Kolejna fala czarnego PR-u przeciwko polskim produktom żywności
Czeski minister rolnictwa Marian Jureczka znów podważa jakość polskiej żywności na przykładzie jaj i oskarża nasz kraj m.in. o dumping cenowy, kontynuując prowadzoną od 2012 roku, negatywną kampanię medialną na temat polskiej żywności.
2016-07-21, 15:09
Posłuchaj
Po raz kolejny są to bezpodstawne zarzuty, podkreśla Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
- Zarzut o dumpingu jest bardzo poważny. Natomiast mam wrażenie, że minister rolnictwa Czech nie rozumie prostej zasady, że Polska jest po prostu bardzo dużym producentem. W związku z czym korzystamy z efektu skali i mamy niższe ceny. Tak dzieje się w przypadku wielu surowców rolnych. Tłumaczyliśmy to już wielokrotnie. Niższe ceny nie mają nic wspólnego z niższą jakością naszych produktów. Wielokrotnie zwracaliśmy także uwagę, że zanim postawi się zarzuty w mediach, to trzeba dobrze zbadać całą sprawę. Czeski minister powoływał się na wpisy do systemu ostrzegania o niebezpiecznych produktach, tylko okazało się, że żaden wpis nie dotyczył polskich jajek – mówi gość Polskiego Radia 24.
Narastający protekcjonizm
Zarzuty Czechów, choć bezpodstawne, to jednak niestety szkodzą polskim producentom i to nie tylko wizerunkowo, dodaje ekspert.
- To są przede wszystkim szkody wizerunkowe i oczywiście utrudnienia w samym handlu, bo w Czechach i nie tylko tam narasta protekcjonizm, czyli próby ochrony własnego rynku. Polska jest bardzo dużym eksporterem żywności. W związku z tym ten narastający protekcjonizm uderza bezpośrednio w nasze interesy. Temu musimy się przeciwstawić. Różne formy protekcjonizmu, z którymi się stykamy, powodują, że z jednej strony próbuje się oczerniać nasze produkty, próbuje się mówić, że są one niebezpieczne, albo złej jakości. Z drugiej strony wprowadza się różne systemowe rozwiązania, chociażby słynny czeski okólnik, który mówił, że kontrolować należy przede wszystkim polskie produkty, albo dodatkowe rozwiązania techniczne, które nota bene nie były notyfikowane, o dodatkowych obowiązkach dla wszystkich, którzy chcą sprowadzić cokolwiek z Polski, czyli dodatkowe raporty, 24 godziny przed sprowadzeniem towaru trzeba powiedzieć, po jakiej cenie będzie sprzedawany, w jakiej ilości itd. A za wszelkie uchybienia są bardzo poważne kary – wyjaśnia ekspert.
Producenci czekają na pomoc rządu
REKLAMA
Polscy producenci żywności oczekują, podjęcia przez rząd Polski zdecydowanych działań mających na celu przeciwstawienie się narastającemu protekcjonizmowi na czeskim rynku oraz chroniących wizerunek polskiej żywności.
Jak mówi Andrzej Gantner, trzeba iść śladem eurodeputowanych, którzy na początku lipca zajęli się tym problemem i wskazali kierunek rozwiązań.
- Wskazali, że problem narasta i wystosowali apel do Komisji Europejskiej, która stoi na straży wspólnego rynku. Ten apel można skrócić tak: KE powinna wreszcie doprowadzić do tego, żeby prawo, które jest w Unii, było przestrzegane, a po drugie powinna dużo szybciej reagować na wszelkie przypadki omijania tego prawa, np. chociażby na wprowadzanie aktów prawnych, które są technicznymi, czyli mają wpływ na funkcjonowanie rynku, a nie są notyfikowane, czyli nie są konsultowane z innymi krajami europejskimi. Myślę, że rząd Polski powinien iść tym tropem i skierować się przede wszystkim do KE, wskazując, że tego typu praktyki nie powinny mieć miejsca. Powinien również współpracować z innymi rządami krajów UE, żeby wypracować o wiele szybszą i efektywniejszą drogę zapobiegania protekcjonizmowi w Unii, czyli powinien działać na rzecz spójności wspólnego rynku – uważa Andrzej Gantner.
Podjęcie takich działań jest niezwykle istotne, tym bardziej, że czeski czarny PR stosowany wobec polskiej żywności, podważa wiarygodność nie tylko polskich produktów, ale całego unijnego systemu urzędowej kontroli żywności, uderzając tym samym we wszystkich unijnych producentów żywności, zwraca uwagę ekspert.
REKLAMA
Elżbieta Szczerbak, awi
REKLAMA