Eksperci: dobra sytuacja na rynku pracy pozwala Polakom patrzeć w przyszłość z większym optymizmem
Polscy konsumenci z coraz większym optymizmem patrząc w przyszłość. Cenią sobie dobrą sytuację na rynku pracy i wzrost wynagrodzeń przewyższający już inflację. Czekają oczywiście na to co zdarzy się z VAT na żywność i cenami energii ale podobnie jak wojak Szwejk coraz częściej twierdzą, że "jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było" - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Mariusz Adamiak dyrektor biura strategii rynkowych banku PKO BP i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
2023-11-23, 10:00
Goście audycji odnieśli się danych na temat nastrojów konsumenckich. Wskaźnik ufności konsumenckiej (za listopada 2023 r.) wynosi minus 15,1 pkt. proc. i jest o 2,8 pkt proc. wyższy niż w październiku br. Wskaźnik wyprzedający jest bardziej optymistyczny i wynosi minus 7,4 pkt. proc. W stosunku do listopada 2022 r. nastroje konsumenckie poprawiły się aż o 26,4 pkt. proc.
Konsumenci jako przyczynę wzrostu optymizmu wskazują, że będą mieli możliwość oszczędzania pieniędzy, poprawi się sytuacja gospodarcza w kraju, a także sytuacja finansowa ich gospodarstw domowych.
- Na razie ciągle - jeśli chodzi nastroje - jesteśmy na minusie, idziemy krok za krokiem wiedząc, że może się nam choć troszeczkę poprawiać. Konsumenci nie widzą jednak świata w różowych barwach, cały czas jest więcej myślących sceptycznie niż pozytywnie. Poprawa jest duża w stosunku do tego, co było przed rokiem, ale wtedy byliśmy zaniepokojeni tym co stanie się zimą, czy zdołamy kupić brakujący węgiel. Dużo było mówione o tym, że najtrudniejszy okres jeszcze przed nami i że musimy dotrwać do przełomu pierwszego i drugiego kwartału 2023 r. Wszyscy chcieli po prostu przetrwać, nie myśleli o nadmiernej konsumpcji – analizował Piotr Soroczyński.
Za ciekawe uznał to, że konsumenci przewidują, iż będą mogli oszczędzać więcej, bo przecież już mocno oszczędzają.
REKLAMA
- Kilka kwartałów temu dynamika depozytów ludności wynosiła ok. 2 procent, przy inflacji dwucyfrowej. Teraz przekracza 10 procent i jest już zbliżona do tego co nominalnie dzieje się w płacach, a tam są kilkunastoprocentowe wzrosty. Widać zatem, że ludzie odradzają swoje zapasy finansowe i mniej kupują, co pokazują dane o handlu detalicznym, gdzie sprzedaż rośnie rok do roku, nominalnie o 5 proc. – powiedział Piotr Soroczyński.
Według Mariusza Adamiaka kluczowe dla nastrojów konsumenckich jest to ile zarabiamy i ile będziemy zarabiać względem inflacji. Jak zaznaczył, od sierpnia wzrosty są od inflacji wyższe, dlatego to zapewne wpływa pozytywnie na nastroje konsumenckie. Także stan rynku pracy ma podobny wpływ na ludzi, to czy nie boją się zwolnień.
- Rynek pracy jest wciąż mocny i przekłada się to też na konsumpcję, co potwierdzają dane o sprzedaży detalicznej, które po raz pierwszy od roku były dodatnie, w ujęciu realnym. Stało się tak dlatego, że do sierpnia zarabiamy ogółem więcej niż inflacja. Oczywiście w różnych branżach bywa różnie. W przeszłości bywało tak, że płace rosły szybko, ale były skoncentrowane w sektorze przedsiębiorstw a np. budżetówka nie miała się najlepiej. W obecnej sytuacji, patrząc na perspektywy roku 2024, to emeryci nie mieli najgorzej, a w budżetówce zapowiadane są znaczne podwyżki – podkreślał Mariusz Adamiak.
Zauważył fakt, że obecnie najmniejsze podwyżki są w budownictwie, ale uzasadniał to pewnymi kłopotami, jakie miała ta branża w roku poprzednim, a wiązały się one z wysokimi stopami procentowymi i wstrzymywaniem sią z budowami przez deweloperów przekonanych, że przy tak drogim kredycie ludzi nie będzie na niego stać. Potoczyło się to nieco inaczej więc teraz w jego opinii będzie lepiej tak w budownictwie przemysłowym jak i mieszkaniowym.
REKLAMA
- W danych GUS widzimy wzrost w produkcji budowalnej o 10 proc. Wyjechało też trochę Ukraińców pracujących w tym sektorze więc co też powinno spowodować wzrost płac – dodał gość audycji.
Ekonomiści odnieśli się też do kwestii zerowego VAT na żywność oraz dalszego zamrażania cen energii. Według nich nie może to trwać zbyt długo. Być może dobrze byłoby, aby VAT na żywność podnosić stopniowo ale byłoby to trudne technicznie.
- Jeśli decydujemy się na państwo dbające o potrzebujących to powinniśmy identyfikować sprawne ich potrzeby, żeby pieniądze trafiały tam gdzie te potrzeby są, a nie wszędzie. Nie jesteśmy w stanie sfinansować wszystkiego dla każdego – powiedział Mariusz Adamiak.
Piotr Soroczyński zaznaczył, że jeśli będziemy ograniczać VAT na żywność to pojawią się jakieś daniny bardziej ukryte. Co do energii to raczej powinniśmy mieć możliwość wyboru czy chcemy drożej płacić dużemu dostawcy energii czy zainwestować we własne źródła energii.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA