Dla połowy Polaków piwo jest za drogie. Co będą kupować?

Od 2019 roku cena piwa wzrosła o 40%. Udział w rynku zaczął się kurczyć, nie pomogła nawet rosnąca szybko popularność bezalkoholowych odsłon trunku. Browary ostrzegają: jak tak dalej pójdzie, Polacy przerzucą się na coś tańszego. I zapewne mocniejszego.

2025-12-03, 16:58

Dla połowy Polaków piwo jest za drogie. Co będą kupować?
Piwa w butelce na półce w sklepie. Foto: Marek BAZAK/East News

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Wysoka percepcja cen: Ponad połowa ankietowanych Polaków (51%) uważa, że aktualne ceny piwa są wysokie lub bardzo wysokie, co potwierdza badanie przeprowadzone w listopadzie 2025 roku.
  • Zmiana nawyków konsumpcyjnych: Ze względu na rosnące koszty zakupu, co trzeci polski konsument ogranicza spożycie piwa alkoholowego albo poszukuje alkoholu bardziej przystępnego cenowo.
  • Paraliż regulacyjny: Branża piwna alarmuje, że proponowane zmiany ustawowe, które mają wejść w życie, w większym stopniu uderzają w rozwijający się segment piw bezalkoholowych i stwarzają więcej restrykcji niż w przypadku alkoholi mocnych w małych pojemnościach, tzw. "małpek".


Rosnące ceny piwa w Polsce zaczynają znacząco wpływać na decyzje zakupowe konsumentów. Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna, na zlecenie Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie, przeprowadził badanie, z którego jasno wynika, że ponad 50% Polaków uważa, że piwo jest drogie. Jednocześnie, aż dwie trzecie (68%) osób pijących ten trunek zauważyło podwyżki jego cen w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Zaledwie 5% ankietowanych oceniało ceny piwa jako zbyt niskie.

- Aż 90% konsumentów piwa uważa obecne jego ceny za odpowiednie albo wręcz za wysokie. To sygnał, że kolejni klienci po podwyżkach będą gotowi zrezygnować z zakupu albo przerzucić się na inny, tańszy rodzaj alkoholu – ostrzegł dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie, Bartłomiej Morzycki.

Obawy branży piwowarskiej narastają, ponieważ dane sprzedażowe wskazują na poważne problemy rynkowe. Ten rok (2025) może zamknąć się największym spadkiem na rynku piwa od 1989 roku. Produkcja krajowa piwa spadła o 13% w latach 2019–2024, a wstępne dane za miesiące letnie 2025 roku sugerują, że dynamika spadku konsumpcji może osiągnąć dwucyfrowy poziom.

Znaczące odczucie, że piwo jest drogie, nie jest bezzasadne, gdyż od 2019 roku jego cena zwiększyła się aż o 40%. Głównymi czynnikami, które wpłynęły na tak dynamiczny wzrost, są przede wszystkim inflacja oraz nowe obciążenia podatkowe nakładane na branżę.

W konsekwencji rosnących kosztów, wybory konsumentów ulegają zmianie. Aż 24% badanych przyznało, że w związku z wysoką ceną zrezygnowało z zakupu piwa i sięgnęło po alkohol bardziej opłacalny finansowo. Skala tego zjawiska jest szczególnie alarmująca w grupie młodych dorosłych (18–24 lata), gdzie aż 44% zastąpiło piwo innym, tańszym trunkiem. W sumie co trzeci Polak deklaruje, że ogólnie ogranicza spożycie piwa alkoholowego z uwagi na jego cenę.

Co zamiast drogiego piwa? Zjawisko substytucji

Gdy cena piwa rośnie, Polacy szukają tańszych alternatyw. Oto 5 głównych zamienników.

1. Wódka ekonomiczna

Najpoważniejszy konkurent. W przeliczeniu na 1 gram czystego alkoholu, wódka jest często tańsza niż piwo.

Mechanizm: Konsumenci rezygnują z "piwa dla smaku" na rzecz wódki "dla efektu".

2. "Małpki" (100/200 ml)

Niska cena jednostkowa (poniżej 10–15 zł) sprawia, że są łatwiej dostępne przy ograniczonym budżecie ("płytkiej kieszeni") w danej chwili.

Iluzja: Zamiast 20 zł na piwa, wydajesz 12 zł na "setkę".

3. Tanie wina z dyskontów

Nie "jabole", ale wina stołowe (marki własne) w cenach 12–18 zł. Postrzegane jako bardziej opłacalna alternatywa na wieczór niż kilka puszek piwa.

4. Piwa marki własnej

Masowa rezygnacja z marek koncernowych (np. Żywiec) na rzecz marek sieciowych (np. Argus, Kustosz).

Powód: Różnica w cenie może wynosić nawet 50%. Lojalność wobec marki spada.

5. Wyroby domowe (Bimber)

Powrót do tradycji w mniejszych miejscowościach.

Koszt: Wytworzenie litra jest wielokrotnie tańsze niż cena sklepowa (nawet przy drogim cukrze).

Podsumowanie

Dla przeciętnego konsumenta szukającego oszczędności kluczowy staje się jeden wskaźnik:

Cena za 1% alkoholu

Branża piwowarska przestrzega, że dalsze wzrosty cen wynikające na przykład z polityki fiskalnej mogą mieć daleko idące negatywne skutki, w tym konieczność dalszego ograniczania produkcji, co uderzy w cały łańcuch wartości sektora.

Morzycki podkreśla, że dane statystyczne dotyczące teoretycznej dostępności ekonomicznej piwa, czyli tego, ile konsumenci mogliby kupić, różnią się od rzeczywistości. Pomimo teoretycznej siły nabywczej, rosnące ceny faktycznie powodują, że klienci kupują mniej.

Piwo bezalkoholowe pod większą presją niż "małpki"

Sytuacja rynkowa piwa jest dodatkowo komplikowana przez proponowane zmiany legislacyjne, takie jak projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Piwowarzy zwracają uwagę, że nowelizacja ta w największym stopniu dotyka ich sektor, blokując transformację rynku w kierunku zmniejszania spożycia czystego alkoholu.

Wbrew celom przepisów, które powinny dążyć do zmiany struktury spożycia na rzecz napojów o niskiej zawartości procentowej, w odczuciu browarników proponowane regulacje stawiają więcej barier przed piwem bezalkoholowym, niż przed tzw. "małpkami" (małymi pojemnościami wyrobów spirytusowych).

Segment piw bezalkoholowych silnie się rozwija i odpowiada za znaczący udział w trendzie spadku całkowitego spożycia czystego alkoholu w Polsce (piwo odpowiada za 60% tego spadku). Kampanie promujące piwo bezalkoholowe stanowią ponad 20% budżetów reklamowych branży. Mimo to, proponowane ograniczenia reklamowe, np. całkowity zakaz reklamy alkoholu, dotknęłyby również piwa, co może zahamować rozwój alternatyw bezalkoholowych.

Paradoks polega na tym, że projekt ustawy, jak zauważają piwowarzy, kompletnie ignoruje segment "małpek", które, w ocenie jednej trzeciej Polaków, w największym stopniu przyczyniają się do nadużywania alkoholu. Tym samym państwo, nie przeciwdziałając sprzedaży małych pojemności alkoholi mocnych, umacnia pozycję branży spirytusowej.

- To niezrozumiałe, że resort zdrowia dostrzega konieczność wprowadzenia zakazu reklamy piwa, również bezalkoholowego, a pozostaje obojętny na zjawiska, które w ocenie większości społeczeństwa w największym stopniu odpowiadają za problem alkoholizmu. W projekcie próżno szukać jakichkolwiek prób ograniczenia spożycia "małpek" oraz sprzedaży alkoholu w nocy, a z drugiej strony widzimy uległość wobec zmasowanej akcji lobbingowej przemysłu spirytusowego, który otwarcie domaga się wprowadzenia zakazu reklamy piwa – komentował Bartłomiej Morzycki.

Czytaj także:

Źródło: ZPPP Browary Polskie/Michał Tomaszkiewicz

Polecane

Wróć do strony głównej