Eksperci: zyski z "zeroemisyjności" mieszkań to de facto ogromne koszty społeczne

2024-03-14, 10:00

Eksperci: zyski z "zeroemisyjności" mieszkań to de facto ogromne koszty społeczne
zdjęcie ilustracyjne. Foto: Фота: Marti Bug Catcher/Shutterstock

Sprostanie coraz większym wymogom "zeroemisyjności" budynków mieszkalnych dla większości Polaków będzie niemożliwe. Wpłynie to na wzrost cen mieszkań i zmusi wszystkich do ogromnych inwestycji w remonty instalacji grzewczych. Powinniśmy jako państwo bardzo ostrożnie podchodzić do implementacji niektórych unijnych dyrektyw - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii Rynkowych PKO BP i radca prawny Paweł Pelc

Goście audycji rozmawiali o możliwych skutkach przyjętej przez PE dyrektywy o "zeroemisyjności" budynków a także szerzej o ograniczaniu emisji CO2 w kontekście także następstw społecznych.

Unijna dyrektywa przewiduje, że w 2028 r. "zeroemisyjne" mają być nowe budynki użyteczności publicznej, a w 2030 r. także mieszkalne. W najbliższych latach niezbędne będą też kosztowne remonty starszych budynków, w tym mieszkalnych, aby uzyskać na ich "zeroemisyjność" do 2050 r.

Jak przewidują eksperci, czemu znaczne grupy społeczne mogą nie być w stanie sprostać. Nowe domy i mieszkania staną się zaś znacznie droższe. Co istotne, już w 2025 r. mają się skończyć dopłaty do kotłów na paliwa kopalne, a do 2040 r. mają być  one całkowicie wycofane. Wszystko to wpłynie na realizację coraz bardziej popularnego w Polsce programu "Czyste Powietrze".

Z drugiej strony padają argumenty o ochronie klimatu i zagrożeń, jakie wiążą się z brakiem radykalnego podejścia do tej kwestii.

Czy Polski stać na fit for 55?

- Jeżeli to rozwiązanie zostanie przyjęte to fundujemy sobie poważną katastrofę społeczną i gospodarczą. Jeszcze przed wyborami w 2005 r. PiS przygotowywał program wsparcia mieszkań, pokazujący, że w Polsce brakuje ok. 3 mln mieszkań i niewiele sią od tego czasu zmieniło. Jeżeli chcemy, żeby od 2030 r. wszystkie nowe budynki były "zeroemisyjne", żeby na wszystkich montować m.in. panele słoneczne, to ich koszt drastycznie wzrośnie. Jeśli dodać  do tego, że od 2030 r.  w ogóle ma nie być ogrzewania gazowego którego dziś montaż jeszcze nawet dotujemy, to pokazuje to, że wydajemy pieniądze zupełnie bez sensu. Okres życia takich kotłów to nie jest 10 czy 15 lat, ale dobrze konserwowane mogą dobrze funkcjonować przez kilkadziesiąt lat – analizował Paweł Pelc.

Dodał, że jeżeli ogrzewanie elektryczne miałoby się opierać na pompach ciepła, to trzeba będzie zastosować zupełnie inną technologię, opartą na ogrzewaniu podłogowym, żeby trzeba było ogrzewać do niższych temperatur .

- Jeżeli zatem rozwiązania proponowane przez PE wejdą w życie to drastycznie  pogorszy się dostęp do mieszkań, czy to ich posiadania czy wynajmowania – stwierdził Paweł Pelc.

Zaznaczył jednak, że ponieważ rozmawiamy o dyrektywie, to wiele zależy do tego jak Polska ją zaimplementuje, z jakich tzw. "opcji narodowych" polska skorzysta bo "łaskawcy pozwalają państwom członkowskim wyłączyć budynki zabytkowe czy o szczególnej wartości".

 Mariusz Adamiak zwrócił uwagę, że wymogu klimatyczne są istotne bo zanieczyszczamy naszą planetę intensywnie i w różny sposób jak: spaliny samochodowe, foliowe torebki, marnowanie żywności czy farmaceutyków itd. Ale podkreślił też, że w naszych warunkach klimatycznych nie da się też zainstalować każdej formy alternatywnego ogrzewania, np. nie każda pompa ciepła będzie efektywna. Jeszcze inną kwestią jest nadmiar paneli słonecznych  kłopoty z magazynowaniem prądu oraz sieciami przesyłowymi.

- Na pewno jest to kwestia implementacji, jej harmonogramu i zakresu. Otwartą  sprawą jest to żeby korzyści nie przekroczyły kosztów całej operacji. Jednak jeżeli mówimy o nowych budynkach,  tym użyteczności publicznej, to należy zachęcać ludzi na wszelkie sposoby żeby zwiększali ich efektywność cieplną. To dobry kierunek bo też uświadamia ludziom, że można w ten sposób oszczędzać. – powiedział Mariusz Adamiak.

Jaki jest poziom oszczędności?

Eksperci odnieśli się także do badania BIG Info Monitor dotyczącego oszczędności Polaków. Wynika z niego, że 39 proc. naszych rodaków chce w tym roku oszczędzać. W 2022 r. co czwarty twierdził, że to nie ma sensu albo, że nie ma z czego. W 2023 r. było to już 18 proc. badanych. Teraz poza 36 proc., którzy chcą oszczędzać, a 20 proc. z nich tylko po te, żeby mieć tzw. poduszkę finansową, to kolejne 26 proc. planuje większą kontrolę swoich wydatków a 20 proc. ich zmniejszenie. W tym wydatku chodzi również np. ograniczanie zużycia prądu czy wody. Generalnie widać tendencję do ograniczania konsumpcjonizmu, który jeszcze od niedawna był wręcz lansowaną postawą. Jednym z głównych problemów Polaków jest jednak brak oszczędności. 20 procent Polaków w ogóle ich nie posiada, 11 proc. ma oszczędności do 1000 zł, 11 proc. do 3 tys. zł , a 11 proc. do 5 tys. zł.

- Gdy porównujemy z innymi krajami patrzymy przede wszystkim na wskaźnik PKB, że coraz więcej krajów doganiamy. Ale już gdy spojrzymy na nagromadzony kapitał w krajach zamożnych - nie zniszczonych przez wojnę czy komunizm - to widzimy, że na Zachodzie to zamożność odziedziczona. A to też ma znaczenie i warto to sobie uświadomić. Prawdą jest też, że Polacy od lat 90-ych XX wieku, mało oszczędzali, większość pieniędzy szła na konsumpcję.  Stosunkowo mało też oszczędzamy na emeryturę bo państwo wytworzyło przekonanie, że ostatecznie przyjdzie z pomocą i da tym, którzy sobie na emeryturę nie odłożyli - mówił  Mariusz Adamiak.

Według Pawła Pelca warto byłoby przeanalizować czy w ogóle kwoty gromadzone na przyszłe emerytury traktujemy jak oszczędności, bo wydaje się, że raczej nie. Ale to też dzieje się m.in. za sprawą chociażby odebrania Polakom pieniądze z OFE, które miały być ich własnością, a potem okazało się, że są własnością państwa. To zniechęciło do oszczędzania w systemie emerytalnym w ogóle.

- Państwo robi wszystko żeby nas do oszczędzania zniechęcić. Do tego cały czas jesteśmy społeczeństwem na dorobku, a kolejne regulacje unijne coraz bardziej nam to utrudniają jak chociażby planowany zakaz kupowania samochodów spalinowych – stwierdził Paweł Pelc.

 

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.


Posłuchaj

Goście audycji "Rządy Pieniądza": Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii Rynkowych PKO BP i radca prawny Paweł Pelc komentują "zeroemisyjność budynków" oraz poziom oszczędności Polaków (Anna Grabowska PR24) 22:14
+
Dodaj do playlisty

 

PR24/Anna Grabowska/sw


 

Polecane

Wróć do strony głównej