Eksperci: przestępstwa bankowe powinny być surowo karane, także poprzez zakaz wypłaty zysków
Trudno uwierzyć, że ogromne transakcje finansowe wykorzystujące polskie banki do prania brudnych pieniędzy nie są widoczne dla nadzoru finansowego, a pracownicy tych banków o nich nie wiedzą. Dlatego trzeba szybko i jednoznacznie reagować, wyciągając konsekwencje finansowe - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza" w Polskim Radiu 24 - dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej i Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
2020-09-21, 18:54
Goście audycji rozmawiali o sprawie nazwanej aferą oligarchów. Chodzi o pranie brudnych pieniędzy przez oligarchów rosyjskich i ukraińskich za pośrednictwem ING Banku Śląskiego. Przez jego konta przechodziły miliony dolarów.
Zagrożenie dla całego systemu
- Taki proceder zagraża bezpieczeństwu nie tylko jednej instytucji finansowej, ale całemu systemowi. (…) Proceder jest znany nie tylko z tego wydarzenia. Pranie brudnych pieniędzy, wykorzystywanie systemu podatkowego, tworzenie fikcyjnych podmiotów, inwestowanie w akcje, obligacje, przelewanie przez oficjalnie działające instytucje finansowe pieniędzy jest zagrożeniem dla nas wszystkich, dla pożyczających pieniądze czy wpłacających je do banku – mówił dr Bartoszewicz.
Zaznaczył, że jest to również problem nadzoru finansowego państwa, który w okresie, gdy dochodziło do owych nielegalnych działań, nie mógł funkcjonować poprawnie. W ten sposób zagrożone staje się bezpieczeństwo państwa.
Powiązany Artykuł
Pranie brudnych pieniędzy na wielką skalę. Dziennikarze śledczy ujawniają międzynarodową aferę bankową
- Jeżeli oficjalnie działający bank służył jako pralnia pieniędzy, to powstaje pytanie, w jakim stopniu sam uczestniczył w tym procesie, a pracownicy i zarząd mieli wiedzę o pochodzeniu środków. Jeżeli tak, to wchodzi w grę dochodzenie prokuratorskie i wyciągnięcie ostrych konsekwencji, bo zagrażało to bezpieczeństwu nas wszystkich – podkreślał dr Bartoszewicz.
REKLAMA
Marcin Roszkowski zaznaczył, że za pranie brudnych pieniędzy, które zawsze pochodzą z krzywdy innych osób, grozi w Polsce kara do 10 lat więzienia. Jeżeli zatem w proceder byliby zamieszani pracownicy banku, który chciał na tym zarobić, to kary powinny być surowe.
Koronawirus sprzyja bankowym przestępstwom
- Nie jest to niestety odosobniony przypadek. W maju tego roku "Gazeta Prawna" pisała o Banku Ochrony Środowiska, który miał bardzo podobny problem. Widać, że w sytuacji kryzysowej, w tym wypadku oligarchowie rosyjscy próbują ratować swoje pieniądze gdzieś w Europie. Też okoliczności koronawirusowe, gdy mamy więcej na głowie, a uwaga skupiona jest na walce z epidemią, na pewno temu pomogły - mówił Marcin Roszkowski.
Dr Bartoszewicz zauważył, że podobny system jak ten, który miał ostatnio miejsce z wykorzystaniem ING Banku Śląskiego był wykorzystywany w Polsce już przez lata. Trudno zatem wyobrazić sobie, żeby nikt z nadzoru bankowego tego nie widział i nie rozumiał.
Posłuchaj
- Wyraźnie widać, że system nadzoru sobie nie radził i dopuszczał do tego typu transakcji. Trzeba się temu przyjrzeć, bo niejeden system finansowy można w ten sposób podważyć. To też kwestia zaufania - ocenił Dr Bartoszewicz.
REKLAMA
Przypomniał, że "kryzys finansowy z lat 2008-2009 miał właśnie źródło w toksycznych narzędziach bankowych, a problem z frankowiczami też pokazuje brak etyki tego sektora".
Anna Grabowska, PR24, akg
REKLAMA