Polska walczy nie tylko z czasem o zablokowanie Nord Stream II

Polska zaapelowała podczas spotkania unijnych ministrów do spraw energii w Luksemburgu o przyspieszenie prac nad przepisami, które utrudnią powstanie Nord Stream 2. Jeśli dyskusja nie przyspieszy, to po objęciu przez Austrie prezydencji w UE, zablokowanie inwestycji może stać się niemożliwe.

2018-06-11, 16:42

Polska walczy nie tylko z czasem o zablokowanie Nord Stream II
Budowa Nord Stream 2. Foto: Nord Stream, materiały prasowe

Posłuchaj

Polska zaapelowała o przyspieszenie prac nad przepisami, które utrudnią powstanie Nord Stream 2. Okazją było spotkanie unijnych ministrów do spraw energii w Luksemburgu./Beata Płomecka z Luksemburga, Polskie Radio/.
+
Dodaj do playlisty

"Polska podniosła kwestie nowelizacji dyrektywy gazowej i konieczności jak najszybszego przejścia do fazy politycznej. Zostaliśmy w tym poparci.

11 krajów uznaje, że projekt dyrektywy trzeba skierować do dyskusji

W sumie 11 krajów, razem z Polską, opowiedziało się za tym, że dyrektywa gazowa jest już projektem, który należałoby skierować do dyskusji politycznej" – powiedział wiceminister energii Michał Kurtyka.

"Polska została wsparta w naszym sposobie myślenia na temat konieczności nowelizacji dyrektywy gazowej. (...) Jesteśmy głęboko przekonani, że jeśli chodzi o nowelizacje dyrektywy gazowej, musimy iść do przodu jak najszybciej. (...) Oczekujemy nie słów, ale czynów" - dodał wiceminister.

Jak mówił, jest to "ważny sygnał dla bułgarskiej prezydencji, która w tym momencie dzierży w swoich dłoniach przyszłość tego dokumentu". "Ona zdecyduje, kiedy zostanie on przekazany do dyskusji na poziomie COREPER-u (ambasadorów krajów UE - PAP). (...) Zobaczmy, w jaki sposób prezydencja bułgarska weźmie pod uwagę to, że 11 krajów UE, Komisja Europejska, ale również PE oczekują, aby prace nad dyrektywą gazową przyspieszyły" - zaznaczył.

Cztery kraje przeciwne opóźniają dyrektywę

Kurtyka zaznaczył, że część krajów uważa inaczej niż te 11, które opowiedziało się za szybkim procedowaniem. "To są cztery kraje. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, (...) jeśli powiem, że w tej grupie są Niemcy" – dodał.

Według źródeł PAP przeciwko szybkiemu procedowaniu dyrektywy opowiedziały się także: Austria, Belgia i Holandia. Niemcy - jak poinformował PAP unijny dyplomata - na poniedziałkowym spotkaniu podnosiły, że wkrótce mają rozpocząć się rozmowy między Rosją, Ukrainą i KE o przyszłości tranzytu gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu umowy na przesył, a "wejście w życie dyrektywy mogłoby osłabić pozycję negocjacyjną KE w tych rozmowach".

-My uważamy, że kwestie dyrektywy gazowej i tranzytu przez Ukrainę powinny iść osobnym torem, że to są kwestie, których nie powinniśmy łączyć. Łączenie ich doprowadzi tylko i wyłącznie do osłabiania możliwości negocjacyjnych. Niemcy uważają odwrotnie. Stąd głos niemiecki koncentruje się na kwestii zagwarantowania tranzytu przez Ukrainę. Naszym zdaniem w kontekście faktu, iż społeczność międzynarodowa nie jest w stanie zagwarantować nienaruszalności granic na Ukrainie, trudno oczekiwać jasnych i przejrzystych, a przede wszystkim wiarygodnych deklaracji co do tego, że zostanie utrzymany przez Ukrainę tranzyt - podkreślił Kurtyka.

Nowelizację przepisów zaproponowała Komisja Europejska w listopadzie ubiegłego roku. Chodzi o to, by wszystkie gazociągi, także te przebiegające po dnie morza, były objęte unijnym prawem. Brak precyzyjnych zapisów w tej sprawie powodował w przeszłości różnice w interpretacji unijnych przepisów i pozwolił zwolennikom Nord Stream 2 na forsowanie tej inwestycji.

REKLAMA

Trwa walka z czasem o wprowadzenie dyrektywy

Dotychczasowe negocjacje w sprawie nowelizacji dyrektywy gazowej utknęły na szczeblu ekspertów z unijnych krajów.

Bułgaria, kierująca obecnie pracami Unii Europejskiej, hamowała prace i nie wnosiła tej sprawy na poziom ambasadorów, by później mogli się nią zająć ministrowie. Polska, której zależy na szybkiej nowelizacji, zaapelowała o mobilizację we Wspólnocie, bo czas odgrywa tu istotną rolę.

