Kurierzy, budowlańcy i kelnerzy. Oni są pilnie poszukiwani w stolicy

Sytuacja warszawskich pracodawców, szczególnie zatrudniających tak zwane „niebieskie kołnierzyki” (pracowników branż niewymagających wysokich kwalifikacji) jest bardzo trudna. Stopa bezrobocia w stolicy to zaledwie 1,5 proc. i nic nie wskazuje na to, że miałaby w najbliższym czasie wzrosnąć.

2019-02-14, 13:38

Kurierzy, budowlańcy i kelnerzy. Oni są pilnie poszukiwani w stolicy
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Africa Studio/Shutterstock

W 2019 roku w Warszawie brakuje i będzie brakować przede wszystkim kurierów i różnego typu specjalistów związanych z budownictwem i pracami wykończeniowymi. Duży problem ma także szeroko pojęta branża gastronomiczna. Badanie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej "Barometr Zawodów" wskazuje, że kelnerzy, barmani, kucharze, cukiernicy czy pomoce kuchenne również są na liście zawodów deficytowych.

Z brakiem kasjerów i sprzedawców zmaga się branża handlowa, brakuje też pracowników do prostych prac biurowych, mówiących po angielsku, kierowców, pracowników zawodów medycznych i opiekuńczych. Lista zawodów deficytowych jest długa, co powoduje, że większość funkcjonujących na lokalnym rynku firm musi szukać kreatywnych i skutecznych sposobów na pozyskanie pracownika.

- Tak zwane "niebieskie kołnierzyki" - w przypadku Warszawy głównie pracownicy obsługi klienta, handlu, produkcji FMCG, transportu, logistyki, hotelarstwa czy gastronomii - to grupa zawodowa przez wiele lat traktowana przez pracodawców po macoszemu. Niskie stawki godzinowe, umowy śmieciowe, nieodpowiednie warunki pracy, niskie stawki godzinowe – w tych zawodach przez wiele lat były częstym zjawiskiem - komentuje Katarzyna Godlewska, co-founder & managing director Kiwi Jobs.

- Od kilku lat widzimy jednak pozytywną zmianę. Wraz z nastaniem deficytu rąk do pracy pracodawcy coraz częściej doceniają pracowników, dbając o ich zadowolenie i rozwój. W czasach rynku pracownika nie tylko korporacyjni menedżerowie ze szklanych warszawskich wieżowców mogą liczyć na benefity pozapłacowe czy godziwe stawki. Niebieskie kołnierzyki są w coraz lepszej sytuacji głównie z uwagi na fakt, że wielu pracodawców nie może sobie pozwolić na złą opinię lub utratę aktualnego personelu. Pracownicy powoli stają się niezastępowalni, co uświadomiło już sobie bardzo wiele firm - dodaje.

Pracodawca musi się postarać

Warszawa to bardzo specyficzny rynek, na którym wymagania pracowników są często o wiele wyższe niż w innych częściach Polski. Potwierdzają to opinie samych mieszkańców. Aż 75 proc. warszawiaków biorących udział w badaniu stołecznego Ratusza "Barometr Warszawski" stwierdziło, że może bez większych kłopotów znaleźć pracę, choć niekoniecznie taką, jaką by chcieli. 40 proc. stwierdziło, że pod kątem szukania pracy w Warszawie sytuacja jest o wiele lepsza niż w innych dużych miastach. Warszawiacy znają swoją wartość na rynku pracy i nie boją się zaprezentować swoich wymagań wobec pracodawcy. Wiedzą, że zawsze mogą zmienić pracę.

Pracodawcy zabiegają o pracowników na różne sposoby. Podstawowym jest oczywiście wynagrodzenie. W wielu branżach zatrudniających personel niewykwalifikowany stawki godzinowe są o kilkadziesiąt procent wyższe niż jeszcze 5 lat temu. Zarobki w warszawskiej gastronomii i innych usługach typowych dla "blue collars" są często porównywalne lub nawet wyższe do zarobków początkującego prawnika (aplikanta adwokackiego lub radcowskiego), urzędnika czy pracownika naukowego.

- Wynagrodzenia są wśród pracodawców wciąż swego rodzaju tematem tabu. Informacje o proponowanych zarobkach są umieszczane w ofertach kierowanych do "niebieskich kołnierzyków" stosunkowo niechętnie. Na tak konkurencyjnym rynku pracy, jakim jest Warszawa, można wygrać tylko konkretną propozycją. Dlatego staramy się namawiać pracodawców do częstszej transparentności - zwłaszcza, że doskonale wiemy, że różnica pomiędzy stawką minimalną a rzeczywistymi zarobkami w wielu zawodach "blue collar" jest bardzo istotna. Kandydaci też to wiedzą - wyjaśnia Katarzyna Godlewska.

Pieniądze to nie wszystko

Wynagrodzenie, o ile bardzo istotne, nie jest jedynym czynnikiem decydującym o podjęciu zatrudnienia przez mniej wykwalifikowanych pracowników. Bardzo istotne są czynniki pozapłacowe, na które pracodawcy w branżach zatrudniających "niebieskie kołnierzyki" do tej pory dużo rzadziej zwracali uwagę. Z badań przeprowadzonych przez Kiwi Jobs wśród użytkowników aplikacji wynika, że najczęstszym powodem zmiany pracy nie jest za niska płaca, a negatywna atmosfera w miejscu zatrudnienia (67 proc. ankietowanych).

To, czy w danym miejscu pracuje się przyjemnie jest coraz częściej jednym z kluczowych czynników decyzyjnych o utrzymaniu dotychczasowego lub podjęciu nowego zatrudnienia. Kluczowe są relacje z szefem. Badania Kiwi Jobs udowadniają, że aż 59 proc. Warszawiaków reprezentujących "niebieskie kołnierzyki" zmieniła pracę ze względu na brak zrozumienia ze strony bezpośredniego przełożonego.

Dla 21 proc. ankietowanych Kiwi Jobs powodem do zmiany pracy była zła atmosfera w zespole, spowodowana nieporozumieniami lub niezdrową rywalizacją, 17 proc. zwolniło się z uwagi na brak wyrozumiałości pracodawcy dla nieoczekiwanych wydarzeń losowych, w tym chorób.

Wynagrodzenie i typ umowy miały dla ankietowanych znaczenie drugorzędne – może być to związane z faktem, że dużą część pracowników "blue collar" stanowią osoby młode, przedstawiciele pokolenia milenialsów i pokolenia Z, którzy charakteryzują się holistycznym podejściem do kwestii pracy – zdają sobie sprawę, że spędzają w niej dużą część swojego życia i dlatego wymagają od miejsca pracy odpowiednio przyjaznych warunków. Ma to znaczenie przede wszystkim w gastronomii, która według badań Kiwi Jobs jest branżą skupiającą najwięcej młodych pracowników – 70 proc. spośród osób, które aplikowały do pracy w tej branży przez aplikację miało 26 lat lub mniej.

Wnioski płynące z deklaracji warszawskich użytkowników aplikacji mają wymiar ogólnopolski – opracowanie wyników ogólnopolskiej ankiety przeprowadzonej na ponad 1 tys. pracujących Polaków przygotowane dla Kiwi Jobs pokazało bardzo podobne zjawisko.

Okazało się, że dobra atmosfera jest najważniejszą cechą idealnego pracodawcy – wskazało ją 49,5 proc. ankietowanych Polaków, zaraz obok ciekawej pracy (31,4 proc.) i przyjemnego miejsca pracy (30,5 proc.). Pracownicy, zwłaszcza branż nisko kwalifikowanych, nie poszukują już kart multisport czy bonów świątecznych – najbardziej atrakcyjnym benefitem są dla nich elastyczne godziny pracy.

- Aby zdobyć lub utrzymać pracownika, nie wystarczy już zaoferowanie odpowiedniego wynagrodzenia czy atrakcyjnej formy zatrudnienia. Dobry pracodawca musi przede wszystkim stworzyć odpowiednie warunki pracy, motywować swoich pracowników, dbać o relacje w zespole, inwestować w rozwój i zagwarantować atmosferę dialogu z przełożonym. Musi "dać się lubić" – zwłaszcza, że w dobie social mediów i wszechobecnych rekomendacji nawet jeden niezadowolony pracownik może wpłynąć trwale na opinię o pracodawcy – mówi Katarzyna Godlewska.

Jak wskazało badanie Kiwi Jobs, aż 53 proc. respondentów stwierdziło, że negatywne opinie innych o pracodawcy mogą skłonić ich do odrzucenia atrakcyjnej oferty pracy.

.
 

Naczelna Redakcja Gospodarcza, pulshr.pl, md

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej