Grudzień 1970 w Szczecinie. Historyk: pojawił się postulat niezależnych związków zawodowych

Senat przyjął we wtorek uchwałę w 49-lecie krwawo stłumionych protestów robotniczych na Wybrzeżu. "Wydarzenia z grudnia 1970 r. pokazały bezwzględność komunistycznej władzy" - głosi uchwała. O tym, co wydarzyło się wtedy w północnej Polsce, w Polskim Radiu 24 dyskutowali historyk, prof. Jerzy Eisler, oraz Stanisław Wądołowski i Janusz Kotowicz - uczestnicy protestów w Szczecinie.

2019-12-20, 20:49

Grudzień 1970 w Szczecinie. Historyk: pojawił się postulat niezależnych związków zawodowych
Inscenizacja reakcji władz PRL na bunt robotniczy w grudniu 1970 roku. Foto: Wojciech Strozyk/REPORTER

Posłuchaj

Prof. Jerzy Eisler, oraz Stanisław Wądołowski i Janusz Kotowicz , uczestnicy protestów o buncie robotniczym w Szczecinie w grudniu 1970 - cz. I ("Niepokonani. Opozycja PRL"/ PR24)
+
Dodaj do playlisty

W ocenie prof. Jerzego Eislera, "w kontekście historii Wybrzeża w grudniu 1970 roku nie należy używać słów »wydarzenia«, lub »wypadki«". - Takich słów używała w latach 70. Propaganda komunistyczna. Zaproponowałem określenie "powstanie" i tłumaczyłem, że jeśli porównywać to z Powstaniem Warszawskim, listopadowym, czy styczniowym, to nie ma porównania - zaznaczył.

Powiązany Artykuł

Andrzej-Duda-pap-1200.jpg
Prezydent o Grudniu '70: gdyby nie tamta krew, nie byłoby wolnej Polski

"Bunt" nie "wydarzenia"

- Mamy w historii wydarzenia, które nazwano "powstaniami" z powodów politycznych - np. powstanie krakowskie w 1923 roku. To był robotniczy bunt i myślę, że słowo "bunt" najlepiej oddaje to, co wydarzyło się w grudniu 1970 na Wybrzeżu. Bunt - to znaczy protest, ale też protest w pewnym momencie gwałtowny, tragiczny, krwawy - mówił w Polskim Radiu 24 prof. Jerzy Eisler.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Kamil Bortniczuk: w dekomunizacji borykamy się z fundamentalnymi kwestiami

Jak dodał, do buntu na Wybrzeżu doszło, bo "społeczeństwo było zmęczone Gomułką". - Gomułka, który jako pierwszy sekretarz PZPR w 1956 był wielką nadzieję milionów Polaków, rządził 14 lat. To była władza właściwie dyktatorska, samodzielna. Zważywszy na jego temperament i cechy charakteru, nikt nie był w stanie mu się sprzeciwić. On był cholerykiem, człowiekiem przekonanym o własnej misji - wskazał gość Polskiego Radia 24.

REKLAMA

Wspomnienia uczestników rewolty

Stanisław Wądołowki, uczestnik buntu robotniczego w Szczecinie w grudniu 1970 roku, wspominał, że w szczecińskiej stoczni zajmował wtedy stanowisko technologa i nadzorował prace budowy statków. - Dowiedziałem się w nocy, z radia Wolna Europa, że w Gdańsku coś się dzieje. Pomyślałem, że skoro w gdańskiej stoczni coś się dzieje, to powinno dziać się także w stoczni szczecińskiej. 17 grudnia rano dołączyliśmy do protestujących robotników. "Kto opuścił w tej chwili biuro - wypada z pracy - ogłosiła dyrekcja. Zostało nas trzech, którzy dołączyliśmy do strajkujących ludzi - wspominał gość Polskiego Radia 24.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] Historyk o Grudniu '70: komuniści wpadli w panikę. Naród wypowiedział im wojnę

Janusz Kotowicz wspominał w Polskim Radiu 24, że w grudniu 1970 roku miał 18 lat. - Rząd ogłosił podwyżkę cen produktów spożywczych. Był to okres przedświąteczny, to wywołało oburzenie społeczeństwa. Mama samotnie wychowywała mnie i siostrę. Boże narodzenie zapowiadała się w domu bardzo ubogo, co wywołało we mnie bunt i sprzeciw - mówił.

Powiązany Artykuł

grudzień 1970_663x364.jpg
Grudzień '70. Posłuchaj fragmentów rozmów milicjantów pacyfikujących robotnicze powstanie

- Jako uczeń szkoły budowlanej dla pracujących, dołączyłem do strajkujących ze szczecińskich zakładów. Uczestniczyłem w demonstracji z wieloma tysiącami ludzi. 17 grudnia, podczas tłumienia strajków przez wojsko i milicję, zostałem postrzelony. Doznałem bardzo ciężkich obrażeń. (...) Dostałem kulę w plecy - wspominał Janusz Kotowicz.

REKLAMA

Wolne związki zawodowe

W ocenie prof. Jerzego Eislera, "o szczecińskim buncie w grudniu 1970 roku się pamięta". - Wiemy o tym bardzo dużo, ale w potocznej świadomości nie ma wiedzy o tym, że w Szczecinie władzę krótko sprawował ogólnomiejski komitet strajkowy. Skupiał w sobie 120 zakładów aglomeracji szczecińskiej. Spółki miejskie strajkowały, ale pracowały - za zgodą komitetu. To było pierwsze w Polsce po wojnie, zorganizowane oddolnie ciało - mówił gość Polskiego Radia 24.

>>> [CZYTAJ TAKŻE] "Czarny czwartek" - 17 grudnia 1970. Najkrwawszy dzień robotniczego powstania na Wybrzeżu

- W Szczecinie w grudniu 1970 roku pojawił się postulat niezależnych związków zawodowych. Nie wiemy, co stoczniowcy rozumieli pod tym pojęciem, czy rzeczywiście chodziło o pomysł, jaki zmaterializował się dziesięć lat później w Gdańsku - ocenił prof. Jerzy Eisler.

Więcej poruszających wspomnień uczestników rewolty w grudniu 1970 roku, a także jej ocena według prof. Jerzego Eislera - w zapisie audycji. Zachęcamy do jego wysłuchania.

REKLAMA

***

Audycja: "Niepokonani. Opozycja PRL"

Prowadzący: Wojciech Borowik

Goście: prof. Jerzy Eisler, historyk, oraz Stanisław Wądołowski i Janusz Kotowicz - uczestnicy protestów w Szczecinie

Data emisji: 20.12.2019

REKLAMA

Godzina emisji: 20.06


Polskie Radio 24, PAP/ mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej