Strajk pracowników Poczty Polskiej. Wstrzymano pracę
80 procent placówek Poczty Polskiej na Mazowszu przystąpiło do strajku ostrzegawczego. Od 8.00 do 10.00 listonosze nie roznosili listów i paczek, a pracownicy przy okienkach nie obsługiwali klientów.
2024-05-16, 10:00
Pracownicy domagają się podwyżek wysokości tysiąc złotych brutto. Jak mówi przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty Polskiej Robert Czyż, ta kwota wynika z niskich płac.
- 80 procent pocztowców, to 50 tysięcy pracowników, ma wynagrodzenie zasadnicze wynoszące 4 tysiące 23 złote brutto, czyli nawet poniżej wynagrodzenia minimalnego - podkreśla.
Jeśli pracownicy Poczty Polskiej nie porozumieją się z pracodawcą zostanie podpisany protokół rozbieżności, później ewentualne odbędzie się referendum i strajk generalny .
Urzędy były otwarte, ale klienci zostali poinformowani, że w tych godzinach nie będą obsłużeni.
REKLAMA
Prezes Poczty Polskiej mówi o wielkich problemach
Sprawę komentuje prezes spółki Sebastian Mikosz. - Poczta Polska jest w stanie śmierci klinicznej. Trzeba ją wymyślić na nowo, ponieważ gasną tradycyjne usługi, jak np. doręczanie listów - stwierdził.
- Śmierć kliniczna Poczty polega na tym, że mamy same długi. Po pierwsze mamy dług, który określić można jako dług kurierski, czyli jesteśmy siódmym graczem na tym najszybciej rosnącym i atrakcyjnym rynku usług logistycznych, powiązanych z e-commerce. I o naszą ekspansję na tym rynku będzie bardzo trudno, dlatego, że wiąże się to z koniecznością dokonania gigantycznych inwestycji i całkowitej transformacji - z firmy stawiającej prawie wyłącznie na logistykę listów, na firmę kurierską - wskazał.
- Drugi dług, który jest chyba najgroźniejszy, to jest dług technologiczny. Przez ostatnie lata, a szczególnie ostatnich osiem lat, Poczta w ogóle nie inwestowała w swoje systemy IT. Jesteśmy takim skansenem informatycznym, firmą, która funkcjonuje chyba w oparciu o najstarsze dostępne systemy. Szacujemy, że w tej chwili wyjście z długu technologicznego, to jest koszt rzędu pół miliarda złotych. Musimy kupić co najmniej 23 tys. komputerów, zainstalować zupełnie nowe serwery, nowe oprogramowanie. Operujemy na systemach, które mają nawet 20 lat - wyliczał.
Podkreślił jednak przy tym, że "pracownicy Poczty mają słuszne pretensje i żal". - Jesteśmy firmą, w której wszystko jest powolne, długie, skomplikowane. Zbudowaliśmy imponującą biurokrację wewnętrzną, której utrzymanie wymusza gigantyczne zatrudnienie. Śmiem twierdzić, że dzisiaj obsługą aparatu biurokratycznego zajmuje się więcej ludzi, niż tych, którzy realnie mają styczność z klientami - powiedział.
REKLAMA
Sebastian Mikosz poinformował, że strata brutto całej Grupy Poczta Polska to prawie 468 mln zł.
IAR/PAP/sw
REKLAMA