Volkswagen kontroluje swoją fabrykę w Chinach. "Nie widać oznak pracy przymusowej"

Szef chińskiego oddziału Volkswagena Ralf Brandstaetter odwiedził fabrykę w regionie Sinciang i oświadczył, że nie widział tam oznak pracy przymusowej - poinformowała agencja Reutera. Niemiecki koncern przekazał, że nie planuje wycofania się z tej fabryki.

2023-02-28, 11:36

Volkswagen kontroluje swoją fabrykę w Chinach. "Nie widać oznak pracy przymusowej"
Volkswagen deklaruje, że poszukuje nowych partnerów na całym świecie, częściowo w celu zmniejszenia zależności od chińskiego rynku, ale zerwanie umowy łączącej go z SAIC jest wykluczone.Foto: Robert Way/Shutterstock

Grupy obrońców praw człowieka, politycy i niemiecki związek zawodowy IG Metall krytykowały Volkswagena za obecność w regionie Sinciang w związku z doniesieniami o powszechnych represjach i wykorzystywaniu pracy przymusowej, które według ONZ mogą stanowić zbrodnie przeciwko ludzkości. Pekin temu zaprzecza.

- Umowy zobowiązują jednak VW do prowadzenia fabryki wspólnie z chińską firmą SAIC, z którą łączy go spółka joint venture, do 2030 roku, a niemiecki koncern nie planuje wycofywać się z regionu - oświadczył główny lobbysta firmy Thomas Steg po wizycie Ralfa Brandstaettera w fabryce.

"Nie znalazłem żadnych sprzeczności"

Ralf Brandstaetter, który kieruje chińskimi działaniami VW od połowy ubiegłego roku, odwiedził zakład w połowie lutego. Przekazał, że rozmawiał tam z siedmioma pracownikami, w tym Chińczykami Han, Ujgurami i Kazachami, z pomocą tłumacza wybranego przez VW lub po angielsku. Zapewnił, że wizyta nie była nadzorowana przez chińskie władze.

- Mogę rozmawiać z ludźmi i wyciągać własne wnioski. Mogę weryfikować fakty przedstawione przez chińskiego partnera SAIC, i tak właśnie zrobiłem. Nie znalazłem żadnych sprzeczności - powiedział szef chińskiego oddziału Volkswagena , dodając, że była to jego pierwsza, ale nie ostatnia wizyta w fabryce.

REKLAMA


VW oświadczył, że rząd w Pekinie w 2012 roku zaproponował mu budowę zakładu w Sinciangu, ale nigdy nie znaleziono dowodów na pracę przymusową wśród osób zatrudnionych w fabryce. Oceniał również, że jej obecność ma pozytywny wpływ na miejscową ludność. Zaprzeczył też, że chińskie władze groziły zakazem produkcji w kraju, jeśli zakład w Sinciangu nie będzie utrzymany.

"Zerwanie umowy jest wykluczone"

Thomas Steg przyznał jednak, że atmosfera w Sinciangu zmieniła się od czasu rozmów o budowie fabryki, a władze stosują "znacznie bardziej represyjne podejście", odkąd w 2015 roku w regionie wprowadzono prawo antyterrorystyczne po serii brutalnych zamachów przypisywanych ujgurskim bojownikom.

- VW poszukuje nowych partnerów na całym świecie, częściowo w celu zmniejszenia zależności od chińskiego rynku, ale zerwanie umowy łączącej go z SAIC jest wykluczone - zaznaczył lobbysta.

"Produkcja w fabryce w Sinciangu spadła w związku z niedoborami półprzewodników i lockdownami covidowymi, które do niedawna zakłócały branżę motoryzacyjną w Chinach. Liczba pracowników zmniejszyła się o 65 proc. od czasu sprzed pandemii i wynosi obecnie około 240, z czego 17 proc. to Ujgurzy" - podał Reuters.

REKLAMA

PR24.pl, IAR, PAP, DoS

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej