Budimex: lepsze ceny na drogach, ale i tak mogą być kłopoty
Ceny w przetargach są dziś lepsze niż w poprzedniej perspektywie finansowej, ale jeśli znów dojdzie do skokowego wzrostu cen materiałów, to wielu wykonawców może mieć kłopoty - ocenił w rozmowie z portalem wnp.pl Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Dodał, że spodziewa się ponownej kumulacji robót w drogownictwie.
2015-04-17, 13:41
Jak wskazał Blocher, z polskiego rynku zniknął szereg firm, które nie odniosły sukcesu - chińskich, hinduskich czy irlandzkich, a także wielu rodzimych wykonawców.
Z drugiej strony pojawili się nowi gracze z Włoch czy Hiszpanii, a także polskie firmy, które wcześniej nie były znaczącymi podmiotami w drogownictwie.
- Kontakty Budimeksu z GDDKiA, mimo pojawiających się sporów, były i są na ogół pozytywne, gdyż jesteśmy przewidywalnym partnerem - powiedział Blocher.
- Jeśli na kontrakcie pojawiają się problemy, to nigdy nie schodzimy z placu budowy. Kończymy inwestycje, a jeśli nie udaje się porozumieć, to rozwiązanie sporu pozostawiamy sądom - dodał.
REKLAMA
Budimex wygrał 25 proc. przetargów rozstrzygniętych przez GDDKiA w 2015 r.
- Zależało nam na tym, aby w pierwszym okresie ogłaszania nowych przetargów przez GDDKiA zdobyć jak najwięcej kontraktów, aby w jak najmniejszym stopniu uniknąć późniejszej kumulacji robót na rynku. Dzięki temu mamy możliwość rozłożenia kontraktów w czasie, a także zabezpieczenia podwykonawców i dostaw - stwierdził prezes.
Budimex nie zaspokoił jednak jeszcze w pełni swoich planów w drogownictwie.
- Nie zmieniliśmy też naszej polityki cenowej w przetargach - kalkulujemy marże na poziomie do 1 proc. Czasami przynosi to skutek i wygrywamy, ale zdarzają się też sytuacje, że nasze oferty są najwyższe pod względem ceny - wskazał Blocher.
Dodał, że taka sytuacja miała miejsce w przypadku wszystkich odcinków Południowej Obwodnicy Warszawy oraz obwodnic Radomia i Góry Kalwarii, czyli na terenie jednego województwa.
REKLAMA
- Zastanawialiśmy się, z czego to może wynikać i wniosek może być chyba tylko taki, że inni wykonawcy odmiennie zinterpretowali przedmiot zamówienia - powiedział prezes.
- Ceny są obecnie trochę lepsze od tych z poprzedniej perspektywy unijnego budżetu, które często były szalone. Trzeba jednak analizować projekty indywidualnie, jako osobne przypadki, gdyż inwestorzy obniżyli swoje budżety i przygotowują je lepiej niż w przeszłości - dodał.
Kolejne inwestycje w drogownictwie
W jego opinii, do kumulacji robót w drogownictwie dojdzie ponownie i możliwe, że będzie ona jeszcze większa niż w ubiegłej perspektywie UE i potrwa ok. dwóch lat.
Blocher wskazał, że jeśli znów dojdzie do skokowego wzrostu cen materiałów, to wielu wykonawców może mieć kłopoty.
REKLAMA
- Dotyczy to zwłaszcza tych podmiotów, które są słabiej związane z polskim rynkiem i nie dysponują własnym potencjałem wykonawczym. Myślę, że jeśli pojawią się problemy, to firmy te nie będą się długo zastanawiać i zejdą z kontraktów - podkreślił prezes.
Jak wskazał, cena nadal dominuje przy ocenie ofert w przetargach, gdyż w zasadzie wszyscy wykonawcy deklarują najkrótsze możliwe terminy realizacji oraz maksymalne okresy gwarancji.
- Wydaje się, że często są to deklaracje nieświadome, a czasami obliczone raczej na sukces tych, którzy oferty przygotowują, a nie późniejsze konsekwencje - powiedział Blocher.
- GDDKiA dłużej dokonuje oceny ofert, gdyż faktycznie zadaje wykonawcom dużo pytań i stara się sprawdzić dokumenty na tyle, na ile pozwala jej prawo. Nie zmienia to jednak sytuacji, że jako najkorzystniejsze bywają wybierane oferty, które mogą budzić duże wątpliwości - dodał.
REKLAMA
Jego zdaniem, biorąc pod uwagę poziom cen w przetargach, można ekstrapolować, że GDDKiA mogłaby wybudować o 20 proc. więcej dróg niż jest to wskazane na liście podstawowej w Programie Budowy Dróg Krajowych.
- Na liście rezerwowej są przygotowane inwestycje i od decyzji rządu będzie zależało, czy zostaną one wdrożone do realizacji. W mojej opinii, kluczową pozycją na tej liście jest brakujący odcinek A1 z Częstochowy do Tuszyna, który powinien zostać jak najszybciej wybudowany ze środków publicznych, aby domknąć oś komunikacyjną północ-południe - podsumował.
Tomasz Elżbieciak
REKLAMA
REKLAMA