarzy rezydentów jest zrozumiała. – Medycyna to jedne z najdłuższych i najtrudniejszych studiów, jakie można podjąć. To bardzo odpowiedzialna praca. Ci lekarze po studiach muszą jeszcze 4-5 lat na rezydenturze przepracować za 2200 zł. Coś niby w służbie zdrowia drgnęło, ale rozumiem frustrację lekarzy, którzy mówią, że niewiele się zmieniło przez dwa lata rządów PiS. Trzeba mieć dużo zdrowia, by leczyć się w publicznej służbie zdrowia – powiedziała dziennikarka.
Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki przedstawiając w Sejmie założenia ustawy budżetowej na przyszły rok, mówił, że jest to budżet solidarnościowy, społeczny, który służy także rozwojowi. Na cele społeczne przewidziano w nim 75 miliardów złotych. Według Roberta Felusia było mnóstwo ministrów, którzy obiecywali wszystko, ale za pięć lat. – Ludzie nie myślą perspektywa pięciu lat, tylko następnego miesiąca. Lekarze rezydenci są bombardowani informacjami, że tak dobrze w gospodarce jeszcze nigdy nie było. Pamiętajmy, że to nie są lekarze „gorszego sortu”, są dobrze przygotowani do zawodu po 6 ciężkich latach studiów. Gdyby lekarzy rezydentów zabrakło, to dopiero byłby problem z dostaniem się do lekarza – stwierdził redaktor naczelny „Faktu”.
REKLAMA
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) mówi o 6 proc. PKB, jako o minimalnych nakładach na ochronę zdrowia „po to, żeby system był jakkolwiek wydolny”. Jak podkreślała Sarzyńska, minister Radziwiłł nie dał się poznać przez dwa lata jako dynamiczny polityk. - Nie pamiętam czy był jakiś minister zdrowia, który zbierał pochwały. To nie jest żadne usprawiedliwienie, by dalej nie robić nic. Minister Radziwiłł był krytykiem służby zdrowia za czasów PO i mówił wtedy, że lekarzom rezydentom należą się podwyżki. Dlatego rozumiem ten bunt, nie dziwię się, że nie godzą się na tysiąc złotych – wskazywała komentatorka.
Więcej w całej audycji.
Gospodarzem programu był Piotr Wąż.
Polskie Radio 24/IAR/PAP
REKLAMA
_____________________
Debata dnia w Polskim Radiu 24 - wszystkie audycje
Data emisji: 11.10.2017
Godzina emisji: 17:08
REKLAMA