Przed Sejmem protest Greenpeace przeciw wycince drzew

Przed Sejmem protest przeciw wycince drzew. Działacze Greenpeace wysypali na Wiejskiej 25 metrów sześciennych trocin. - Chcemy pokazać, że drzewa rosną długo, czasami dziesięciolecia, natomiast bardzo szybko możemy je zamienić w wióry - tak dzisiejszą akcję obrońców przyrody tłumaczy Robert Cyglicki, dyrektor fundacji Greenpeace Polska.  

2017-04-27, 13:41

Przed Sejmem protest Greenpeace przeciw wycince drzew
Lex Szyszko. Polska w trocinach. Foto: Materiały Prasowe

Akcji Greenpeace towarzyszy apel do posłów i senatorów o zmianę przepisów słynnej - jak powiedział Robert Cyglicki - ustawy "lex Szyszko". Wyjaśnił, że chodzi o przywrócenie wersji poprawek społecznych, które zostały opracowane przez m.in. ruchy miejskie, organizacje społeczne, a które miały zagwarantować powrót do normalności, "do tego żebyśmy, respektując prawo własności, jednocześnie zadbali o naszą wspólną przestrzeń zieloną w miastach".

Na początku roku weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie przyrody, która doprowadziła do niekontrolowanej wycinki drzew. 7 kwietnia Sejm uchwalił kolejną zmianę, wprowadzając konieczność zgłaszania takiej wycinki do gminy z pewnymi wyjątkami. I tak nie będzie trzeba - według uchwalonej ustawy - zgłaszać wycinki drzew szybkorosnących o obwodzie pnia wynoszącego do 100 cm mierzonego na wysokości 130 cm i drzew wolnorosnących o obwodzie pnia do 50 cm. W tej chwili nad ustawą pracuje Senat.

Nadużycia będą kontynuowane?

W ocenie Roberta Cyglickiego, poprawki, które postulowała fundacja przed uchwaleniem tej nowelizacji, zostały przez posłów znacznie zmienione. Dodał, że wstępna propozycja zakładała mierzenie obwodu pnia drzewa u jego podstawy, "nie na tzw. wysokości piersi". Jak powiedział "jeśli nie ma drzewa, pomiar taki jest praktycznie niemożliwy i łatwo doprowadzić do sytuacji, w której te nadużycia będą kontynuowane".
Greenpeace chce też, by urzędnicy gminni mieli więcej czasu na oględziny zgłoszonych do wycinki drzew. Zgodnie z wersją, które wyszła z Sejmu, urzędnik będzie miał 14 dni na wydanie opinii w sprawie wycinki. - W sytuacjach takich, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach, gdy mówimy o dużych terenach zielonych przejętych przez deweloperów, ocena sytuacji przez jednego urzędnika gminy w ciągu 14 dni, powołanie komisji, sprawdzenie tego - jest po prostu jest nieżyciowe, stwarza bardzo duże pole do nadużyć, które chcielibyśmy wyeliminować - powiedział Robert Cyglicki.
Wczoraj na temat tej ustawy debatował Senat. W trakcie dyskusji senator PiS Robert Mamątow zgłosił poprawki, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom Fundacji. Rano poprawki pozytywnie zaopiniowała senacka komisja środowiska. Zaostrzają one przepisy uchwalone przez Sejm i przewidują, że nie trzeba będzie zgłaszać zamiaru wycięcia drzewa, którego obwód na wysokości 5 cm nie przekracza 80 cm. Dotyczy to topoli, wierzby, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego. W przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego obwód nie może przekraczać 60 cm i - 50 cm w przypadku pozostałych drzew. Druga poprawka senatora PiS wydłuża termin, jaki ma gmina na dokonanie oględzin drzew z 14 do 21 dni.

Negatywną rekomendację komisji otrzymała natomiast poprawka senator Jadwigi Rotnickiej z PO, która przewidywała wydłużenie tego terminu do 30 dni. Nie uzyskał również akceptacji komisji wniosek senatora PO Piotra Florka o odrzuceniu ustawy w całości.
Głosowanie nad poprawkami odbędzie się późnym popołudniem.

abo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej