Dlaczego jest tak mało kapitału na warszawskiej GPW? Bo nie ma zaufania, stabilizacji i przewidywalności

Spadki na Giełdzie w Warszawie mogą być zahamowane dopiero wtedy, kiedy inwestorzy będą wiedzieli jakie konkretne plany ma rząd wobec Giełdy i notowanych na niej spółek. Na razie inwestorzy mają jasność co do przyszłości sektora bankowego, ale nadal niepewne są plany rządu wobec sektora energetycznego.

2015-12-07, 22:36

Dlaczego jest tak mało kapitału na warszawskiej GPW? Bo nie ma zaufania, stabilizacji i przewidywalności
W listopadzie br. na ponad setkę głównych indeksów akcji na świecie śledzonych przez agencję Bloomberg nasz WIG 20 uplasował się na siódmym miejscu... ale od końca. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Obecnie GPW znajduje się na równi pochyłej. Początek tego niefortunnego zdarzenia miał miejsce razem z demontażem systemu emerytalnego – wyjaśnia gość Jedynki Adam Ruciński, prezes Zarządu firmy audytorskiej BTFG. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

W poniedziałek, 7 grudnia, na giełdzie znowu odnotowano spadki. Od maja, od pierwszej tury wyborów prezydenckich – indeks dużych spółek giełdowych WIG 20 stracił aż 25 procent. A przecież głównym zadaniem Giełdy Papierów Wartościowych jest dostarczanie kapitału na rozwój firm.

Dlaczego GPW ma się coraz gorzej?

Przez siedem miesięcy z rzędu WIG 20 znajduje się pod kreską. Prezes giełdy podał się do dymisji, prezesi spółek kontrolowanych przez państwo także są zmieniani. Banki, firmy ubezpieczeniowe mają płacić nowy podatek bankowy, notowane na giełdzie spółki energetyczne angażują się w ratowanie bankrutujących kopalni. To są tylko niektóre negatywne informacje docierające do inwestorów.

– Jeśli mówimy o giełdzie, to mówimy o dwóch zagadnieniach. Po pierwsze giełda jako instytucja finansowa. I tu mamy do czynienia z rezygnacją prezesa, pana Pawła Tamborskiego z pełnienia swojej funkcji. I drugie zagadnienie związane w ogóle z rynkiem kapitałowym i postrzeganiem rynku kapitałowego. Zarówno przez polityków, jak i obywateli. Przy czym pierwsze i drugie zagadnienie są ze sobą powiązane. Mam nadzieję, że osoba która będzie desygnowana na stanowisko prezesa giełdy, będzie w stanie przekonać polityków i obywateli do inwestowania w giełdę. Ponieważ obecnie GPW znajduje się na równi pochyłej, i to już od jakiegoś czasu. Początek tego niefortunnego zdarzenia miał miejsce razem z demontażem systemu emerytalnego – wyjaśnia gość Jedynki Adam Ruciński, prezes zarządu firmy audytorskiej BTFG, były członek Rady Nadzorczej GPW i były prezes Zarządu Związku Maklerów i Doradców.

Słowa, które stały się kamieniami. I zapoczątkowały lawinę

Trzeba bowiem podkreślić, że jeśli spojrzymy w ogóle na konstrukcję polskiej Giełdy, jej historię – to charakteryzowała się ona tym, że mieliśmy dużo przedsiębiorstw państwowych, które były notowane na GPW, a Skarb Państwa był „dostarczycielem” spółek. Z drugiej strony było również duże zainteresowanie ze strony obywateli prywatyzacjami.

REKLAMA

– Wystarczy wspomnieć te słynne kolejki, gdy większość obywateli chciała chociaż od czasu do czasu posiadać akcje. Giełda była bardzo popularnym miejscem do inwestowania. Później ta popularność została niejako wzmocniona przez reformę systemu emerytalnego, pojawili się duzi inwestorzy w postaci funduszy emerytalnych – dodaje prezes Adam Ruciński.

Jednak prezes GPW mówił, że to były sterydy. Że OFE to były sterydy.

– Właśnie takie niefortunne sformułowania, to że jedna osoba powiedziała sterydy, kto inny powiedział o GPW, że to trochę jak kasyno, i to się przenosi. A budowanie takiego negatywnego wizerunku skończyło się tym, że dzisiaj mamy do czynienia z Giełdą, która jest słaba, na której jest coraz mniej notowanych spółek, ponieważ część spółek rezygnuje z bycia na parkiecie– komentuje gość radiowej Jedynki.

Dobra koniunktura, a słaba Giełda

Rynki Europy Zachodniej mają za sobą kilka bardzo dobrych miesięcy. Ten rok był co prawda różny, bo była dobra wiosna, potem była Grecja, ale kolejne tygodnie były bardzo dobre, więc nie można obarczać winą za sytuacje na GPW rynków zagranicznych.

