Ustawa o OZE: czy w Polsce powstanie rynek prosumencki?
Prace nad ustawą o Odnawialnych Źródłach Energii rozpoczęły się cztery lata temu i dopiero w ostatnią sobotę doszły do etapu senackiego.
2015-02-09, 14:19
Posłuchaj
Senat przyjął ustawę, wnosząc, w stosunku do tego, co wyszło z Sejmu, sto poprawek. To pokazuje, jak wiele jest grup interesów związanych z rozwojem OZE, uważa Daria Kulczycka, dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu w Konfederacji Lewiatan.
- To pokazuje, jak jest to duża materia, jak duże grupy interesów są w to zaangażowane, jak nie do końca jest sprecyzowana polityka rządu i w związku z tym też partii politycznych, które pracują nad tą ustawą – mówi Daria Kulczycka.
REKLAMA
Pierwszą grupą interesów jest rząd i administracja państwowa, która do tej pory nie wypracowała podstawowego dokumentu dotyczącego polityki energetycznej.
- Wygląda na to, że ta polityka nie do końca jest dopracowana. Ministerstwo gospodarki pracuje nad polityką energetyczną do 2050 roku. Taki dokument miał się ukazać już w grudniu, później w styczniu. Nie ukazał się. Sądzę, że przyczyną tych opóźnień jest ciągle niewyjaśniona sytuacja w polskim górnictwie. Trudno mówić o polityce energetycznej Polski, jeżeli się nie przesądzi, jak ma w tej całej układance wyglądać górnictwo, jego udział w produkcji energii elektrycznej – mówi Daria Kulczycka.
REKLAMA
W pracach nad ustawą zderzyły się dwie racje, wyjaśnia ekspertka Lewiatana.
- Zarówno w Sejmie, jak i później w Senacie zderzyły się dwie strony. Jedna, która uważała, że Polska powinna wspierać rozwój mikroinstalacji OZE jako istotny element całego miksu energetycznego, i druga, która uważała, że powinniśmy się z tym wstrzymać do momentu, kiedy technologia będzie tak zaawansowana, że te instalacje bez żadnego wsparcia mogłyby konkurować na rynku – mówi Daria Kulczycka.
REKLAMA
To, co zostało wypracowane, to rodzaj kompromisu. Co do Odnawialnych Źródeł Energii rząd wydaje się mieć, zdaniem ekspertki, sprecyzowane plany.
- Rząd chce wspierać tylko tyle źródeł OZE, ile to konieczne ze względu na nasze zobowiązania unijnej - mówi Daria Kulczycka.
REKLAMA
Do końca 2020 r. musimy jako kraj produkować 15,5 proc. energii ze wszystkich odnawialnych źródeł.
Roman Przasnyski zwraca uwagę na plusy i minusy OZE.
- Głównym problemem jest to, że z punktu widzenia ochrony środowiska, to OZE byłyby jak najbardziej pożądane. Natomiast z punktu widzenia ekonomii, trzeba do nich dopłacać, są nieefektywne - mówi Roman Przasnyski.
REKLAMA
W Niemczech odchodzi się w obecnie od wysokich kwot gwarantowanych, a rozwiązanie problemu tkwi w poszukiwaniu ciągle nowych, tańszych technologii.
Grażyna Raszkowska, awi
REKLAMA
REKLAMA