Biedronka oskarżona przez UOKiK o zmowę. "Niedopuszczalne w wymiarze ludzkim"

Zaniżone zarobki oraz brak możliwości rozwoju zawodowego i awansów - taki skutek mogła mieć podejrzewane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zmowa na rynku pracy, która miała być zawarta pomiędzy Biedronką a przedsiębiorstwami transportowymi obsługującymi sklepy. Dla kierowców oznaczało to konkretne straty finansowe, dla największej sieci sklepów i kontrahentów logistycznych może zakończyć się gigantycznymi karami.

2025-07-14, 09:47

Biedronka oskarżona przez UOKiK o zmowę. "Niedopuszczalne w wymiarze ludzkim"
Senior udający się z wózkiem sklepowym do Biedronki. Foto: Filip Naumienko/REPORTER/East News

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Prezes UOKiK postawił zarzuty Jeronimo Martins Polska, właścicielowi sieci Biedronka, a także 32 firmom transportowym i ośmiu menedżerom, podejrzewając ich o ograniczenie konkurencji na rynku pracy
  • Zmowa miała na celu uniemożliwienie kierowcom swobodnej zmiany pracy pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki, co mogło skutkować niższymi zarobkami i ograniczoną mobilnością zawodową
  • Za udział w takim nielegalnym porozumieniu przedsiębiorcom grozi kara finansowa do 10% obrotu, a menedżerom do 2 milionów złotych

Niższe zarobki przez zmowę Biedronki? UOKiK na tropie

UOKiK wszczął postępowanie przeciwko właścicielowi popularnej sieci sklepów Biedronka, firmie Jeronimo Martins Polska, oraz 32 przedsiębiorstwom transportowym i ośmiu osobom fizycznym, w tym menedżerom i właścicielom firm, którzy mogli być bezpośrednio odpowiedzialni za podejrzewane porozumienie. Zarzuty te dotyczą ograniczenia konkurowania o pracowników na rynku pracy.

- Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego "podkupywania" sobie pracowników. Takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem ochrony konkurencji, ale również niedopuszczalne w wymiarze ludzkim. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego wyboru oraz zmiany miejsca pracy – wyjaśnił prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

⚖️ Prawa pracownika w pigułce. Gdzie szukać pomocy, gdy pracodawca łamie przepisy?

Historia kierowców pokazuje, jak ważna jest znajomość swoich praw i instytucji, które ich chronią. Gdzie szukać pomocy w razie problemów z pracodawcą?

Państwowa Inspekcja Pracy (PIP): To podstawowa instytucja, do której należy się zwrócić w sprawach dotyczących warunków pracy: łamania przepisów o czasie pracy, problemów z BHP, niewypłacania wynagrodzenia za nadgodziny czy nieprawidłowości w umowach. PIP może przeprowadzić kontrolę w firmie i nałożyć mandaty.

Sąd Pracy: Jeśli spór dotyczy np. nieuzasadnionego zwolnienia z pracy, niewypłacenia pensji lub odszkodowania, swoich praw można dochodzić w sądzie pracy. Postępowanie w sprawach pracowniczych jest w dużej mierze zwolnione z opłat sądowych.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK): Jak pokazuje artykuł, UOKiK interweniuje w sprawach, które mają charakter antykonkurencyjny na szeroką skalę, jak np. zmowy płacowe czy zakazy zatrudnienia, które ograniczają prawa całej grupy pracowników.

Związki Zawodowe: Jeśli w twoim zakładzie pracy działa związek zawodowy, jest on twoim pierwszym i najważniejszym sojusznikiem w sporach z pracodawcą.

Zmowa na rynku pracy. Jak tracili na tym pracownicy?

Aby zobrazować potencjalne konsekwencje takiej zmowy, UOKiK przedstawił hipotetyczny przypadek pana Pawła. Pan Paweł, kierowca z kilkuletnim doświadczeniem w firmie transportowej obsługującej sieć Biedronka, podjął decyzję o odejściu z dotychczasowego miejsca pracy z powodu braku podwyżek. Poszukiwał zatrudnienia na lepszych warunkach u innego przewoźnika, który również obsługiwał to samo centrum dystrybucyjne Biedronki.

Mimo posiadanych kwalifikacji i bogatego doświadczenia, pan Paweł spotkał się z odmową. Nieoficjalnie dowiedział się, że jego kandydatura została zablokowana ze względu na ustalenia między firmami transportowymi, zakazujące kierowcom zmiany pracy, przy czym sieć handlowa miała rzekomo nadzorować przestrzeganie tych reguł. W efekcie, przez trzy miesiące pan Paweł nie mógł znaleźć nowego zatrudnienia w swoim regionie.

Taka hipotetyczna sytuacja, w której pracownikom uniemożliwia się swobodną zmianę miejsca pracy, uderza w podstawowe prawo do mobilności zawodowej i poszukiwania lepszych warunków zatrudnienia. Porozumienia typu „no-poach agreements”, czyli ustalenia o niekonkurowaniu o pracowników, są prawnie zakazane. Dlaczego? Ponieważ bezpośrednio wpływają na kluczowy element konkurencji między przedsiębiorcami, jakim jest wysokość oferowanych wynagrodzeń.

🚫 Czym jest zmowa "no-poach"? Tak firmy tworzą kartel na rynku pracy

UOKiK zarzuca Biedronce i jej partnerom zawarcie tzw. porozumienia "no-poach". Co to za praktyka i dlaczego jest nielegalna?

Definicja: "No-poach agreement" to nieformalna lub formalna umowa między dwiema lub więcej firmami, w której zobowiązują się one do niezatrudniania nawzajem swoich pracowników (czyli do "niepodkupywania" ich).

Skutek dla pracownika: Taka zmowa sztucznie ogranicza mobilność zawodową. Pracownik, nawet jeśli jest niezadowolony z warunków, nie może swobodnie przejść do innej firmy z tej samej branży, która jest w zmowie. To ogranicza jego możliwości negocjowania podwyżki i rozwoju kariery.

Dlaczego to nielegalne? Organy antymonopolowe na całym świecie, w tym UOKiK, traktują takie porozumienia jako formę kartelu na rynku pracy. Zamiast konkurować o pracownika m.in. wysokością pensji, firmy umawiają się, by tej konkurencji unikać. Jest to praktyka antykonkurencyjna, która bezpośrednio szkodzi pracownikom i jest surowo karana. Słynna sprawa tego typu dotyczyła gigantów z Doliny Krzemowej, takich jak Apple i Google.

Gdy firmy dogadują się, by nie "podbierać" sobie pracowników, minimalizują ryzyko utraty kadry na rzecz konkurencji, ale jednocześnie ograniczają kierowcom perspektywy zwiększenia wynagrodzenia. W praktyce oznacza to, że pensje pracowników mogą być niższe lub nie rosnąć w takim stopniu, w jakim rosłyby w warunkach wolnej i zdrowej konkurencji na rynku pracy. Cel takiego działania jest jasny: uniknięcie presji konkurencyjnej w zakresie wynagrodzeń.

Biedronka w zmowie z firmami transportowymi? UOKiK sprawdza zarzuty

Postępowanie UOKiK, wszczęte 14 lipca 2025 roku, ma zbadać, czy przewoźnicy wspólnie podejmowali antykonkurencyjne działania w konkretnych centrach dystrybucyjnych, a Biedronka miała koordynować te porozumienia w całej Polsce i nadzorować ich przestrzeganie. Nadzór ten mógł polegać na blokowaniu wstępu na teren swoich obiektów kierowcom, którzy próbowali zmienić pracodawcę bez wcześniejszego porozumienia.

💰 Rekordowe kary UOKiK. To nie pierwszy raz, gdy Biedronka ma kłopoty

Potencjalna kara w wysokości do 10% rocznego obrotu może być dla Biedronki astronomiczna. To jednak nie pierwszy raz, gdy sieć wchodzi w ostry spór z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Kara za "tarczę antyinflacyjną": W 2022 roku UOKiK nałożył na Jeronimo Martins Polska karę w wysokości 60 milionów złotych za wprowadzanie konsumentów w błąd w ramach akcji promocyjnej "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna".

Kara za różnice w cenach: Jedna z najwyższych kar w historii UOKiK – 115 milionów złotych – została nałożona na Biedronkę w 2020 roku za stosowanie innych cen na półce, a innych przy kasie, na niekorzyść klientów.

Ustalenia te mogły obejmować okres, zazwyczaj trzech miesięcy, w którym kierowca, który wcześniej pracował dla przewoźnika obsługującego dane centrum Biedronki, nie mógł świadczyć pracy na rzecz nowej firmy transportowej. Tego rodzaju ustalenia są przez UOKiK traktowane jako mające na celu ograniczenie konkurencji, co oznacza, że Urząd nie musi wykazywać ich rynkowych skutków, aby udowodnić ich istnienie.

Jeśli zarzuty UOKiK się potwierdzą, konsekwencje finansowe dla zaangażowanych podmiotów mogą być dotkliwe. Przedsiębiorcom, w tym Jeronimo Martins Polska i firmom transportowym, grozi kara finansowa w wysokości do 10 procent ich obrotu osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary. Co więcej, menedżerom i właścicielom firm, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za zawarcie zmowy, grozi kara pieniężna w wysokości do 2 milionów złotych.

Czytaj także: 

Źródło: UOKiK/Michał Tomaszkiewicz

Polecane

Wróć do strony głównej