Francja: półtora tysiąca traktorów bierze udział w manifestacji rolników w Paryżu
Półtora tysiąca traktorów bierze udział w manifestacji rolników w Paryżu. Delegacja protestujących została przyjęta przez premiera Manuela Valls.
2015-09-03, 14:27
Posłuchaj
Manifestanci domagają się konkretnych kroków ze strony rządu. Obiecane w lipcu 600 tysięcy euro nie wystarczy, gdyż zadłużenie rolników przekracza miliard. Koszty produkcji co roku rosną, a ceny skupu mięsa wieprzowego, wołowego czy mleka - maleją.
Jeden z uczestników protestu podkreśla, że dalej w takich warunkach finansowych żyć się nie da, a on tymczasem niebawem będzie miał trzecie dziecko. Zaznacza, że nie chce zarabiać tysięcy, ale tyle, żeby jego praca pozwoliła jego rodzinie na godne życie. Odrzuca subwencje państwa, bo nie chce żyć na koszt społeczeństwa. Inny rolnik też uważa, że sytuacja w tym sektorze jest dramatyczna i dlatego i on i pozostali manifestanci czekają na reakcję rządu i na konkretne z jego strony propozycje. Jego zdaniem, dzisiejsza manifestacja w stolicy jest dla nich ostatnią szansą.
Jadące z całej Francji do stolicy traktory zablokowały przed południem dojazd do Paryża. Wielu mieszkańców dojeżdżających do pracy zrezygnowało z korzystania z samochodów, ale i tak na drogach wylotowych utworzyły się gigantyczne korki.
To nie jest pierwszy protest
Francuscy hodowcy prowadzili tego lata liczne akcje protestacyjne, m.in. blokowali drogi przy granicy z Niemcami i Hiszpanią czy w popularnych miejscach turystycznych. O spadek cen, który doprowadził ok. 10 proc. krajowych gospodarstw na skraj bankructwa, oskarżają oni zagraniczną konkurencję.
Rząd Francji pod koniec lipca ogłosił kryzysowy pakiet o wartości 600 mln euro w postaci ulg podatkowych i gwarantowanych pożyczek, ale środki te w niewielkim stopniu miały wpływ na osłabienie niepokoju rolników. Władze francuskie nie mogą udzielić rolnikom bezpośredniej pomocy ze względu na unijne przepisy.
Na spadek cen podstawowych towarów, takich jak wołowina, wieprzowina i mleko, wpływ ma splot czynników, w tym zmieniające się nawyki żywieniowe, zmniejszenie popytu ze strony Chin i rosyjskie embargo na zachodnie produkty w związku z ukraińskim kryzysem, a także niskie ceny skupu, wysokie marże firm przetwórstwa żywności i handlu detalicznego.
IAR, PAP, abo
REKLAMA