Podniesienie płacy minimalnej to nie jedyny sposób na poprawę sytuacji osób najmniej zarabiających
Dzisiaj do Sejmu ma trafić projekt ustawy w sprawie minimalnej stawki za godzinę pracy w wysokości 12 zł zapowiedziała Beata Szydło, kandydatka na premiera z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Podobną wysokość stawki godzinowej proponuje Platforma Obywatelska.
2015-10-02, 12:50
Posłuchaj
Zdaniem Witolda Gadomskiego - publicysty ekonomicznego Gazety Wyborczej - gościa dzisiejszego Pulsu Gospodarki w Polskim Radiu 24, mamy tu do czynienia z licytacją politycznych obietnic.
- 12 złotych, lewica mówi 15 złotych, co to jest 15 złotych? Przecież nic prostszego, tylko powiedzieć wyborcom, że będziemy starali się o 50 złotych. Skoro już żonglujemy liczbami, to bądźmy bardziej ambitni, nie 15, a 50 złotych – mówi.
Posłuchaj
"To jest marketing polityczny"
Mieczysław Groszek wiceprezes Związku Banków Polskich uważa, że jest to przejaw marketingu politycznego. Jego zdaniem, pomysłodawcy nie przeprowadzili analizy skutków gospodarczych wprowadzenia tego pomysłu w życie.
REKLAMA
- Trzeba jednoznacznie powiedzie, że te 12 złotych, i ta inicjatywa wydaje się być marketingiem politycznym, a nie przemyślaną akcją, która miała by, za zadanie pomóc jednym, a nie szkodzić drugim. Nie pamiętam, czy zostały przeprowadzone takie badania. Trzeba pamiętać, że jest to element bardzo usztywniający relacje pracodawca – pracownik, i podnoszący bardzo wydatki ze świadczeń publicznych, dlatego, że niektóre z nich, są zbudowane na stawce płacy minimalnej. Nie mam absolutnie żadnych dowodów na to, że ktoś to policzył, czyli mielibyśmy kolejną „dziurę” do sfinansowania, i nie daj Boże, jakimś kolejnym podatkiem bankowym – podkreśla.
Posłuchaj
Wprowadzenie jednej stawki godzinowej w całym kraju nie jest dobrym rozwiązaniem twierdzi Witold Gadomski.
- Polska jest krajem niesłychanie zróżnicowanym, jeżeli chodzi o dochody. Warszawa, jeżeli chodzi o dochody, poziom bogactwa, jest porównywalna z wieloma miastami Europy zachodniej. Obwarzanek wokół Warszawy jest relatywnie biedny. Biedne są województwa rzeszowskie i białostockie. Jeżeli taką samą stawkę chcemy dać dla Warszawy, i województwa białostockiego, to nie jest to rozsądne rozwiązanie – komentuje.
Posłuchaj
REKLAMA
Są lepsze sposoby na poprawę sytuacji osób, które zarabiają najmniej - zauważa Marek Rozkrut partner i główny ekonomista w firmie doradczej EY
- Tak naprawdę, ten efekt można osiągnąć inaczej. Obniżając tzw. klin płacowy, czyli obciążenia dodatkowe składkami i podatkami osób, o najniższych zarobkach. W Polsce, te obciążenia płacy, tych osób, czyli różnica między tym, co teoretycznie otrzymują, a tym co dostają na rękę, jest bardzo duża w grupie osób bardzo mało zarabiających i mających dzieci na utrzymaniu. Jeżeli tylko podniesiemy płacę minimalną, to przełoży się to na wzrost obciążeń dla pracodawcy, a chodzi o to aby obniżyć te obciążenia podatkowe i parapodarkowe. I z tej strony zwiększyć to wynagrodzenie na rękę osobom, które dzisiaj mają niskie kwalifikacje, czy dopiero zaczynają karierę zawodową, a nie przez dokładanie obciążeń po stronie pracodawcy – tłumaczy.
Takie rozwiązania znane są z Irlandii i Wielkie Brytanii.
- W Irlandii ten klin płacowy jest nawet ujemy, czyli osoby, które mało zarabiają i mają dzieci, nie tyle co nie płacą podatków, a jeszcze otrzymują dopłatę ze strony państwa. W Polsce, to średnie obciążenie podatkowe, jest zbliżone do innych krajów rozwiniętych, natomiast stopień zróżnicowania między osobami mało zarabiającymi, a dużo zarabiającymi, niestety jest u nas bardzo mały, a w innych krajach to zróżnicowanie jest bardzo duże, czyli osoby mało zarabiające płacą dużo niższe podatki, niż w Polsce – dodaje.
Łatwiej jest obiecać jakąś określoną stawkę godzinową, niż szukać innych rozwiązań, które mogły by przynieść określone efekty
- Propozycja Platformy idzie w tym kierunku, ale nie znamy na tyle szczegółów, aby można by ją głębiej ocenić, natomiast ona się koncentruje, na ujednoliceniu pewnych form zatrudnienie, ale w ramach tego, również na zróżnicowaniu klina, czyli tak, aby osoby najmniej zarabiające i mające dzieci, płaciły rzeczywiście mniejsze podatki, ale czy to się dobrze bilansuje? Takich szczegółów nie znamy – podkreśla Marek Rozkrut.
REKLAMA
Posłuchaj
Robert Lidke, fko
REKLAMA