Pracownicy Samsunga w Indiach protestują. Ponad setka zatrzymanych
Policja zatrzymała 104 pracowników fabryki Samsunga w indyjskim stanie Tamilnadu. Zatrzymani szykowali się do demonstracji w ramach prowadzonego od 11 dniu strajku.
Andrzej Mandel
2024-09-19, 15:03
Od 11 dni trwa strajk w fabryce sprzętu AGD Samsunga w mieście Ćennaj (dawniej Madras) w indyjskim stanie Tamilnadu. Strajkuje ok. 1500 z 1800 osób zatrudnionych w zakładzie. Część z nich zatrzymała 18 września indyjska policja, która uznała, że 104 protestujących nie uzyskało pozwolenia na organizację marszu protestacyjnego.
Dlaczego pracownicy Samsunga w Indiach strajkują?
Fabryka w Ćennaj odpowiada za jedną trzecią zysków Samsunga w Indiach i zajmuje się produkcją sprzętu AGD. Protestujący domagają się od firmy uznania ich związku zawodowego - Samsung India Labour Welfare Union (SILWU), rozpoczęcia negocjacji zbiorowych i podwyżek.
- Pracownicy postanowili strajkować bezterminowo, dopóki ich żądania nie zostaną spełnione - powiedział w rozmowie z BBC A Soundararajan, członek Centre of Indian Trade Unions (Citu), wspieranego przez Komunistyczną Partię Indii.
Protestujący krytykują także warunki pracy. Według nich są one "niebezpieczne", a wysoką wydajność uzyskuje się kosztem braku przerw i właśnie bezpieczeństwa pracy. Soundararajan przekazał też, że strajkujący pracownicy i ich rodziny są zastraszani.
REKLAMA
Podwyżki, których domagają się pracownicy zarabiający 25 000 rupii (1 145 zł) miesięcznie, mają być stopniowe i w ciągu trzech lat podnieść ich wynagrodzenia o 50 procent.
Samsung India deklaruje dobrą wolę i troskę o dobrostan pracowników oraz zapewnia, że przestrzega praw pracowniczych. Władze stanu Tamilnadu twierdzą, że "spełnią żądania pracowników".
Strajk - kłopot dla Samsunga i... premiera Indii
Protesty są kolejnym problemem południowokoreańskiego koncernu. Samsung mierzy się z poważnymi problemami finansowymi i planuje właśnie masowe zwolnienia pracowników. Do końca roku chce zwolnić ok. 15 proc. pracowników w działach sprzedaży, a w działach administracyjnych zwolnione ma być nawet 30 procent pracowników.
Jak zauważa BBC, strajk w Ćennaj to także kłopot dla Narendy Modiego, premiera Indii. Od dłuższego czasu zachęca on koncerny do lokowania produkcji w Indiach zamiast w Chinach kusząc łatwymi ścieżkami dla biznesu, ulgami podatkowymi i tanią siłą roboczą. Według indyjskich działaczy związkowych władze stanowe i federalne przymykają oko na łamanie praw pracowniczych przez duże korporacje.
REKLAMA
Zatrzymani pracownicy zostali już zwolnieni przez policję. Protestujący deklarują strajk do skutku.
Czytaj także:
- Indie chcą przez Polskę zyskać lepszy dostęp do unijnego rynku
- Przełomowa decyzja Mety. Chodzi o wybory w USA
- Gigant technologiczny wstrzymuje budowę fabryki w Polsce. Znamy powód
PAP/BBC/AM
REKLAMA