Eksperci: zerowy VAT na żywność nie mógł być z nami na zawsze
Nigdy nie ma dobrego momentu na podwyższenie podatku, a co za tym idzie cen towarów, szczególnie, gdy są to towary codziennej potrzeby, do których należy żywność. Jednak to czy ceny żywności wzrosną będzie zależało zarówno od samych handlowców. Ciekawy będzie też efekt wojen cenowych między dużymi dyskontami, - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Ekonomii UW i Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
2024-03-13, 10:00
Goście audycji rozmawiali m.in. o decyzji rządu w sprawie zakończenia obowiązywania zerowego VAT na żywność od początku kwietnia. Została ona już podjęta, co oznacza, że na artykuły spożywcze dotychczas objęte zerowym VAT-em, będzie teraz obowiązywała stawka 5 procentowa.
Według szacunków NBP spowoduje to wzrost inflacji zaledwie o 0,9 procent, ale budżet państwa zyska rocznie dodatkowe 12 mld zł. Ale wzrosną wydatki obywateli, jako że te na żywność stanowią średnio 27 procent, wszystkich wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego. Przeciętny koszt wzrostu VAT do 5 procent, dla przeciętnej rodziny wyniesie ok. 1000 zł rocznie, a są też szacunki, że w rodzinie o modelu 2+2, to będzie nawet ok. 1400 zł rocznie.
VAT kiedyś musiał wrócić do poziomu sprzed wojny na Ukrainie?
- Nigdy nie jest dobry czas na podwyżki podatków, choć tu mówimy tylko o powrocie do stawki 5 proc. VAT, które mieliśmy do stycznia 2022 r. Był to czas rosnącej inflacji, które się wkrótce rozszalała, była dwucyfrowa. Warto też zauważyć, że inflacja na żywności, była wyższa od średniej stąd uzasadnienie dla czasowego obniżenia VAT do 0 procent było. Powodowało to oczywiście ubytek w budżecie państwa na poziomie ok. 12 mld zł. Dziś argument używany przez rząd, że inflacja spadła do 3,9 procent, a w grupie żywnościowej do poziomu 4,9 proc. jest jakoś uzasadniony – mówiła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Od 1 stycznia jest wyraźny wzrost płacy minimalnej, uchwalono 20 i 30 procentowe podwyżki dla sfery budżetowej i nauczycieli, które mają być wkrótce wypłacone z wyrównaniem od stycznia, są utrzymanie 13-e emerytury, które zostaną wypłacone w kwietniu, w marcu mamy wysoką waloryzację rent i emerytur. Wszystko to pokazuje, że konsumenci będą w stanie pokryć jakoś wzrost cen żywności, choć zapewne nie wszyscy i w nierównym stopniu.
REKLAMA
Arkadiusz Pączka zwrócił uwagę na wojny cenowe, przede wszystkim toczone obecnie między dwiema dużymi sieciami handlowymi, co może spowodować, że nie będzie aż takich podwyżek, jakich oczekujemy, czyli na poziomie 5 proc. Może też w jego opinii stać się tak, że tych podwyżek w dużych sieciach nie będzie na początku, ale po kilku miesiącach, stopniowo zaczną rosnąć ceny żywności. To oznacza, że klienci powinni obserwować ceny na bieżąco.
- Duże sieci mają większe możliwości stosowania strategii cenowych. W pierwszym momencie będą też zapewne negocjować na poziomie dostawców. Jest jednak duża obawa o małe sklepy, które nie mają takie elastyczności, płynności. One zatem po wzroście VAT od 1 kwietnia zapewne ceny podniosą - mówił Arkadiusz Pączka.
Zauważył przy tym, że Polacy po pandemii, okresie wysokiej inflacji mają dużą wrażliwość na ceny i idą tam gdzie jest taniej, choćby o przysłowiową złotówkę czy nawet kilkadziesiąt groszy.
Odnosząc się do konkurencyjności tańszych towarów z zagranicy Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zaznaczyła, że przede wszystkim odpowiednie służby powinny pilnować, co dzieje się z cenami towarów importowanych oraz także to co jest do naszego kraju sprowadzane, jeżeli chodzi o żywność i jakiej są jakości.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA