"Pusty zapis, wizerunkowy ukłon". Prof. Ryba o ustaleniach dot. praworządności na szczycie UE
- Dla zachodnich negocjatorów zapis o praworządności, który w istocie jest tylko pewnym zawołaniem, był konieczny, żeby mogli przed własną opinią publiczną wylegitymować się, że coś zrobili - powiedział prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
2020-07-22, 10:30
Dobiegł końca szczyt Unii Europejskiej. Zdaniem opozycji, głównie Platformy Obywatelskiej, dla Polski zakończył się klęską. Jednak - jak wskazał prowadzący audycję Michał Rachoń - mechanizm zapisany w konkluzjach pozwala naszemu krajowi, a także innym państwom, powstrzymywać ewentualne próby zablokowania wypłaty środków przy pomocy traktatowej zasady jednomyślności, która ma obowiązywać przy obecnym stanie wynegocjowanego mechanizmu.
Powiązany Artykuł
Dworczyk o porozumieniu na szczycie UE: premier Mateusz Morawiecki pokazał swoją skuteczność w negocjacjach
- Totalna opozycja swoją opowieść o rządzie snuła w kontekście międzynarodowej izolacji, tego, że nie mamy przyjaciół, że nie jesteśmy skuteczni w negocjacjach. Po szczycie w Brukseli ten przekaz zbankrutował. (...) Jeżeli ma się twardy i stabilny rząd, stojący na gruncie interesu narodowego, to nawet przy tak niewyobrażalnie trudnych negocjacjach da się wynegocjować bardzo dużo - wskazał prof. Mieczysław Ryba.
Posłuchaj
Z tego względu również światowe media, które bywają krytyczne względem rządów Polski czy Węgier, twierdzą, że to właśnie te dwa państwa są zwycięzcami szczytu w Brukseli. Tak głoszą m.in. brytyjski "Guardian", amerykański "The Washington Post" czy "New York Times".
- CZYTAJ WIĘCEJ: "Było o krok od rekordu". Beata Płomecka i Jarosław Guzy zdradzają kulisy unijnego szczytu
"Zachodni negocjatorzy musieli się czymś wylegitymować"
Powiązany Artykuł
"Majstersztyk osiągnięty dzięki determinacji Polski i Węgier". Ćosić o ustaleniach szczytu UE ws. praworządności
Natomiast z ust niektórych polityków europarlamentu słychać głosy oburzenia, że dopuszczono do takich zapisów na temat praworządności, które ich zdaniem są niekonkretne i trudno będzie ich używać jako mechanizmu nacisku na inne państwa.
REKLAMA
- Zapis o praworządności wydaje się, że jest swego rodzaju wizerunkowym ukłonem w stosunku do tych, którzy to podnosili. Jest pusty, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie głosował w Radzie Europejskiej przeciwko sobie. Dla zachodnich negocjatorów wspomniany zapis, który w istocie jest tylko pewnym zawołaniem, był konieczny, żeby mogli przed własną opinią publiczną wylegitymować się, że coś zrobili - ocenił prof. Ryba.
"Walka o własne interesy"
- POLECAMY TAKŻE: Prezes PiS: nasza izolacja w UE jest bajką. Szczyt w Brukseli to ogromny sukces Polski
Zdaniem politologa, oglądając przekaz jednej z stacji komercyjnych, można odnieść wrażenie, że "Prawo i Sprawiedliwość to partia antyeuropejska, że nie ma tam kompetentnych ludzi mogących poruszać się po światowych salonach, że to jest po prostu zaścianek. - Okazuje się jednak, że ten "zaścianek" potrafi walczyć o swoje interesy - dodał.
***
Audycja: "Temat dnia/Gość PR24"
Prowadzący: Michał Rachoń
Gość: prof. Mieczysław Ryba, politolog z KUL
Data emisji: 22.07.2020
Godzina emisji: 09.33
Polskie Radio 24/db
REKLAMA
Polecane
REKLAMA