"Kiedy był internowany, poprosił o fotografię matki Czackiej". Monika Waluś o kard. Wyszyńskim
- Kiedy był internowany, poprosił swojego ojca o to, aby przesłał mu fotografię matki Czackiej. Myślę, że to znak, bo kiedy był w tej samotności, wśród ludzi obcych, wrogich chciał mieć przy sobie nie tylko pamięć o niej, ale i fotografię - mówiła na temat powiązań matki Elżbiety Róży Czackiej i kard. Stefana Wyszyńskiego na antenie Polskiego Radia 24 - Monika Waluś, teolog UKSW.
2021-09-19, 20:24
Mija tydzień od beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. W programie - "Życie z duszą czy bez?" na antenie Polskiego Radia 24, Monika Waluś opowiadała o tym co łączyło te dwie postacie.
- Uważam, że to wspaniale, iż w jednym dniu te osoby zostały złączone duchowo po raz kolejny. Matka Czacka była starsza od kardynała Wyszyńskiego. W pewnym sensie można powiedzieć, że była jego przewodniczką duchową. I to nawet nie przez swoje teksty, ale osobowość i przykład życia - mówiła na antenie wykładowczyni UKSW.
Powiązany Artykuł
Beatyfikacja matki Czackiej i prymasa Wyszyńskiego. Nycz: Bogu dzięki, że nam się to przydarzyło
Wspomniała również, że - "ogromną rolę w kształtowaniu osobowości Jana Pawła II miała Hanna Chrzanowska". A ona, jako teolog widzi analogię, odnoście kard. Wyszyńskiego i matki Czackiej. - Tutaj podobnie Elżbieta Czacka miała wpływ przez swoje zachowanie, środowisko, które tworzyła (dom dla niewidomych), ale też i postawę wiary - kontynuowała Monika Waluś.
REKLAMA
- Ciekawe jest to, że Stefan Wyszyński odnotowywał wszystkie spotkania z matką Czacką. Oznaczał je jako bardzo ważne. Były też notatki, najważniejsze myśli. Prosił ją również o modlitwę w różnych intencjach, a kiedy był internowany, poprosił swojego ojca o to, aby przesłał mu fotografię matki Czackiej. Myślę, że to znak, bo kiedy był w tej samotności, wśród ludzi obcych, wrogich chciał mieć przy sobie nie tylko pamięć o niej, ale i fotografię. Twarz, która przypominała mu chwile rozmowy. W takim momencie zazwyczaj prosi się o fotografie jakiegoś świętego, ewentualnie kogoś z rodziny. A on już w 1953 roku uznał, że to będzie ta fotografia, która będzie mu dodawać otuchy - objaśniła Waluś.
Posłuchaj
REKLAMA
REKLAMA