REKLAMA

– Jest to kwestia nałożenia się kilku czynników, głównie o charakterze krajowym, które sprawiają że WIG 20 wygląda fatalnie w tym roku, a po drugie wskazują one, że WIG 20 nie jest do końca dobrym reprezentantem naszej Giełdy. Mniejsze indeksy wyglądają dużo lepiej. Ponieważ powodem nr 1 słabości naszego głównego wskaźnika jest podatek bankowy. WIG 20 jest to przede wszystkim indeks bankowy, banki mają w nim ogromny udział. I w związku z tym, jeśli wprowadzone zostanie rozwiązanie, a wiemy że tak ma być, które w sposób trwały uszczupli zyskowność sektora bankowego, to oczywiście odbija się to na wycenie. Pamiętajmy o tym, że inwestorzy patrząc na wartość akcji, nie tyle patrzą ile wynosi zysk danego przedsiębiorstwa w danym momencie. Oni liczą zyski w przyszłości. To, co będzie za rok, dwa, za pięć lat. A tutaj wszystko na to wskazuje, że ten podatek będzie miał charakter trwały. I on sprawi, że banki już nigdy nie będą tak zyskownymi przedsiębiorstwami, jakimi były w ciągu ostatnich lat – tłumaczy gość Polskiego Radia 24 Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.

Bankom szkodzą też zapowiedzi związane z rozwiązaniem problemów frankowiczów. – To jest drugi temat, i choć nie ma on tak dużego wpływu na wyceny jak podatek bankowy, ponieważ nawet te niekorzystne rozwiązania będą miały charakter jednorazowy, a podatek bankowy będzie co roku stanowił duże obciążenie dla wyniku sektora bankowego – dodaje gość PR 24.

Ryzyko realizacji wszystkich obietnic wyborczych

Zdaniem Mikołaja Stępniewskiego, zarządzającego funduszami Investors TFI na Giełdzie w Warszawie realizują się najbardziej skrajne scenariusze, w które do końca nie wierzyli inwestorzy...

– Realizują się pewne ryzyka, z punktu widzenia tych grup podmiotów, które były wyceniane do niedawna w bardzo ograniczonym zakresie. Tak naprawdę zarówno podatek bankowy, podatek od aktywów ubezpieczycieli czy też podatek od wydobycia kopalin. Jakby te elementy czy prawdopodobieństwa ich nałożenia, lub też zniesienia w niektórych przypadkach, były dyskontowane przez rynek. Natomiast to, czego się spodziewał rynek, jeszcze kilka miesięcy temu, to można powiedzieć, że oczekiwano trochę łagodniejszych zmian. I tak naprawdę nierealizowania wielu postulatów, które rzucały wszystkie partie polityczne w trakcie trwających kampanii – zauważa Mikołaj Stępniewski.

REKLAMA

Dla udziałowców spółek energetycznych nie jest np. dobra wiadomością, iż ich zasoby będą wykorzystane do ratowania polskiego górnictwa, zwłaszcza że pojawiały się też wypowiedzi, że w zasadzie energetyka nie musi zarabiać.

– Więc jeśli najpierw Skarb Państwa sprzedaje inwestorom akcje takich spółek, a wiadomo, że nikt nie kupuje ich dla zabawy, a później dowiadujemy się, że one nie muszą zarabiać pieniędzy, to inwestorzy reagują nerwowo – podkreśla Przemysław Kwiecień.

Także zmiany personalne w kierownictwie spółek WIG20 nie były dobrze przyjęte przez rynek.

OFE czyli jak wzmocniono i osłabiono warszawską Giełdę

Kolejna obawa, to pytanie czy z warszawskiej Giełdy w ogóle znikną Otwarte Fundusze Emerytalne, a są one nadal poważnym udziałowcem w wielu spółkach, i w niektórych nawet dominują. Gdyby OFE przestało istnieć kursy, to wielu spółek zapewne by spadały.

REKLAMA

– Jeśli chodzi o ewentualna likwidację OFE, to są tutaj dwie możliwości. Po pierwsze, że aktywa zostaną sprzedane na giełdzie, co jest raczej mało prawdopodobne, mam taką nadzieję, ponieważ to spowodowałoby olbrzymią podaż i spadek indeksów do tak niskich poziomów, które trudno sobie wyobrazić. Drugi scenariusz, bardziej realny to taki, że aktywa przeszłyby pod zarządzanie szeroko rozumianego skarbu państwa, nie tylko ministerstwa, ale pod władztwo rządu w jakiś sposób. I te akcje mogłyby stanowić element zabezpieczenia pod pozyskiwanie nowych środków, pod realizację pomysłów partii rządzącej. To jest jeden ze scenariuszy. Ale tak czy owak, rysują się faktycznie czarne scenariusze – ocenia prezes Adam Ruciński.

I przypomina, że była sytuacja, kiedy można było mieć ciastko, i zjeść ciastko. Kiedyś Skarb Państwa sprzedawał spółki i pozyskiwał dzięki temu środki, ale które zostały przejedzone.

– Bo przypomnijmy sobie te duże prywatyzacje i te miliardy, które wpływały do skarbu państwa i one szły na bieżące potrzeby budżetu – dodaje gość Jedynki.

Czyli skarb państwa sprzedał udziały w spółkach, ale mimo wszystko kontrolował te spółki. – I nadal kontroluje, i dlatego próbuje teraz wywrzeć władztwo korporacyjne, czyli zarządzać tymi spółkami, i nakłaniać je do realizacji swoich pomysłów, które czasami budzą kontrowersje wśród ekonomistów – zwraca uwagę prezes Ruciński.

REKLAMA

Przypadek węgierski wyznacza kierunek?

Warto spojrzeć na Węgry i na giełdę w Budapeszcie, na których się teraz wzorujemy, uważa Roman Przasnyski, główny analityk Gerdy Broker.

– Węgierska giełda ratuje się sama od pewnego czasu, i ten silny wzrost obserwujemy od kilku miesięcy, niemal równo od tego momentu, kiedy nasz WIG 20 zaczął spadać, to od tego momentu czyli od maja–sierpnia, węgierski indeks giełdowy idzie bardzo mocno w górę. A zaczął iść tak bardzo mocno w górę, kiedy węgierski rząd zaczął zapowiadać wycofywanie się, czy też zmniejszanie podatku od instytucji finansowych, opodatkowania banków. Przez analogię, można by powiedzieć żartobliwie, że musimy poczekać, aż nieuchwalony jeszcze podatek od instytucji bankowych przestanie obowiązywać. To oczywiście żart – zaznacza Roman Przasnyski.

Inwestorzy szukają wyroczni

Żart, ale chyba nie do końca... Przypomnijmy, że na Węgrzech też były fundusze emerytalne, i też zostały wycofane z giełdy. I to wszystko teraz powtarza się w Polsce. Podobno najlepiej uczyć się na własnych błędach, ale może warto także patrzeć na to, co się dzieje w innych krajach.

– To jest dobry przykład, ale trzeba podkreślić jedno. Problem wśród inwestorów na giełdzie jest teraz chyba taki, że tak naprawdę trudno wycenić, jakie pomysły rządu będą realizowane. To znaczy, że gdybyśmy mogli dzisiaj ustalić, że rząd w związku ze swoimi działaniami, pomysłami które chce realizować, ma zamiar wprowadzić podatek x, w takiej a takiej wysokości nałożony na np. banki, podatek y nałożony w określonej wysokości na sklepy wielkopowierzchniowe oraz prowadzić taką, a nie inną, określoną politykę w zakresie pomysłów inwestycyjnych, np. w co będą musiały inwestować grupy energetyczne, i jaki koszt z tego tytułu poniosą – to już byłoby nieźle – uważa Adam Ruciński.

REKLAMA

Mimo, że byłoby to mało korzystne. Jednak inwestorzy już by wiedzieli, ile tak naprawdę te spółki zapłacą. Teraz inwestorzy próbują przewidzieć, jakie kolejne pomysły będą realizowane przez te spółki, i tym samym określić, o ile spadnie wartość tych spółek. – Bo tak naprawdę inwestowanie polega na kupowaniu spółek niedowartościowanych – przypomina gość Jedynki.

Niepewność co do planów polityków niszczy GPW

Czyli mniej istotne jest to, czy to będą wiadomości dobre czy złe, ale żeby mieć pewność, jakie to będą działania.

– To prawda. Teraz wiemy tylko tyle, że będą nakładane podatki, i to już próbują sobie inwestorzy wycenić w stosunku do banków. Ale mamy jeszcze bardzo duży sektor energetyczny reprezentowany na Giełdzie, i tutaj inwestorzy nie wiedzą jak daleko będą musiały się posunąć te przedsiębiorstwa, ile będą musiały wydać na ratowanie kopalń? Dopóki tego nie wiemy, nie wiemy jak wycenić takie spółki i mamy więc okres niepewności – tłumaczy Adam Ruciński.

I dodaje, że przekonanie rynku jest takie, iż te pomysły na razie są nieskończone, i trudno sobie obecnie wyobrazić sytuację, kiedy ktoś powie: OK., mamy taki pomysł i już więcej te spółki nie będą drenowane. Zresztą wszystkie rządy niestety tak działały – na bieżąco.

REKLAMA

Koniunktura w polskiej gospodarce nie jest i nie była zła, i dlatego nawet jeśli przyspieszy, to nie będzie miała zasadniczego wpływu na GPW. – Raczej musi dojść do wycenienia ostatecznego tych negatywnych czynników, o których mówiliśmy, żeby przestały ciążyć – uważa Przemysław Kwiecień. Bo inwestorzy patrzą jakie są perspektywy dla spółek. Nawet jeśli personalnie nie popierają tej czy innej władzy, to nikt nie podejmuje na tej podstawie decyzji inwestycyjnych. To są dwie różne sprawy.

Robert Lidke, Sylwia Zadrożna, Dominik Olędzki, Małgorzata Byrska

 

 

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej