Czesław Zajączkowski. Sowieci bali się go jak ognia
- Siły, które użyto, żeby złapać podporucznika Armii Krajowej Czesława Zajączkowskiego świadczą o tym, jaki respekt wzbudzał u sowietów i jak bardzo im zaszkodził – powiedział w Polskim Radiu 24 dr Patryk Pleskot z Instytutu Pamięci Narodowej.
2018-12-03, 21:05
Posłuchaj
W poniedziałek 3 grudnia minęła 74. rocznica śmierci zapomnianego żołnierza – Czesława Zajączkowskiego ps. Ragner. To jeden z naszych żołnierzy kresowych – dowódca nowogródzkiej AK. Został zamordowany 3 grudnia 1944 r.
- O tym jak znaczącą postacią był Czesław Zajączkowski może świadczyć fakt, że u sowietów miał pseudonim "cziort w oczkach", czyli diabeł w okularach, a jego oddział nazywano białą śmiercią. To znaczy, że bano się tej postaci. Świadczy o tym sam fakt, że 3 grudnia 1944 roku - kiedy miał około 30 osób w swoim oddziale - w celu złapania go i jego towarzyszy zmobilizowano ponad 1400 żołnierzy sowieckich, 3 czołgi, 8 ciężkich karabinów maszynowych, 58 karabinów maszynowych ręcznych, 100 automatów i 25 samochodów – powiedział Patryk Pleskot.
Wspomniał także o specyfice działania AK. - Fakt, że te oddziały w tak skrajnie trudnych warunkach funkcjonowały miesiącami, a nawet latami to efekt świetnej logistyki, ale też poparcia i ochrony ze strony ludności, która często w obliczu represji ze strony sowietów siłą rzeczy musiała szukać jakiegoś punktu zaczepienia. Odziały często odnawiały się w ten sposób, że ludzie młodzi, przeważnie mężczyźni, uciekali do lasów przed sowietami. A zatem można paradoksalnie stwierdzić, że nasilenie represji sowieckich, zwłaszcza po 43. roku w pewien sposób sprzyjało partyzantce o tyle, że zdesperowani ludzie szli do lasów i zapewniali dopływ świeżej krwi do oddziałów partyzanckich – zaznaczył gość Polskiego Radia 24.
Więcej w całej audycji.
REKLAMA
Rozmawiał Tadeusz Płużański.
Polskie Radio 24/bartos
-------------------------
Data emisji: 03.12.2018
REKLAMA
Godzina emisji: 20.35
REKLAMA