Polisolokaty, czyli inwestowanie mimo woli w ryzykowne fundusze. Przez wiele lat i bez żadnych gwarancji
UOKiK bierze się za tzw. polisolokaty. Urząd kończy właśnie kontrole w kilkudziesięciu firmach oferujących ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Tymczasem niezadowoleni klienci, za problemy z polisolokatami, obwiniają nadzór finansowy. Stowarzyszenie „Przywiązani do polisy” złożyło w biurze Prokuratora Generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przewodniczącego KNF.
2014-09-22, 22:13
Posłuchaj
Aż 45 mld zł do 2012 roku ulokowali w tzw. polisolokatach klienci towarzystw ubezpieczeniowych i banków, w samym roku 2013 – ta wartość wyniosła 13 mld zł – alarmują eksperci, powołując sie na dane Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Na czym polega problem z polisoloktami
Zarzuty dotyczą głównie nieinformowania o ryzyku związanym z tego typu inwestycją oraz wysokich opłat likwidacyjnych pobieranych od klientów. Jest to produkt oferowany klientom jako zastępstwo, jako propozycja podobna do lokaty. Zasady jego funkcjonowania nie były wyjaśniane.
– A nie byłoby to proste, ponieważ jest to produkt bardzo skomplikowany, i ciężko byłoby to wytłumaczyć osobie, która nie zna się na finansach – przyznała na antenie radiowej Jedynki Izabela Dąbrowska-Antoniak, dyrektor działu prawnego Federacji Konsumentów.
Skomplikowany, czyli można się domyślać, że ktoś na nim nieźle zarabia, w tym wypadku ubezpieczyciele i bankowcy.
REKLAMA
Produkt zwany polisolokatą
Najogólniej – jest to oszczędzanie rozłożone na lata, na wiele lat. Jednak zdaniem ekspertki z Federacji Konsumentów: – To nawet nie jest tak, ponieważ klient wpłaca jakąś część środków, które zamieniane są na: składkę ubezpieczeniową, czyli ubezpieczenie, które praktycznie nie chroni przed niczym.
A następnie ta składka albo w całości, albo w części, znacznej części jest inwestowana na rynkach kapitałowych w funduszach inwestycyjnych.
– I tutaj jest element bardzo ryzykowny tego produktu, gdyż nie wiemy czy zyskamy, czy stracimy, ponieważ są to już w tym momencie środki zamienione na jednostki danego funduszu, i wszystko zależy od tego, jak będą wyceniane danego dnia, na koniec trwania tej bardzo długiej umowy – wyjaśnia dyrektor Dąbrowska-Antoniak.
Olbrzymie ryzyko pozornie ubezpieczonej polisolokaty
Czyli jest to inwestycja bardziej ryzykowna niż mogłoby się wydawać, a osoby które kupowały polisolokaty, nie były świadome tego, gdyż prosiły o inny produkt, chciały bezpiecznie ulokować pieniądze, a dostawały coś dużo bardziej ryzykownego.
REKLAMA
– Na tym polega problem. Ponieważ było to oferowane jako lokata, jako lepsza lokata, bardziej zyskowna. I dodatkowo – słowo ubezpieczenie, które pojawia się w tym produkcie, czy też w regulaminie dołączonym do tego produktu. I klient jest tym zwodzony, gdyż kojarzy się to z bezpieczeństwem, więc uważa że jest od czegoś ubezpieczony.
A w tych produktach są ubezpieczone tylko dwa zdarzenia: kiedy dotrwamy do końca umowy, i wtedy wypłacona zostanie suma składająca się z tego co jest na rachunku jednostek przemnożone przez kwotę jednostki z danego dnia. Albo gdy nie dotrwamy do końca umowy, ponieważ np. umrzemy i wtedy zostanie wypłacona suma ubezpieczeniowa, od 1 do 100 zł plus wycena jednostek na dany dzień.
Polisolokata, czyli ani lokata, ani ubezpieczenie, ale bardzo ryzykowna
Forma ubezpieczenia to furtka, żeby nie płacić jednego z podatków. – I w tym momencie wprowadza się konsumenta w błąd. Nie jest to bowiem ubezpieczenie, nie spełnia żadnych warunków prawnych i nie powinniśmy tego produktu w ten sposób nazywać. Jest to po prostu lokata inwestycyjna albo produkt inwestycyjny – podkreśla gość radiowej Jedynki. Klient powinien bowiem orientować się, że nie jest to ani lokata, ani ubezpieczenie.
Karne opłaty za zmianę decyzji
Zwłaszcza, że umowę podpisujemy na kilka lat, a za wycofanie się przed terminem są pobierane bardzo wysokie prowizje. UOKiK też bada tę sprawę. Miał być raport, ale są tylko wnioski z kontroli.
REKLAMA
– W tej chwili prowadzimy duże badanie rynku, pod lupę zostały wzięte 24 podmioty. Zarówno banki, ubezpieczyciele, jak i pośrednicy. Decyzje prezesa UOKiK w tej sprawie będą znane w październiku, ale już można przedstawić kilka problemów. Po pierwsze, to są bardzo wysokie opłaty likwidacyjne. Przypominają one haracz, który konsument musi zapłacić. Zlikwidowanie wcześniejsze polisolokaty wiąże się z utratą oszczędności sprzed kilku lat. Po drugie – to wprowadzanie w błąd. Pośrednik, bądź przedstawiciel instytucji finansowej reklamował dany produkt jako bardzo bezpieczny, wręcz jako lokatę, czyli produkt dzięki któremu oszczędza się pieniądze. Natomiast konsument nie miał świadomości, że podpisuje umowę o dużym ryzyku inwestycyjnym – wylicza Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Czy ktoś pomoże oszukanym konsumentom? Może sądy…
Większość sądów, które zajmowały się sprawami tych wysokich opłat likwidacyjnych, stoi na stanowisku, że jest to nieuczciwa opłata, niedozwolone postanowienie umowne, w związku z tym nie wiąże ono konsumenta.
– Wiele wyroków może się uprawomocnić, a są też pozwy grupowe, warto więc walczyć. Mam nadzieję, że system sprawiedliwości zadziała i uda się te pieniądze odzyskać. Jednak patrząc na to, ile Polacy wpompowali w ten produkt, a są to dziesiątki miliardów złotych, to trudno wyobrazić sobie sytuację, kiedy ta suma zostaje wycofana z rynku – zastanawia się dyrektor Izabela Dąbrowska-Antoniak .
Polisolokata jest produktem do oszczędzania na emeryturę, bardzo długoterminowym. Stąd też m.in. wysokie opłaty likwidacyjne, żeby nie wycofywać pieniędzy, skoro zobowiązaliśmy się do wieloletniego, regularnego wpłacania.
REKLAMA
– Część klientów dlatego procesuje się z ubezpieczycielami, ponieważ umowy były nieprawidłowo skonstruowane. Opłaty likwidacyjne były określone w zależności od salda na rachunku, które się ciągle zmienia, a powinna być podana określona kwota. Dlatego nawet jeśli ktoś dużo zarobił na tych funduszach, to przy likwidacji mógł bardzo dużo stracić – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Jarosław Sadowski z firmy Expander.
… a może KNF…
Jest to trudna sytuacja dla Komisji Nadzoru Finansowego. – Prawdopodobnie jakieś przeoczenie zostało popełnione na etapie, kiedy te produkty zaczęły pojawiać się na naszym rynku. Wtedy potrzebny był wyraźny sprzeciw – uważa ekspertka z Federacji Konsumentów.
Brytyjski nadzór finansowy zakazał oferowania tego typu produktów właśnie w obrocie z konsumentami. Z przedsiębiorcami jest to dopuszczalne, gdyż są oni teoretycznie bardziej zorientowani w specyfice tych produktów.
… albo UOKiK
Zapisy o tych wysokich opłatach znajdują się na liście klauzul niedozwolonych, ale ubezpieczyciele wymyślają zupełnie nowe opłaty likwidacyjne, są one inaczej nazwane i są znowu pobierane.
REKLAMA
– Jest też planowana reforma systemu klauzulowego, który nie jest u nas do końca sprawny, ponieważ tych klauzul jest bardzo dużo w rejestrze. Natomiast nie zmienia to faktu, że na razie mamy takie instrumenty – jakie mamy i warto je wykorzystywać. A życzeniem konsumentów jest przede wszystkim, by te postępowania szły sprawniej i szybciej, by reakcja była szybsza, i by można było odzyskać pieniądze.
Albo też, w przypadku innych działań niezgodnych z prawem, żeby była szybsza reakcja organów nadzorczych. Na pewno jednak klienci muszą bardzo uważnie zastanawiać się nad każdą swoją inwestycją.
Na co trzeba uważać
Przede wszystkim – jak ten produkt funkcjonuje, czy to jest to, czego poszukujemy. – Trzeba zrozumieć, jak działa, jak zarabia. Dlatego trzeba o wszystko pytać, czytać regulaminy, umowy, domagać się skróconych informacji o produkcie – podkreśla Jarosław Sadowski.
Produkt powinien być elastyczny, gdyż trudno przewidzieć co się może zdarzyć w długim terminie. A trzeba mieć alternatywne wyjście, gdy coś się stanie, i dlatego ta elastyczność jest bardzo ważna. I opłacalna.
REKLAMA
Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Halina Lichocka, Małgorzata Byrska
REKLAMA
REKLAMA