"Sroka”: Tato mówił, że jeśli w pięć dni Powstanie się nie uda, to nie wygramy. I tak się też stało.

- Ze śmiercią nie można się oswoić. Dla mnie było ogromnym przeżyciem, gdy przed samym Powstaniem dowiedziałam się od naszej znajomej, że mama i bracia żyją, a tata zginął, na rogu ulic Skolimowskiej i Puławskiej, miał 48 lat. Dla mnie było to nie do przyjęcia – wspominała w audycji "Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój” Jadwiga Wiśniewska ps. Sroka, Bohaterka Powstania Warszawskiego.

2018-08-06, 18:00

"Sroka”: Tato mówił, że jeśli w pięć dni Powstanie się nie uda, to nie wygramy. I tak się też stało.
Jadwiga Wiśniewska ps. Sroka, Bohaterka Powstania Warszawskiego. Foto: Polskie Radio 24

Posłuchaj

Jadwiga Wiśniewska ps. Sroka, Bohaterka Powstania Warszawskiego
+
Dodaj do playlisty

Jadwiga Wiśniewska urodziła się 30 lipca 1930 roku w Warszawie. W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miała 14 lat. Mieszkała z rodzicami na Mokotowie przy ul. Różanej. W 1942 roku wstąpiła do 40. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej dla dziewcząt. Przyjęła pseudonim Sroka. Przypadkiem do Powstania Warszawskiego przystąpiła trzy dni od jego wybuchu.

- Z koleżanką miałyśmy zanieść meldunek na ulicę Śliską – wspominała Jadwiga Wiśniewska. - Mój ojciec z braćmi wyszli z domu o godzinie 13:00, a ona przyszła po mnie dwie godziny później. Wiedziałyśmy, że Powstanie wybuchnie o 17:00, więc postanowiłyśmy pojechać jeszcze na Śliską. Zaniosłyśmy ten meldunek i wracając do domu ona wskoczyła do tramwaju, a ja już nie zdążyłam. Zostałam do rana w bramie przy ulicy Bagno. Nad ranem próbowałam dotrzeć do Mokotowa, ale w Alei Szucha stali już Niemcy. Koleżanka dotarła tramwajem do ul. Lwowskiej, gdzie stał oddział kapitana "Golskiego”, a ja szłam do niej przez dni, bez jedzenia. Przygarnęła mnie jakaś rodzina i nakarmiła. W końcu spotkałam moją koleżankę, która zaprowadziła mnie do 3. Batalionu Pancernego kapitana Stefana Golędzinowskiego ps. Golski. Tam zostałam łączniczką. To było trzeciego dnia od wybuchu Powstania Warszawskiego – opowiadała "Sroka”.

Jako dziecko, podczas okupacji, wielokrotnie widziała śmierć i tragedie zwykłych mieszkańców Warszawy. - Moi rodzice mieli sklep przy ulicy Ogrodowej. Tuż przed Powstaniem mama kazała mi zanieść obiad człowiekowi, który w nim pracował. Wychodząc z tego sklepu, getta już wtedy nie było, zobaczyłam szubienicę i pięć powieszonych osób. To było makabryczne przeżycie. Niemcy nie liczyli się z niczym i nikim. Cywilów rozstrzeliwali na każdym kroku – mówiła Jadwiga Wiśniewska.

Więcej w nagraniu całej audycji.

REKLAMA

Rozmowę przeprowadził Adrian Klarenbach.

Polskie Radio 24/dk

 ---------------------------

REKLAMA

Data emisji: 06.08.18

Godzina emisji: 17.45

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej