Eksperci: rozwiązanie problemu napływu ukraińskich produktów rolnych będzie bardzo trudne
Rozwiązania wspierające polskie rolnictwo wobec napływających bez cła towarów z Ukrainy są konieczne. Za chwilę problem zaostrzy UE, w ramach której jesteśmy zobligowani do prowadzenia wspólnej polityki rolnej. Pomocy przy rozprowadzaniu ukraińskiego zboża z UE nie otrzymujemy, a zamiast tego możemy spodziewać się kar za wprowadzenie jednostronnego zakazu importu produktów rolnych – mówili w audycji "Rządy Pieniądza" ekonomiści: prof. Elżbieta Mączyńska, honorowa prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i wykładowca SGH oraz dr Artur Bartoszewicz ekspert z SGH.
2023-04-17, 10:00
Posłuchaj
Podczas sobotniej konwencji PiS przedstawiło pakiet dla rolnictwa. Istotnym elementem, który ma być wdrażany natomiast jest całkowity zakaz sprowadzania do Polski zboża oraz wielu innych produktów rolnych z Ukrainy. Chodzi o: cukier, susz paszowy, nasiona chmielu, lnu i konopi, owoce i warzywa oraz ich przetwory, wino, wołowinę, cielęcinę, mleko i jego przetwory, wieprzowinę, baraninę, kozinę, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego, miód i inne.
Jak podkreślił prezes PiS uzasadnieniem dla tej decyzji jest asymetria między polskim a ukraińskim rolnictwem, wynikająca zarówno z jakości ziemi, dużo niższych cen pracy, wielkich areałów ukraińskich gospodarstw oraz działających tam wielkich firm międzynarodowych.
Do sprawy odniosła się KE, która wydanym oświadczeniu napisała: "polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE, a zatem działania jednostronne są niedopuszczalne".
Ograniczenie importu jest potrzebne dla bezpieczeństwa kraju
- Jestem zwolenniczką wolnego handlu więc jeśli chodzi o zakazy to mam duże wątpliwości, ale na pewno są one potrzebne gdy chodzi o bezpieczeństwo kraju. Nie jestem jednak pewna czy lista produktów z zakazem wwozu powinna być tak szeroka. Natomiast z całą pewnością problem wziął się stąd, że zaniedbane zostały kwestie bezpieczeństwa obrotu, a także związanego z jakością towarów, które jako tranzyt trafiają do naszego kraju. Zrezygnowano z kontroli jakości i na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Rozwiązanie więc tkwi nie w zakazie, ale w zadbaniu o należytą jakość a także, aby to był rzeczywiście transfer. Jest szereg rozwiązań, które by to umożliwiły. Jednym jest system kaucji. Wwożący ją zapłaci a gdy towar opuści Polską będzie mu zwracana – argumentowała prof. Elżbieta Mączyńska.
REKLAMA
W jej opinii nasi rolnicy jednak nie byliby zadowoleni nawet wtedy, gdyby do Polski sprowadzane było masowo zboże dobrej jakości. Ponieważ "z jednej strony chcemy wolnego rynku, ale gdy zaczyna nas dotykać to protestujemy".
- Jest to kwestia związana z konkurowaniem, na którą się zgodziliśmy, dlatego musimy ponosić tego konsekwencje. Oczywiście Ukraina ze swoimi czarnoziemami i ogromnymi połaciami przewyższa możliwości konkurowania z nią Polski. Ale ciągle uważam, że rozwiązaniem mogą być dopłaty, cła i inne narzędzia, ale nie zakaz. Paradoks polega na tym, że w skali świata głoduje ok. 800 mln ludzi więc to, że ze zbożem nie ma co zrobić świadczy o zawodności całej polityki światowej, organizacji międzynarodowych, w tym UE – podkreślała prof. Elżbieta Mączyńska.
Polityka celna UE zawiodła?
Na kwestie związane z polityką celną UE z jednej strony, ale także na błędy popełnione przez stronę polską zwrócił uwagę również drugi gość audycji.
- Mleko wylało się trzy razy. Instrumenty powinny być adekwatne i brać pod uwagę wolność handlu, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że gdy rozpoczęła się dyskusja o wolnym handlu z Ukrainą, to miała ona charakter czysto emocjonalny. Nie polegała na analizie relacji handlowych między Ukrainą, a UE podczas, gdy 40 proc. ukraińskiego eksportu było przed wojną skierowane właśnie do UE. Tymczasem zniesiono cło przewozowe, ale także antydumpingowe i inne środki ochronne nakładane na import – mówił dr Artur Bartoszewicz.
REKLAMA
Zgodził się, że na świecie występuje głód i właśnie dlatego przede wszystkim uruchomiono wywóz zboża z Ukrainy statkami przez Morze Czarne.
- Ten proces koordynowała Turcja, ale nie stworzyła sobie problemu wprowadzając ukraińskie zboże na własne terytorium, a jedynie skoordynowała bezpieczeństwo przepływu – przypominał dr Artur Bartoszewicz dodając, że "Polska naiwnie rzuciła się do pomocy nie zastanawiając się nad konsekwencjami gospodarczymi tego typu działania".
Prof. Elżbieta Mączyńska zauważyła, że UE zawiodła w tej sprawie w całej rozciągłości decydują się na likwidacją przepisów celny i antydumpingowych.
- Gdy Unia Europejska powiedziała "A", to powinna powiedzieć też i "B". Tyle, że my nie zadbaliśmy o to "B" od samego początku, zadbaliśmy tylko o to, żeby to zboże wyjechało. Firmy sprowadzały je według reguł, które na to pozwalały przy braku ceł, kontroli jakości i rozwiązań zabezpieczających transfer, np. kaucji – podkreśliła honorowa prezes PTE.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA