Orlen chce być liderem polskiego offshore
Za niespełna cztery lata ma być gotowa pierwsza farma wiatrowa na polskich wodach Bałtyku. Buduje ją Grupa Orlen w partnerstwie z Northland Power. Orlen zbiera cenne doświadczenie, bo w przyszłości chce realizować kolejne tego typu inwestycje.
2022-08-25, 10:48
Offshore na Bałtyku jest w stanie zaspokoić nawet ok. 20 procent polskiego zapotrzebowania na energię. Obecnie na naszym wybrzeżu trwają pracę nad siedmioma farmami wiatrowymi. Najdynamiczniej rozwijanym projektem jest Baltic Power o łącznej mocy wytwórczej do 1,2 GW.
2026 rok - pierwsza farma
PKN Orlen ma nadzieje, że jego farmy wiatrowe pojawiają się na polskim wybrzeżu Bałtyku jako pierwsze. Planowany termin oddania do użytku farmy Baltic Power to 2026 rok. Spółka zakończyła jako pierwsza kluczowe badania i konsekwentnie podpisuje umowy z dostawcami.
- W 2024 będziemy stawiać fundamenty, a rok później można się spodziewać, że zaczną powoli pojawiać się już stalowe konstrukcje wież - mówi Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy PKN Orlenu ds. energetyki.
I jak dodaje dyrektor Dybowski, budowa morskich farm wiatrowych to duże wyzwanie logistyczne.
REKLAMA
- Potrzebne są porty, w których wstępnie te olbrzymie konstrukcje można by złożyć. Potrzebne są specjalistyczne statki do stawiania fundamentów, układania kabli i wznoszenia wież. Tych statków jest ograniczona liczba i trudno jest je wynająć, a gdy dodamy jeszcze ryzyko pogodowe, to nietrudno jest o opóźnienia - dodał.
Zbieranie doświadczeń i ekonomia skali
Grupa Orlen zainteresowana jest budową farm nie tylko w Polsce, ale na obszarze całego Bałtyku. A w szczególności w krajach bałtyckich. Jedna z takich inwestycji na Litwie już została ogłoszona.
- Ale myślimy również o Łotwie czy Estonii. Gdy już zaczniemy budować farmy, nabierzemy doświadczenia, to z każdym kolejnym projektem będzie prościej. Działa tu ekonomia skali. Każdy następny projekt zrobimy szybciej, łatwiej i taniej - dodaje Jarosław Dybowski.
Orlen uczy się i zdobywa know-how realizując swoje projekty razem z kanadyjska spółką Northland Power.
REKLAMA
- Ta współpraca jest bardzo dobra. Nasze zespoły pracują praktycznie równolegle, wspólnie przeprowadzamy wszystkie prace. Te doświadczenia, które już zdobyliśmy, pozwalają nam na to, aby rozpocząć samemu prace związane z przygotowaniem dalszych projektów.
Wyzwania
Zapytany o największe wyzwania, związane z budową farm wiatrowych na Bałtyku, dyrektor Dybowski mówi o dwóch rzeczach. Pierwsza dotyczy złożoności i skomplikowania całego procesu. W Polsce inwestor dostaje koncesję i sam odpowiada za pozyskanie pozwoleń środowiskowych, czy wnioskowanie o moce przyłączeniowe. W Niemczech czy na Litwie całe przygotowanie bierze na siebie państwo i tak przygotowany projekt sprzedaje na aukcji.
- Z jednej strony „polski” model daje inwestorowi możliwość kontrolowania całej inwestycji od samego początku, z drugiej, jeżeli każdy np. robi osobne przyłączenie do systemu, to nie jest to tak efektywne, gdy robi to sam operator sieci.
Drugim problemem są rosnące ceny, np. stali, czy wyższe koszty pracy. I choć rosną także ceny energii, to nie tej pochodzącej z morskich wiatraków, bowiem na podstawie tzw. ustawy offshorowej, maksymalna cena dla morskich farm wiatrowych została ustalona na poziomie 319,6 zł za MWh.
REKLAMA
- W ustawie jest ona jednak wyrażona także w euro. I chcielibyśmy, aby taka była też interpretacja. Natomiast wymaga to jeszcze przekonania odpowiednich organów. Taka zmiana, choć nie przyniesie dużego przyrostu ceny, to jednak znacząco by pomogła temu projektowi - wyjaśnia przedstawiciel PKN Orlen.
Gdy ustalano maksymalną cenę energii dla morskich farm wiatrowych, kurs euro/złoty wnosił: 4,45. Obecnie jest to ok. 4,75.
Posłuchaj
Polskieradio24.pl
REKLAMA