Eksperci: przedsiębiorcy nie widzą zmian polityki gospodarczej i kończy się ich kredyt zaufania

Przedsiębiorcy nie widzą korzystnych dla nich regulacji, jakich spodziewali się po zmianie rządu. Wydaje się, że rząd nadal postanowił bazować głównie na rosnącej konsumpcji spowodowanej podwyżkami płac, świadczeń czy preferencji takich jak wakacje kredytowe. To nie może wywoływać optymizmu wśród przedsiębiorców. Ich kredyt zaufania się kończy - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Piotr Maszczyk z SGH i Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.   

2024-03-06, 10:00

Eksperci: przedsiębiorcy nie widzą zmian polityki gospodarczej i kończy się ich kredyt zaufania
PKB Polski po trzech miesiącach 2024 roku pozytywnie zaskakuje, ale inwestycje nadal spadają, choć rośnie konsumpcja. . Foto: Monkey Business Images/Shutterstock

Jednym z podjętych w Rządach Pieniądza tematów był poziom zadowolenia przedsiębiorców i jego wpływ np. na chęci do inwestowania.  Wskaźnika PMI dla przemysłu wyniósł on w naszym kraju 47,9 pkt, gdy w styczniu było to 47,1 pkt., co oznacza wzrost ale naprawdę niewielki.

Co może pocieszać to fakt, że choć cały czas wskaźnik zadowolenia przedsiębiorców jest ujemny to jednak pesymizm stopniowo maleje. Nadal rozczarowują przede wszystkim poziom zamówień, których liczba spada, ale podobnie jak konsumpcja, która nie rośnie jak firmy tego oczekiwały.

W całym IV kwartale 2023 roku, Polacy nie zdecydowali się na większe zakupy. Natomiast na kolejne miesiące polscy przedsiębiorcy mają nieco więcej optymizmu. Uważają, że przez najbliższe 12 miesięcy klimat w gospodarce się poprawi.

Skąd pesymizm?

- Przyczyną pesymizmu wśród przedsiębiorców jest przede wszystkim to, że rząd nie wysyła do nich pozytywnych sygnałów. W kampanii wyborczej była mowa o wielu pozytywnych rozwiązaniach dla przedsiębiorców, natomiast na dziś ich po prostu nie ma. Były np. zapowiadane wakacje składkowe, które zniknęły. Była mowa o deregulacji, której też nie ma. Nie ma zatem impulsu do rozwoju dla firm  – ocenił Marek Kowalski.

REKLAMA

Jak zaznaczył, nie chodzi nawet o to, żeby były już gotowe ustawy, które trafią potem do Sejmu, ale ubolewał nad tym, że ze środowiskiem przedsiębiorców, pracodawców nie dyskutuje się co trzeba zmienić.

- Ceny energii mamy jedne z najwyższych w Europie i przed przemysłem energochłonnym jest pytanie co dalej?. Mamy ograniczony dostęp do "zielonej energii", dlatego atrakcyjność polskich produktów (ze względu na ślad węglowy) będzie spadała. Cały czas też wstrzymywane są inwestycje, bo choć czekamy na środki z KPO to ich zainwestowanie też zawieszone są gdzieś w powietrzu  – powiedział Marek Kowalski.

Wskazał przy tym np. na ustawę o zamówieniach publicznych, która jest zła i wymaga pilnych zmian tak, aby była bardziej elastyczna.

Ustawa o zamówieniach publicznych wymaga pilnej zmiany

Piotr Maszczyk zgodził się, że ustawa o zamówieniach publicznych, która przy realizacji KPO będzie bardzo istotna, jest źle napisana, ale wyraził wątpliwość czy rząd zdecyduje się na jej uelastycznienie, narażają się tym samym na ewentualne zarzuty o nieodpowiednie wydawanie unijnych środków.

REKLAMA

- Nieznaczna poprawa wskaźnika PMI, odzwierciedla gasnące nadzieje na to, że z punktu widzenia przedsiębiorców nowy rząd jednak oznacza zmianę na plus. W makroekonomii niezwykle ważny jest bowiem sentyment. Gdy mówimy o inwestycjach to możemy wskazać, że wpływają na nie takie twarde czynniki jak np. stopy procentowe. Ale również ważne jest to jak przedsiębiorcy postrzegają swoja przyszłość co jest formą emocji. Był duży kredyt zaufania dla nowej ekipy od przedsiębiorców, może jeszcze trwa ale już tylko siłą rozpędu. Polityki gospodarczej rządu, po prostu nie ma. Mamy wrzutki słabo ze sobą powiązanie i nie wiemy jakie jest gospodarcze oblicze rządu, co ma być głównym czynnikiem wzrostu od strony popytowej – powiedział Piotr Maszczyk.

W jego opinii raczej nie będzie to eksport i "pozostaje nadzieja, że konsumpcja stymulowana wydatkowaniem pieniędzy z budżetu na podwyżki płacy minimalnej, czy waloryzacja rent i emerytur i chyba takie podejście zwyciężyło w gospodarczej części działań rządu".

Piotr Maszczyk wskazał  na KPO które ocenił jako "magiczne zaklęcie" i dodał, że przedsiębiorcy wcale nie muszą odpowiedzieć na te plany, bo "brakuje  pozytywnego nastawienia do przyszłości".

Wakacje kredytowe po nowemu

Goście audycji rozmawiali również o przyjętym wczoraj przez rząd projekcie ustawy o wakacjach kredytowych. Zakłada on, że wakacje będą trwały rok, kredyt nie może być większy nią 1,2 mln zł, a jego miesięczna rata musi przekraczać 30 proc. dochodów rodziny.

REKLAMA

Należy pamiętać, że w grę wchodzi tylko odroczenie spłaty należności na rzecz banku, ale nie będą za to doliczane odsetki. Koszty operacji będą zależały od liczby tych, którzy z niej skorzystają ale jest mowa nawet ok. 6 mld zł.

Najkrócej mówiąc, eksperci nie ocenili nowego rozwiązania entuzjastycznie.

- To narzędzie, które nie wspiera ludzi, którzy zostali dociążeni kosztami utrzymania, choć może tak było w założeniu tego programu, jeszcze z czasów poprzedniego rządu. Dla większości osób dziś jest to okazja do tego, żeby sobie zmniejszyć  ciężar kredytu. Nie spłacają standardowej raty, środki na nią przeznaczają na nadpłatę kredytu i dzięki temu korzystają. Ale to oznacza, że nie dotyczy to typowych gospodarstw domowych, które stają przed dylematem, że nie są w stanie spłacić raty kredyt, a wtedy wyrzucą je lokalu albo spłacą kredyt, ale nie kupią dziecku butów na zimę lub czegoś do jedzenia – analizował Piotr Maszczyk.


 

REKLAMA

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.


PR24/Anna Grabowska/sw

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej