Eksperci: Polska musi zacząć być postrzegana jako rozwinięta gospodarka
- Polski rząd musi ograniczyć część zbędnych wydatków na administrację oraz zwiększyć aprecjację złotówki. Bez współdziałania NBP z rządem kolejna podwyżka stóp procentowych nie pomoże w walce z inflacją. Zbyt często dla zagranicznych inwestorów jesteśmy postrzegani jako rynek wschodzący, co ma negatywny wpływ na notowania naszej waluty - powiedzieli eksperci: dr Maciej Bukowski prezes WISE Europa oraz Andrzej Sadowski prezydent Centrum im. Adama Smitha, w audycji "Rządy Pieniądza" w Polskim Radiu24.
2022-07-07, 10:00
- Konsensus o podwyżce stóp o 0,75 pkt. procentowego przez RPP jest dość powszechny, podobnie ocenia to Polski Instytut Ekonomiczny, ale trudno się zgodzić z niektórymi opiniami, że ta dzisiejsza podwyżka stóp to już będzie ostatnia podwyżka stóp procentowych. Inflacja na świecie spada a w Polsce rośnie, widać nadmierną deprecjację złotówki do euro i dolara, a inflacja bazowa jest dwa razy wyższa niż np. we Francji - przypomniał Maciej Bukowski.
- Członkowie RPP przespali moment, gdy trzeba je było podnosić, konieczność takich działań już w 2018 roku sugerował były członek RPP dr Kamil Zubilewicz, gdy już w 2018 roku inflacja urosła o 100 procent, (licząc rok do roku), a jeszcze nie było pandemii. Stąd wszelkie próby powstrzymania inflacji tylko przez wzrost stóp procentowych nie wiele dadzą. Rząd prowadzi zbyt dużą ekspansję, jeśli chodzi o pieniądze wypychane w różnych programach na rynek. Korzystały na tym tylko banki, które mają nadpłynność. Dla obywatela i przedsiębiorcy kolejna podwyżka stóp będzie bolesna, a rząd mając duże, zagraniczne zadłużenie w obcych walutach, też zwiększa swoje zobowiązania. Dlatego na razie nie widać, aby kolejne podwyżki stóp w jakikolwiek sposób ograniczały inflację. Do tego potrzebna jest koordynacja działań ze strony NBP i rządu - powiedział Andrzej Sadowski.
Co z wakacjami kredytowymi?
-Każdy kto zawarł umowę z bankiem ma prawo do tego rozwiązania, które jest dość standardowe i banki to od dawna przewidywały. Dlatego przypominanie o tym rozwiązaniu specjalną ustawą o wakacjach kredytowych, gdy już funkcjonował w obrocie cywilno-prawnym, jest tylko stratą cennego czasu polskich parlamentarzystów - stwierdził prezydent Centrum im. Adama Smitha.
- Transmisja polityki pieniężnej na poziom inflacji ma opóźnienie na poziomie dwóch kwartałów, dlatego zgadzam się z opinią, że RPP powinna podnosić stopy już w roku 2018 i 2019, gdy inflacja bazowa była na poziomie 4,5 do 5 procent, gdy wtedy w całej Europie była blisko zera. Dziś podnoszenie stóp jest niezbędnym antybiotykiem, który niestety może przyspieszyć recesję. Na początku lat 80. XX wieku podobna do naszej sytuacja była w USA i wtedy podniesiono stopy procentowe, aby walczyć z inflacją, za co Amerykanie zapłacili bezrobociem na poziomie 10-12 procent oraz niskim wzrostem PKB, co zmienił dopiero gospodarczy boom ery Ronalda Reagana. Inflacja w Polsce jest tak duża, że trzeba coś z tym zrobić, choć już widać na świecie sygnały nadchodzącej recesji, co widać po spadku cen surowców.To może mieć wpływ na spadek zmówień w naszym przemyśle, wzroście bezrobocia. To nie musi być od razu stagflacją, ale to może przypominać czasy z lat 1998-2000, gdy była inflacja, spore bezrobocie, a jednak RPP z tego okresu opanowała sytuację - podsumował dr Maciej Bukowski.
REKLAMA
Co z stagflacją?
-Nie musimy wchodzić w stagflację, wiele zależy od poziomu wydatków rządowych, a część z nich można skreślić od razu bez pogorszenia komfortu funkcjonowania państwa lub obywateli. Według analizy Centrum im. Adama Smitha niektóre agencje rządowe wydawały 80 procent swojego rocznego budżetu na czynsz, telefony, samochody i wynagrodzenia. I te powinny być od razu zlikwidowane. Chodzi o zabranie pieniędzy tej części administracji, której działanie nie ma pozytywnego wpływu na życie obywateli - podkreślił Andrzej Sadowski.
-Złoty jest osłabiony od paru lat, teraz od kilku tygodni to zjawisko przyspieszyło. Nie udało nam się przekonać do nas globalnych kręgów finansowe, że jednak jesteśmy krajem rozwiniętym. Wciąż nas postrzegają jako "rynek wschodzący", co ma negatywny wpływ na notowania złotówki wobec innych walut. Nasi politycy od lat nie potrafią znaleźć na to odpowiedzi jak to zmienić, a konsekwencje są bardzo znaczące: nasz PKB jest per capita zbliżony do 80 procent średniej unijnej, ale gdy spojrzeć na ceny to są one u nas na poziomie 50-60 procent średniej unijnej. To oznacza, że wszelki import jest dla nas droższy, zwłaszcza paliwa, inna jest też wycena naszego majątku narodowego. Dlatego fundusze inwestycyjne np. z Danii lub Kanady kupują u nas nieruchomości, bo tak jesteśmy jako kraj przez nich wyceniani. I choć widzą nasze rosnące znaczenie w gospodarce światowej, to nie zmieniają swojego postrzegania na nas jako na kraj o rozwiniętej gospodarce. Trzeba też dążyć do wzrostu aprecjacji złotego, tak jak to robią Czesi - powiedział Maciej Bukowski.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą prowadził Błażej Prośniewski.
Posłuchaj
REKLAMA
PR24/Błażej Prośniewski/sw
REKLAMA