Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder został szefem rady dyrektorów Rosnieftu. Optuje za Nord Stream II
Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder został wybrany w piątek na szefa rady dyrektorów rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Niemiecka prasa bardzo ostro ocenia postawę polityka.
2017-09-30, 10:31
Schroeder według mediów utrzyma zarazem stanowisko przewodniczącego komitetu akcjonariuszy spółek Nord Stream i Nord Stream 2.
O swym wyborze poinformował dziennikarzy w Petersburgu sam Schroeder po zakończeniu odbywającego się tam posiedzenia akcjonariuszy Rosnieftu. Nieco wcześniej media podały, że na nadzwyczajnym posiedzeniu akcjonariusze zdecydowali, iż Schroeder wejdzie w skład rady dyrektorów koncernu.
Schroeder o Nord Stream II
Wypowiadając się dla dziennikarzy po wyborze Schroeder wspomniał o projekcie gazociągu Nord Stream 2, zapewniając, iż jego krajowi zależy na realizacji tej drugiej części magistrali łączącej Rosję i Niemcy. Wyraził przypuszczenie, że nowy gabinet w Berlinie "zademonstruje wyraźnie, iż realizacja Nord Stream 2 rzeczywiście leży w interesie Niemiec".
Wraz z nową funkcją Schroeder zamierza zachować dotychczasowe stanowiska w Nord Stream - podała rosyjska redakcja rozgłośni Deutsche Welle.
Przewodniczący rady dyrektorów ma w firmach rosyjskich mniejsze realne kompetencje, niż jest to w Niemczech. Jak zauważa Deutsche Welle, w Niemczech nikt nie spodziewa się, by pełnomocnictwa Schroedera w Rosniefcie pozwoliły mu wpływać na decyzje szefa koncernu Igora Sieczyna, uważanego, nie bez podstaw, za najbardziej wpływowego po prezydencie Władimirze Putinie człowieka w Rosji.
Jaką rolę będzie miał Schroeder w rosyjskim koncernie?
Były minister gospodarki Rosji Andriej Nieczajew powiedział rozgłośni, iż najważniejsza funkcja przewodniczącego rady dyrektorów wiąże się z kontaktami zewnętrznymi. "Dla Rosnieftu sankcje są dość znacznym ciężarem. W tej sytuacji Schroeder będzie moim zdaniem swego rodzaju ministrem spraw zagranicznych Rosnieftu" - powiedział Nieczajew.
W maju 2017 roku Rosnieft otworzył biuro w Niemczech i zamierza aktywniej działać na tym rynku. O znaczeniu, jakie obecność byłego kanclerza Niemiec będzie miała dla kontaktów międzynarodowych Rosnieftu, mówił w piątek sam Sieczyn, przedstawiając kandydaturę akcjonariuszom. Wejście Schroedera w skład rady dyrektorów przyczyni się "do wzmacniania obecności (Rosnieftu) w Europie, budowania konstruktywnych relacji z partnerami zachodnimi" - zapewnił Sieczyn.
O byłym kanclerzu Niemiec (w latach 1998-2005) Sieczyn powiedział również, że "wszedł do historii jako przywódca najbardziej lojalny wobec Moskwy". Podkreślił, że Schroeder "dąży do poprawy w przyszłości więzów politycznych i gospodarczych między Rosją a Niemcami".
Sam Schroeder przyznał w piątek, że na temat jego wyboru do władz Rosnieftu toczyły się dyskusje. "Mimo wszystko podjąłem decyzję, by kandydować. Postanowiłem wnieść do firmy doświadczenie, jakie mam w gospodarce i polityce" - powiedział.
Zapowiedź objęcia przez byłego szefa rządu Niemiec stanowiska w rosyjskim koncernie, uznawanym za ważny instrument polityki Putina i objętym przez Unię Europejską i USA sankcjami w związku z naruszaniem przez Moskwę suwerenności Ukrainy, zbulwersowała niemiecką opinię publiczną oraz partie, włącznie ze stronnictwem Schroedera, SPD.
Schroeder wypowiedział się w piątek na rzecz złagodzenia sankcji unijnych wobec Rosji. "Sankcje w sektorze naftowo-gazowym zaostrzane są nie przez Unię Europejską, lecz przez Stany Zjednoczone. Jeśli chodzi o te sankcje, które wprowadziła UE, to jeśli jest jakiś postęp w Donbasie - a on rzeczywiście został osiągnięty - należy mówić nie o zaostrzeniu sankcji, lecz o ich złagodzeniu" - oświadczył.
Przed Bramą Brandenburską w Berlinie protestowało w piątek przeciwko kandydaturze Schroedera Niemieckie Stowarzyszenie Narodów Zagrożonych (GfbV).
Niemiecka prasa: żaden kanclerz nie upadł tak nisko jak Schroeder
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w ostrych słowach krytykuje w sobotę byłego kanclerza Gerharda Schroedera za przyjęcie stanowiska szefa rady dyrektorów w rosyjskim koncernie naftowym Rosnieft, nazywając jego decyzję "aferą państwową".
REKLAMA
Schroeder "zmieszał z błotem" urząd kanclerza federalnego
Pozwalając wybrać się na szefa rady dyrektorów Rosnieftu, Schroeder "zmieszał z błotem" urząd kanclerza federalnego - pisze Jasper von Altenbockum w komentarzu zatytułowanym "Głęboki upadek".
Także po odejściu z urzędu były kanclerz nie jest osobą prywatną - zaznacza komentator. "Przyjęcie eksponowanego stanowiska w przedsiębiorstwie, które jest posłuszne skorumpowanej autokracji i maskuje państwowe przestępstwa, jest niczym innym jak podniesieniem ręki na ten urząd po odejściu z niego" - podkreśla Altenbockum.
Zauważa, że Schroederowi obojętne są opinie krytyków, gdyż obrany przez niego sposób postępowania jest zgodny z jego "samczym dobrym humorem" i "korzystny dla jego portfela".
Altenbockum przewiduje, że po decyzji Rosnieftu pojawią się głosy, przede wszystkim z Rosji, które będą zwracać uwagę na pozytywne skutki tej decyzji dla dobrych relacji gospodarczych między obu krajami.
Niemieckie firmy za dobrymi relacjami gospodarczymi między obu krajami
Zdaniem komentatora trudno mieć coś przeciwko takim relacjom. "Szczególnie w czasach, gdy Rosją rządzi Putin, co stanowi zagrożenie dla pokoju, Niemcy potrzebują kanałów rozmów z Moskwą. Już w czasach ZSRR, a nawet wcześniej, Niemcy potrafili utrzymywać bliskie kontakty z rosyjskim biznesem" - czytamy w "FAZ".
Takie kontakty powinny być jednak domeną niemieckich firm, a nie byłego kanclerza - zastrzega Altenbockum.
"W tym przypadku były szef niemieckiego rządu robi z siebie tubę agresywnej polityki, która stanowi zagrożenie dla małych krajów na obrzeżach Unii Europejskiej - Estonii, Łotwy i Litwy; paple to, co zleca mu Moskwa, najwidoczniej czerpiąc z tego satysfakcję" - ocenia komentator.
Autor zwraca uwagę na "wstydliwe milczenie" panujące w tej sprawie w Niemczech i krytykuje niemieckich socjaldemokratów z SPD, macierzystego ugrupowania Schroedera, którzy mówią o "prywatnej sprawie" byłego kanclerza. "To jest afera państwowa" - podkreśla Altenbockum.
PAP, jk
REKLAMA