Eksperci: wojna na Ukrainie z każdy dniem przybliża widmo kryzysu żywnościowego na świecie
Wojna na Ukrainie to konflikt, którego skutkiem będzie kryzys żywnościowy na całym świecie. Już teraz część państw cierpi, a ceny nadal będą rosnąć. Jest to ekspansja globalnego kryzysu. Sankcje też go zwiększają jednak są niezbędna dla oddalenia świata od gospodarki rosyjskiej w przyszłości - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": prof. Konrad Raczkowski z Centrum Gospodarki Światowej UKSW i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
2022-04-11, 10:00
- Od początku wojny mówimy, że doprowadzi ona do kryzysu żywnościowego na świecie. W biednych krajach może się to skończyć rebeliami. Można popatrzeć co dzieje się na Sri Lace, gdzie ludzie już w zasadzie nie mają co jeść. A nie jest to tylko jeden kraj z listy ok. 70., które mogą ucierpieć bardzo poważnie dlatego, że żywności albo nie będzie albo będzie tak droga, że dużej części mieszkańców biedniejszej części świata nie będzie na nią stać – mówił prof. Konrad Raczkowski.
Żywność to globalny problem
Zdaniem Piotra Soroczyńskiego problem żywności, jaki będzie następstwem wojny na Ukrainie jest bardzo poważny. Wystarczy przypomnień tzw. arabską wiosnę sprzed dekady, kiedy to nie chodziło o przyczyny polityczne, ale o to, że żywność była droższa niż rok wcześniej. Ludzie wyszli na ulicę bo nie mieli za co żyć.
- Kłopot dotyczy nie tylko Afryki i Bliskiego Wschodu, które są zasilanie niemal wyłącznie zbożem z Rosji i Ukrainy, ale może być znacznie bardziej powszechny ze względu na problem z nawozami. Zdecydowaliśmy się nałożyć embargo na Białoruś, która eksportowało ich dużo na cały świat, ale prawdopodobnie także Rosja zablokuje ich wywóz – mówił Piotr Soroczyński.
Wskazał na Brazylię, która jest ogromnym producentem soi, a bez wystarczającej ilości nawozów nie będzie w stanie osiągnie odpowiedniego plonu. To odbije się na produkcji drobiu, także w Polsce, gdyż używamy soi jako wydajnego pożywienia w hodowlach drobiu.
REKLAMA
Nowe sankcje UE
Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali także o zapisani tzw. V pakietu sankcji nałożonych przez Rosję przez UE. Jeden z nich dotyczy zakazu wjazdu na teren UE ciężarówek z Rosji i Białorusi poza tymi, które przewożą leki, pomoc humanitarną a w niektórych wypadkach także żywność. Ta decyzja będzie też miała wpływ na polskich przewoźników, którzy już sugerują, że w związku z brakiem możliwości prowadzenia działalności w dotychczasowym zakresie oczekują wsparcia od państwa. W tej kwestii opinie ekspertów były podzielone.
W opinii prof. Konrada Raczkowskiego kolejna tarcza pomocowa wpłynęłaby na wzrost inflacji.
- Kolejny raz zaczynamy mówić o wsparciu od państwa, o kolejnym jego zadłużeniu. Nowe tarcze zwiększyłyby dług publiczny – stwierdził prof. Raczkowski.
Piotr Soroczyński zauważył, że dotychczas handel z Rosją miał utrudniać przede wszystkim kanał rozliczeniowy. Gdy okazało się, że można sankcje nałożone na banki omijać UE zdecydowała się na kolejny krok w postacie zakazu wjazdu ciężarówek do Unii, a także wpływania rosyjskich statków do unijnych portów.
REKLAMA
- Nie jest tak, że logistyki nie będzie w ogóle, ale będzie ona istotnie utrudniona. Ale już nasi transportowcy mają problemy z poruszaniem się na Wschodzie. Logistyka była więc podtrzymywana przez kierowców jeżdżących stamtąd – analizował Piotr Soroczyński.
Według niego dla skutecznego uderzania w gospodarkę rosyjską nie jest na tyle istotne to czy nastąpi do natychmiast, ale to, że może ona spodziewać się cały czas nowych sankcji. Wtedy bowiem pozostaje w niepewności i nie może dostosować się nowych wyzwań. Najistotniejsze jest zaś w opinii ekonomisty to, żeby na trwałe odciąć Rosję od kontaktów gospodarczych z Europą, aby w przyszłości nie miała ona za co zrealizować swojej ekspansji militarnej.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA