10 mld złotych kary dla Biedronki? UOKiK stawia zarzuty

Właścicielowi Biedronki, czyli Jeronimo Martins Polska, grozi kara do 10 proc. obrotu. Urząd Ochrony Konkurencji postawił bowiem JMP zarzuty dotyczące niejasno komunikowanych cen. Co więcej, zarzuty usłyszały też trzy osoby z zarządu JMP. Biedronka przekonuje, że współpracuje z UOKiK, a zasady prezentowania cen wymagają ujednolicenia na poziomie kraju. 

Andrzej Mandel

Andrzej Mandel

2025-09-09, 15:33

10 mld złotych kary dla Biedronki? UOKiK stawia zarzuty
Prezentacja cen w Biedronce. Foto: materiały prasowe

Najważniejsze informacje w skrócie: 

  • Zarzut niejasnego komunikowania cen postawił UOKiK właścicielowi sieci Biedronka, koncernowi Jeronimo Martins. Zarzuty otrzymali też niektórzy członkowie zarządu 
  • Grożąca Biedronce kara może sięgnąć do 10 proc. rocznego obrotu. W przypadku Biedronki może to być nawet 10 mld złotych
  • Biedronka zapewnia o gotowości do współpracy z Urzędem i sugeruje, że komunikowanie cen powinno zostać w Polsce "zharmonizowane"

Groźba wielomiliardowej kary wisi nad Biedronką

Jak poinformował we wtorek 9 września w komunikacie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, podstawą działań UOKiK przeciwko Jeronimo Martins Polska były "sygnały napływające od konsumentów, którzy opisywali różne nieprawidłowości podczas akcji promocyjnych sieci Biedronka". Klienci mieli skarżyć się na problemy z odczytaniem właściwej ceny przy zakupie wielosztuk oraz nieczytelne podawanie informacji o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką, w tym zbyt małą czcionką.

"Inspektorzy zgromadzili obszerną dokumentację zdjęciową, przede wszystkim etykiet cenowych i wywieszek, prezentujących obniżki cenowe oferowane konsumentom. Analiza zebranego materiału dowodowego potwierdziła sygnalizowane nieprawidłowości. Prezes UOKiK postawił spółce Jeronimo Martins Polska zarzuty naruszenia zbiorowych interesów konsumentów" - przekazał UOKiK.

W efekcie Jeronimo Martins Polska zagrożone jest karą do 10 proc. obrotu. Oznacza to, że Biedronka może musieć zapłacić nawet 10 mld kary - w 2024 obroty Biedronki przekroczyły 100 mld złotych.

Cytowany w komunikacie prezes Urzędu Tomasz Chróstny podkreślił, że cena to kluczowy czynnik dla konsumenta, gdyż jest niezbędna do podjęcia świadomej i racjonalnej decyzji.

"Natomiast na etykietach cenowych w sklepach Biedronka znajdowały się informacje wprowadzające konsumentów w błąd lub nieczytelne, stąd postawione spółce Jeronimo Martins Polska i jej trzem menedżerom zarzuty łamania podstawowych praw konsumentów dotyczących informowania o cenie" - zaznaczył Chróstny.

Kłopotliwe wielosztuki

Urząd wyjaśnił, że wielosztuki polegają na obniżce ceny za jeden produkt, gdy konsument kupi ich określoną liczbę. Zakup pojedynczego produktu jest możliwy, ale wiąże się z zapłatą ceny regularnej. Jak dodał, Biedronka oferowała różne kombinacje wielosztuk, np. 1+1 gratis, a promocjami objęte były różne produkty, w tym masło i słodycze.

UOKiK przytoczył jedną ze skarg. Konsument skarżył się, że widząc z cenę 3 zł z dopiskiem "1+1 GRATIS" myśli, iż "jedna sałata kosztuje 3 zł, natomiast druga jest gratis:. "Po wczytaniu się w treść okazuje się jednak, że jedna sałata kosztuje 5,99 zł i wówczas druga jest gratis" - podkreślił konsument.

Według urzędu antymonopolowego, konsumenci kierowali się wyeksponowaną ceną, co ma mieć odzwierciedlenie w skargach. Cena regularna, wykorzystywana do obliczeń była natomiast podana drobnym drukiem w lewym dolnym rogu etykiety.

"Cena nie odzwierciedlała informacji zawartej w nazwie promocji, ponieważ przedstawiała cenę jednostkową, która obowiązywała tylko przy zakupie dwóch sztuk. Konsument musiał więc samodzielnie pomnożyć tę cenę razy dwa lub trzy, w zależności od warunków obniżki, aby poznać rzeczywistą kwotę do zapłaty za cały zestaw" - tłumaczy Urząd.

"Jesteśmy za tym, aby produkty były oferowane w korzystnych cenach, ale informacja o obniżce powinna być prezentowana w prosty i czytelny sposób" - zadeklarował Chróstny. Wskazał też na inne promocje Biedronki, np. "Drugi taniej 50 proc. przy zakupie 2", "22 proc. taniej przy zakupie 3" oraz "2+1 gratis".

"Zgromadzony materiał pozwala uznać, że było to działanie trwające od wielu miesięcy, we wszystkich sklepach sieci Biedronka. Nie była to kwestia jednorazowej promocji czy błędów pracowników poszczególnych marketów" - stwierdził Urząd.

Nieprawidłowo obliczane ceny promocyjne

Ponadto Biedronce przedstawiono też zarzut wprowadzania w błąd w związku z nieprawidłowym obliczaniem wielkości obniżek. Jak wyjaśnił Urząd, rabaty obliczane były od ceny regularnej, nie zaś od najniższej ceny z ostatnich 30 dni, a to może tworzyć wrażenie większej atrakcyjności oferty i prowadzić do sytuacji, w których rzekomo obniżona cena produktu jest wyższa niż ta obowiązująca w ciągu 30 dni ją poprzedzających.

"Prezes UOKiK ma zastrzeżenia również do sposobu prezentowania najniższej ceny, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Zarówno miejsce na wywieszce - na samym dole cenówki, jak i mała czcionka, powodują nieczytelność tej ważnej dla konsumentów informacji" - poinformował Urząd.

Zarzuty usłyszały też trzy osoby fizyczne, członkowie zarządu spółki, gdyż "stosowane etykiety cenowe nie były wynikiem indywidualnego działania pracowników w określonym sklepie Biedronka". Urząd tłumaczył, że wygląd i treść cenówek ustala centrala spółki, nad którą nadzór prowadzi jej zarząd. Osobom tym grozi kara do 2 mln zł. 

Członkowie zarządu, średnio, zarabiali w 2024 roku średnio 5,3 mln złotych rocznie - wszyscy otrzymali łącznie 37,2 mln złotych. Ale większość tej kwoty otrzymał prezes Pedro Manuel De Castro Soares Dos Santos, którego wynagrodzenie wyniosło ok. 20 mln rocznie. Kara w wysokości 2 mln złotych może być więc dla członków zarządu Biedronki co najwyżej niedogodnością. 

Biedronka deklaruje współpracę z UOKiK

Biedronka w oświadczeniu przesłanym mediom zapewniła, że jest gotowa do dialogu z UOKiK, by "wypracować satysfakcjonujące dla wszystkich rozwiązanie, uwzględniające interesy klientów i zasady uczciwej konkurencji". "Tym bardziej, że dyrektywa Omnibus jest stosunkowo nową regulacją prawną (unijna dyrektywa Omnibus została zaimplementowana do polskiego prawa 1 stycznia 2023 r. - przyp. red.), a praktyki prezentowania cen promocyjnych są różne na polskim rynku i wymagają harmonizacji" - podkreśliła sieć.

Jak podawał UOKiK, celem dyrektywy Omnibus jest zagwarantowanie konsumentom łatwej oceny rzeczywistej wielkości rabatu i szybszych wyborów rynkowych na podstawie przejrzystych informacji dotyczących cen. Regulacje mają na celu eliminację fałszywych obniżek, w których przedsiębiorcy tuż przed "promocją" sztucznie zawyżali cenę, aby zaprezentować "atrakcyjność" oferty (najczęściej przy okazji kampanii typu "Black Friday").

UOKiK przypomniał, że od 2023 r. sprawdza, jak przedsiębiorcy dostosowali się do wymagań w zakresie prezentowania cen na obniżkach, a Inspekcja Handlowa kontroluje m.in. sieci spożywcze i sprawdza zgodność wywieszek. Jak przekazał Chróstny, obecnie prowadzonych jest 7 postępowań, w których postawiono zarzuty spółkom – Zalando, Media Markt, Sephora, Glovo, Shell Polska, AzaGroup, Temu. Jednocześnie wystosowano tzw. 70 wystąpień miękkich związanych z błędnym prezentowaniem informacji o obniżkach, a w toku jest 7 postępowań wyjaśniających w sprawie sklepów stacjonarnych, w tym Lidl, Aldi, Żabka i Dino.

Czytaj także: 

Źródło: UOKiK/PAP/Andrzej Mandel

Polecane

Wróć do strony głównej