"Nasza cierpliwość się skończyła". UOKiK będzie pilnować cen

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiada koniec łagodnego podejścia do stosowania dyrektywy Omnibus. Brak najniższej ceny z ostatnich 30 dni, jej nieprawidłowe podawanie czy stosowanie nieczytelnych czcionek ma teraz przedsiębiorców zaboleć. A UOKiK ma dużo narzędzi pozwalających karać nieuczciwych sprzedawców. 

2025-07-14, 10:35

"Nasza cierpliwość się skończyła". UOKiK będzie pilnować cen
Hasło wyprzedaży w witrynie sklepu. Foto: Piotr Maleck/East News

Najważniejsze informacje w skrócie: 

  • Urząd Konkurencji i Konsumentó poinformował, że przedsiębiorcy podający nieprawidłowo najniższą cenę z ostatnich 30 dni mogą się spodziewać kar finansowych. Nie wszystkie firmy w Polsce robią to, jak powinny - podał prezes UOKiK
  • Połowa Polaków ma problem w sklepach i e-sklepach ze znalezieniem informacji o najniższej cenie z ostatnich 30 dni. Są one podawane nieczytelnie. Osobnym zagadnieniem są tu promocje na tzw. "wielosztuki"
  • Informacja o najniższej cenie z ostatnich 30 dni musi być podawana zgodnie z dyrektywą Omnibus Unii Europejskiej. Ma to chronić konsumentów przed fałszywymi promocjami. 

Firmy powinny spodziewać się kar finansowych

Od ponad 2 lat obowiązują przepisy unijnej dyrektywy Omnibus, która nakłada obowiązek podawania najniższej ceny z ostatnich 30 dni w przypadku promocji w sprzedaży detalicznej. Od początku 2023 roku każdy przedsiębiorca urządzający promocję na sprzedawane przez siebie towary czy usługi musi ujawnić najniższą cenę z ostatniego miesiąca przed promocją. 

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny poinformował, że firmy łamiące przepisy dyrektywy Omnibus muszą liczyć się z karami finansowymi, a UOKiK prowadzi cały czas intensywny monitoring. Dotychczas stosunek UOKiK do naruszeń przepisów dyrektywy był łagodny, ale to podejście odeszło już do historii. 

- Nasza cierpliwość, jeżeli chodzi o przedsiębiorców w procesie dostosowania się, już się skończyła - powiedział.

⚓ Czym jest "efekt zakotwiczenia"? Psychologiczna sztuczka, którą wykorzystują sklepy

Sztuczka sklepów: Podany w artykule przykład zawyżania ceny tuż przed "Black Friday" to klasyczne wykorzystanie "efektu zakotwiczenia". Jest to błąd poznawczy, który polega na tym, że przy podejmowaniu decyzji zbyt mocno opieramy się na pierwszej informacji, którą otrzymamy (tzw. "kotwicy").

Jak to działa? Widząc pierwotną, sztucznie zawyżoną cenę 8999 zł, nasz mózg "zakotwicza" się na tej wartości. W efekcie cena promocyjna 4999 zł wydaje się niewiarygodną okazją, mimo że produkt normalnie kosztował 5099 zł. Dyrektywa Omnibus, nakazując podawanie realnej najniższej ceny z 30 dni, ma za zadanie zniszczyć tę fałszywą "kotwicę".

Prezes Chróstny zwrócił uwagę, że wciąż nie wszyscy przedsiębiorcy przyzwyczaili się do obowiązku podawania najniższej ceny z ostatnich 30 dni. Zaznaczył, że jest to pewien proces zmiany nawyków po stronie biznesu, jednak od wdrożenia przepisów dyrektywy w Polsce minęło 2,5 roku.

Obowiązek podawania najniższej ceny z ostatnich 30 dni ma chronić konsumentów przed stosowanymi przez przedsiębiorstwa mechanizmami "fałszywych promocji". Często zdarzało się, że sklepy podnosiły sztucznie ceny dzień przed promocją lub wyprzedażą, by w promocji chwalić się większą zniżką.

Dobrze było to widać w czasie tzw. "Black Friday" w sklepach z elektroniką - np. telewizory, które normalnie kosztowały 5099 zł, dzień-dwa przed terminem "Black Friday" drożały do 8999 zł, by w czasie promocji stanieć np. do 4999 zł. Promocja wyglądała dzięki temu na znacznie bardziej atrakcyjną niż w rzeczywistości. 

Nieczytelne ceny 

Jak wynika z badań UOKiK - 85 proc. Polaków wie, czym jest najniższa cena z ostatnich 30 dni i prawie tyle samo porównuje ją z ceną bieżącą. Jednocześnie połowa Polaków miewa problem ze znalezieniem informacji o najniższej cenie z ostatnich 30 dni, co jego zdaniem pokazuje, że pod kątem czytelności i transparentności informowania o promocjach biznes wciąż ma bardzo wiele do zrobienia.

🇪🇺 Dyrektywa Omnibus. Dlaczego twoje prawa konsumenta są takie same w Polsce, Niemczech i we Włoszech?

Wspólne zasady: Przepis nakazujący informowanie o najniższej cenie z 30 dni nie jest polskim wynalazkiem. To część unijnej dyrektywy "Omnibus", która weszła w życie w całej Unii Europejskiej. Jej celem było ujednolicenie i wzmocnienie praw konsumentów na wspólnym rynku.

Co to oznacza dla ciebie? Niezależnie od tego, czy robisz zakupy w polskim dyskoncie, niemieckim sklepie internetowym czy na włoskiej wyprzedaży, sprzedawca ma dokładnie ten sam obowiązek informacyjny. Daje ci to pewność, że zasady uczciwości handlowej są takie same w całej UE, co ułatwia bezpieczne zakupy transgraniczne.



Prezes UOKiK ocenił też, że przepis nakazujący podawanie najniższej ceny z ostatnich 30 dni jest „ogromną wartością dodaną z punktu widzenia rynku i konsumentów”, a dzięki dyrektywie bardzo wiele na rynku zmieniło się na lepsze. Dodał, że przez długi czas konsumenci byli wprowadzani w błąd porównywaniem ceny promocyjnej do regularnej, która często miała charakter wyłącznie teoretyczny.

- Jesteśmy 2,5 roku od wprowadzenia Omnibusa i po 35 latach gospodarki wolnorynkowej w Polsce. Przedsiębiorcy przyzwyczaili się, że Polacy uwielbiają promocje. Niestety, zbyt często sprzedawcy wykorzystują ten fakt przeciwko nam, konsumentom - powiedział prezes UOKiK.

Przypomniał też, że - zgodnie z zapisami dyrektywy Omnibus - cena promocyjna i najniższa z ostatnich 30 dni powinna być zapisywana tą samą czcionką, a jej wielkość i barwa nie może wprowadzać konsumenta w błąd. Jak wskazał, ceny powinny być zawsze czytelne dla konsumenta.

Uwaga zwrócona na "wielosztuki"

- Prowadzimy również postępowania, które dotyczą wielopaków i wielosztuk. Weryfikujemy, jak w takich przypadkach ceny są komunikowane przez sieci handlowe, w tym te największe działające w Polsce. Staraliśmy się jak najlepiej przedstawić zagadnienie wielosztuk w naszych wytycznych objaśniających przepisy - przekazał Chróstny.

✅ Nieuczciwa promocja? Oto co możesz zrobić w 3 krokach

Zauważyłeś, że sklep łamie przepisy? Nie musisz być bezradny. Twoja reakcja ma znaczenie.

Zrób dokumentację: Zrób telefonem wyraźne zdjęcie etykiety cenowej lub zrzut ekranu oferty w sklepie internetowym. To twój kluczowy dowód w sprawie.

Zgłoś to Inspekcji Handlowej: Możesz to zrobić anonimowo przez prosty formularz na stronie właściwego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. To nic nie kosztuje, a uruchamia kontrolę.

Poinformuj UOKiK: Urząd zbiera informacje o nieprawidłowościach. Możesz napisać maila na adres uokik@uokik.gov.pl, opisując sytuację i załączając dowody. Twoje zgłoszenie może być podstawą do nałożenia wysokiej kary.



Przypomniał też przedsiębiorcom, że powinni się oni dostosować do tych przepisów tak, aby dla konsumentów te informacje w ramach promocji były jasne, zrozumiałe i niebudzące wątpliwości.

Nie tylko najniższe ceny z 30 dni są pod lupą - Inspekcja Handlowa i UOKiK przyjrzą się cenom w przeliczeniu na kilogram czy litr. Prezes Chróstny zwrócił uwagę, że kierowana przez niego IH otrzymała polecenie weryfikowania "porównywalności cen produktów". W efekcie ma się intensywnie przyglądać, czy przedsiębiorcy odpowiednio pozwalają porównać ceny za kg czy litr. 

Temu vs Omnibus - tu zarzuty już są

W tym roku UOKiK postawił firmie Temu zarzuty prezentowania cen promocyjnych w sposób sprzeczny z prawem. Jak informował Urząd w maju, klienci platformy nie zawsze mogą wiedzieć, jak duża jest promocja – albo nie mają podanego punktu odniesienia, albo kwota będąca punktem odniesienia może nie być zgodna z prawdą. Wyjaśniał, że ceny promocyjne niektórych produktów zmieniały się kilkukrotnie w ciągu kilku dni, ale podana najniższa oferta z ostatnich 30 dni pozostała bez zmian, mimo że była już nieaktualna.

Czytaj także: 

Źródło: PAP/Andrzej Mandel

Polecane

Wróć do strony głównej