Frankowicze bez rewolucji?

Oczy osób spłacających kredyty denominowane w walutach obcych skierowane były w stronę Luksemburga. Wszystko to w związku z oczekiwaniem na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie, którą do rozpatrzenia skierował węgierski sąd.

2015-09-17, 19:37

Frankowicze bez rewolucji?
. Foto: Wikimedia Commons, MadGeographer

Posłuchaj

O pytaniu węgierskiego sądu ws. kredytów we frankach szwajcarskich mówili w radiowej Jedynce mec. Anna Lengiewicz z kancelarii LWB i Piotr Bodył-Szymala, ekonomista i radca prawny /Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
+
Dodaj do playlisty

Między innymi polscy frankowicze liczyli na to, że wyrok może oznaczać unieważnienie ich umów kredytowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że Trybunał może nawet nie zająć się sprawą.

Problemy z kredytami denominowanymi, czyli kredytami w innych walutach nie dotyczą tylko Polski, ale również innych europejskich państw m.in. Węgier – stąd sąd węgierski zadał Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości pytanie, czy kredytów denominowanych nie należy traktować tak, jak instrumentów finansowych. Gdyby tak było – wówczas osoby zaciągające taki kredyt powinny być chronione tak samo jak inwestorzy.

Pytanie, które zostało skierowane przez węgierskie sądy jest bardzo niechlujnie przygotowane. Trudno jest dopatrzeć się stanu faktycznego albo prawidłowego uzasadnienia prawnego tej skargi – komentuje mec. Anna Lengiewicz z kancelarii LWB. – Zdaniem Rzecznika już tylko z tego powodu, to zapytanie jest niedopuszczalne i w ogóle nie powinno podlegać rozpoznaniu przez Trybunał.

Kredyt denominowany jest instrumentem finansowym?

Pomimo złego przygotowania zapytania, gdyby jednak ETS uznał, że chce sprawę rozpoznać, to zdaniem Rzecznika Generalnego, ta sprawa w ogóle nie podlega dyrektywie o instrumentach finansowych. – To dlatego, że trudno jest uznać instrumentem finansowym sytuację, w której konsument pożycza, a nie inwestuje. Ustawa o instrumentach finansowych ma zastosowanie wobec konsumenta, który inwestuje swoje pieniądze, a nie tego, który je pożycza. Co może być dobre dla zadłużonych w obcych walutach, to fakt, że Rzecznik wskazuje, że do tego typu przypadków ma zastosowanie dyrektywa o kredycie konsumenckim, która jest implementowana w ustawodawstwie państw unijnych – w tym w Polsce.

REKLAMA

Rzecznik Generalny powiedział również, że nawet gdyby doszło do naruszenia reguł MIFID (dot. Instrumentów finansowych) i do nienależytego potraktowania inwestora (bo wtedy tak należałoby nazwać pożyczkobiorcę), Trybunał nie jest od tego, żeby przesądzać, czy umowa jest ważna, czy też nie – komentuje Piotr Bodył-Szymala, ekonomista i radca prawny. Rzecznik uznał, że ważność tego typu umów jak kredyty denominowane, jest to domena prawa krajowego, które ma określić jakie są sankcje cywilnoprawne za naruszenie dyrektywy MIFID.

Wnioski dla frankowiczów

Dzisiejsza opinia dla frankowiczów może oznaczać jedno. – Nie zapadnie rozstrzygnięcie, które wywróciłoby nasze dyskusje na temat tego, jak poradzić sobie z problemem kredytów denominowanych - który jest realnym problemem - dodaje Bodył-Szymala. – Dlatego to tu, w Polsce musimy szukać rozwiązania tego problemu.

– W moim przekonaniu dla frankowiczów ta opinia jeszcze nic nie oznacza. Należy poczekać na stanowisko Trybunału. Nawet gdyby ETS podzielił stanowisko Rzecznika, to w żaden sposób nie zmniejsza to szans konsumentów – frankowiczów w sprawach sądowych, które toczą się w tej chwili przed polskimi sądami – dodaje mec. Lengiewicz. Decyzję europejskiego Trybunału sprawiedliwości powinniśmy poznać w ciągu najbliższych miesięcy.

Dominik Olędzki,mp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej