Jest zielone światło dla stworzenia unii energetycznej. Eksperci podzieleni
Na pomysł zgodzili się szefowie krajów Unii Europejskiej podczas pierwszego dnia szczytu w Brukseli. Chodzi o gwarancję bezpieczeństwa energetycznego w Europie i większą niezależność, gdy chodzi o surowce takie jak gaz.
2015-03-20, 17:26
Posłuchaj
Unijni liderzy zgodzili się, by Komisja Europejska rozpoczęła prace nad konkretnymi rozwiązaniami. Wiadomo, że Komisja będzie teraz miała prawo wglądu w umowy zawierane zarówno przez poszczególne państwa jak i firmy prywatne. Jeśli znajdzie niedozwolone klauzule lub zapisy zagrażające bezpieczeństwu energetycznemu Wspólnoty, będzie mogła daną inwestycję zablokować.
- Kontrakty gazowe powinny mieć charakter biznesowy, a nie być bronią polityczną - argumentował w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. - Unia energetyczna ma dla nas ogromne znaczenie. Trzeba zerwać z totalną zależnością energetyczną - dodawał szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Nie wiadomo na razie, kiedy Komisja Europejska przygotuje konkretne rozwiązania prawne.
Rozwiązanie przyjęte przez unijnych przywódców jest uboższe od pierwotnej wersji, proponowanej przez ówczesnego polskiego premiera Donalda Tuska. W dokumencie nie ma już bowiem mowy o proponowanych wcześniej wspólnych zakupach gazu.
Ustalenia szczytu dotyczące unii energetycznej trudno uznać za sukces
Ekspert rynku Tomasz Chmal uważa, że ustalenia brukselskiego szczytu w sprawie unii energetycznej trudno jest uznać za sukces UE.
- Propozycje przewodniczącego Tuska (chodzi o forsowane przez Polskę wspólne zakupy gazu - PAP) zostały przesłonięte polityką klimatyczną. Istnieje wiele synergii pomiędzy bezpieczeństwem energetycznym i rozwojem energetyki odnawialnej, ale patrzenie na cały świat przez okulary klimatyczne jest strategicznym błędem. UE nadal nie uświadamia sobie swojej pozycji negocjacyjnej jako kluczowego, globalnego klienta surowców energetycznych - powiedział Chmal.
Jego zdaniem, z ustaleń można wywnioskować, że UE nadal będzie dyskryminować własne kopalne źródła energii. - Należy żałować, że politycy podejmując decyzje strategiczne, patrzą na sektor energetyczny ideologicznie, a nie pragmatycznie - dodał.
- Mimo wszystko jednak dobrze, że kwestia unii energetycznej została podniesiona na wyższy poziom agendy europejskiej i realizowane będą projekty wzmacniające infrastrukturę transgraniczną. To jednak plan absolutnego minimum, a nie ambitna polityka na miarę 500 milionów mieszkańców - podsumował.
Ustalenia są długofalowe i wielowątkowe i zasługują na pozytywną
Na zapisy wzmacniające rolę infrastruktury energetycznej zwraca też uwagę Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego. - KE chce, by państwa były połączone tak jak województwa w Polsce, by nie było ograniczeń infrastrukturalnych, które uniemożliwiają funkcjonowanie rynku wewnętrznego. Kładzie bardzo silny nacisk na interkonektory, giełdy, na rozwój rynku hurtowego - wyliczył.
Jego zdaniem ustalenia szczytu są wielowątkowe i długofalowe. Ocenia je pozytywnie. - Mówi się o budowie rynku, o tym, że trzeba wzmacniać kwestie badawczo-rozwojowe i tworzenie przewag konkurencyjnych. Stawia też "kropkę nad i", w jakim kierunku ten rynek ma się rozwijać - powiedział PAP.
Zajdler nie podziela opinii, by szczyt nadto faworyzował politykę klimatyczną. - To jest coś nieuniknionego, z czym musimy się zmierzyć - dodał.
Jeśli chodzi o kwestie gazowe Zajdler podkreślił, że dokument jasno pokazuje kierunek, w jakim będzie szła UE. Po pierwsze chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, dywersyfikację dostaw, poszukiwanie nowych partnerów i stworzenie standardów współpracy.
- Z dokumentu wynika, że wspólne zakupy gazu mogą być dobrowolne w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dostaw. Może szczególnie dotyczyć to państw, które są uzależnione od jednego dostawcy - mówił.
- Inna kwestia, czy nam jest to w ogóle potrzebne. W czasie gdy Tusk zgłaszał ten pomysł, była inna sytuacja. Dziś to już nie jest problem - dodał.
Podkreślił, że w przyjętym w czwartek dokumencie są zapisy, które można traktować jak zapowiedź stworzenia nowego modelu postępowania z zewnętrznymi dostawcami gazu.
- Sam fakt, że KE chce się przyglądać umowom i zasadom na jakich dostawcy zewnętrzni eksportują gaz, jakie zasady kontraktowe zapisują - ma duże znaczenie. To będzie remedium na - niekorzystne dla jakiegoś państwa - zapisy umowach. Dawniej, takie niekorzystne klauzule to był np. zakaz reeksportu, wysoki +take or pay+ czy też formuła cenowa faworyzująca dostawcę - uważa.
Janusz Piechociński o bezpieczeństwie energetycznym i "unii energetycznej"
REKLAMA
TVN24 Biznes i Świat/x-news
IAR, PAP, abo
REKLAMA