Niektóre kraje, w tym Niemcy, opóźniają prace nad dyrektywą

Za tempo tych prac w Radzie UE (organie reprezentującym kraje UE) odpowiada prezydencja bułgarska. Bułgarzy tłumaczą to m.in. tym, że istnieją wątpliwości prawne, co do kształtu nowych przepisów, a to wpływa na różnice zdań wśród krajów unijnych.

Według ocen dyplomatów w Brukseli szybkich prac nad tekstem chce 10-12 państw członkowskich, w tym Polska; jednak niektóre kraje, a wśród nich Niemcy, na spotkaniach grup roboczych składały wnioski o dodatkowe analizy, co wydłuża debatę.

Nowelizacja dyrektywy przewiduje podporządkowanie podmorskich części gazociągu na terenie UE przepisom III pakietu energetycznego

Projekt dyrektywy nie jest skomplikowany od strony prawnej. Ma jednak kluczowe znaczenia dla europejskiego rynku gazu - wprowadzone zmiany mają jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom trzeciego pakietu energetycznego.

Opóźnianie dyskusji pomaga budującym gazociąg

Jeśli takie przepisy zostałyby przyjęte, to mogłyby zagrozić opłacalności projektu Nord Stream 2. To jednak gra z czasem, bo budowa gazociągu już się rozpoczęła, a praca nad nowymi przepisami idzie opieszale. Część ekspertów wskazuje, że spowolnienie prac może spowodować, że gazociąg powstanie, zanim nowe prawo wejdzie w życie.

Opinie nt. dyrektywy są wciąż rozbieżne wśród państw UE

„Ostatnie posiedzenie grupy roboczej, zajmującej się tą sprawą, odbyło się 22 maja. Omówiono wtedy nowe możliwości kompromisu. W opinii prezydencji stanowiska państw członkowskich są wciąż rozbieżne i nadal potrzebne są dodatkowe prace na poziomie technicznym. Niektóre z wątpliwości, takie jak zakres dyrektywy czy wymogi dotyczące derogacji (…), wymagają gruntownej oceny politycznej” – poinformowało PAP źródło unijne.

Termin kolejnego posiedzenia nie został jak dotąd wyznaczony. Dlatego Polska postanowiła poruszyć tę kwestię na poniedziałkowym spotkaniu ministrów ds. energii, choć nie przewiduje tego harmonogram spotkania.

Czy dyrektywa wejdzie w życie?

Optymizm w kwestii szybkiego wejścia w życie nowych przepisów wyraził niedawno wiceszef KE Maros Szefczovicz. 25 maja poinformował, że prace nad nowelizacją unijnej dyrektywy gazowej są na finiszu.

"Jeśli chodzi o nowelizację dyrektywy gazowej, jesteśmy bardzo blisko porozumienia. Teraz bułgarska prezydencja musi przedstawić (projekt) na spotkaniu ambasadorów państw członkowskich" - powiedział wtedy Szefczovicz dziennikarzom.

Tego samego dnia, mniej optymistycznie, wypowiedział się wicemarszałek Senatu Adam Bielan, który przypomniał, że nowelizacji ciągle sprzeciwiają się Niemcy i Austria.

Za miesiąc prezydencję Bułgarii zastąpi prezydencja austriacka. Ta jest przeciwna dyrektywie

"W tej chwili zdecydowana, przygniatająca większość państw zgadza się z tym, że tę dyrektywę należy przyjąć. Trudno powiedzieć, czy ona zostanie przyjęta w ciągu najbliższych czterech tygodni, jeszcze za prezydencji bułgarskiej. Później niestety prezydencja przechodzi w ręce jednego z dwóch krajów, które wciąż się sprzeciwiają (dyrektywie - PAP), czyli w ręce Austrii. Tak naprawdę jest to trochę wyścig z czasem" – zaznaczył wtedy Bielan.

Komisja Europejska przedstawiła propozycje nowelizacji dyrektywy gazowej w listopadzie 2017 roku.

Projekt musi być zaakceptowany przez kraje członkowskie, żeby mógł trafić do negocjacji z PE, który już nowe przepisy poparł. Dlatego po decyzji krajów ostateczny kształt dyrektywy mógłby zostać zaakceptowany dość szybko.

Austria chce powstania Nord Stream II

Przeciągnięcie sprawy do czasu, kiedy prezydencję unijną obejmie Austria, czyli do lipca, byłoby fatalne z punktu widzenia krajów opowiadających się za zaostrzeniem przepisów. W Brukseli nikt nie ma wątpliwości, że Wiedeń, w którego interesie leży, by Nord Stream 2 powstał (w projekt jest zaangażowany austriacka spółka OMV), nie będzie skłonny do szybkiej pracy nad nowymi przepisami.

NRG, IAR, PAP, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej