Za nowy podatek od handlu mogą zapłacić nie tylko dostawcy, ale też klienci
Już niebawem mamy poznać szczegóły podatku, który do tej pory miał dotyczyć tylko sklepów wielkopowierzchniowych, powyżej 250 mkw. Dziś wiadomo tylko, że ma być to podatek od obrotu i ma dotyczyć także handlu internetowego.
2016-01-11, 17:05
Posłuchaj
Podatek od sieci, sklepów czy handlu detalicznego? Na razie nie ma jeszcze nazwy, ani konkretnych zasad jego obliczania.
Podatek liniowy albo progresywny
Prawdopodobnie będzie to podatek obrotowy, progresywny. Choć część środowisk ciągle postuluje podatek liniowy.
– Mamy dwie opcje. Jedna mówi o podatku progresywnym, czyli w zależności od obrotów danej sieci handlowej taka byłaby wielkość opodatkowania. Albo o stawce wspólnej, stałej dla wszystkich. Ta jedna, wspólna stawka dla wszystkich przedsiębiorstw handlowych byłaby rozwiązaniem uczciwym – uważa Anna Szmeja- Kroplewska, prezes Retail & e-Commerce Institute.
Podatek obciąży klientów…
Niezależnie od formy podatku, jego konsekwencje muszą odczuć klienci, w postaci wyższych cen, a być może też produktów gorszej jakości, zwraca uwagę dr Jolanta Tkaczyk z Katedry Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego.
REKLAMA
– Jeżeli np. mówimy np. o dostawcach hipermarketów, to będą oni na pewno skłaniani do tego, żeby dostarczać produkty w niższych cenach. I to może się pośrednio odbić na konsumentach, którzy dostaną po prostu produkty niższej jakości, gorsze – ocenia dr Tkaczyk.
…ale przede wszystkim dostawców
Obawy o przerzucanie części kosztów podatku na dostawców potwierdza Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
– Mamy wyraźne zapowiedzi od przedstawicieli handlu, że za ten podatek zapłacimy my, jako dostawcy. Że natychmiast będą do nas kierowane żądania o obniżkę cen, tak żeby wynik finansowy poszczególnych formatów handlowych małych, średnich i dużych nie został zachwiany – podkreśla dyrektor PFPŻ.
Natomiast Anna Szmeja-Kroplewska zauważa, że rentowność firm handlowych wcale nie jest taka wysoka.
REKLAMA
– Dane dotyczące sektora sklepów spożywczych mówią o rentowności sektorowej na poziomie 1,2 proc., ale oczywiście – jak to ze średnią bywa – ona jest dla jednych firm niższa, druga wyższa. I tak w dyskontach to jest ok. 3 proc., a w supermarketach 2,5 proc. Dlatego dodatkowy procent obciążenia będzie dla wielu firm gwoździem do trumny – komentuje ekspertka.
E-sklepy także stracą
Martwią się też sklepy internetowe, bo podatek prawdopodobnie ich nie ominie. A branża e-commerce już teraz ma ogromne obowiązki informacyjne i musi walczyć z konkurencją sklepów internetowych z innych krajów.
– Już widzimy dużą dysproporcję, jeśli chodzi o zasady prowadzenia sprzedaży. Obecnie ta sprzedaż jest obłożona ponad 21 obowiązkami, w tym informacyjnymi. Drugi aspekt jest taki, że przez obłożenie wszystkich podatkiem obrotowym możemy doprowadzić do sytuacji, że zmniejszy się konkurencyjność polskiego e-handlu. Zaleją nas oferty przedsiębiorców zagranicznych, o wiele korzystniejsze dla naszego konsumenta – prognozuje Łukasz Kiczma, członek zarządu Izby Gospodarki Elektronicznej.
Ponieważ będą mogli oni zaoferować niższe niż polskie sklepy internetowe ceny.
REKLAMA
Propozycje Izby Gospodarki Elektronicznej
Nasi przedsiębiorcy internetowi mogą też próbować „ominąć” ten podatek, rejestrując działalność zagranicą. Natomiast Izba e-Commerce Polska postuluje, by wprowadzić wyższy próg, który by zwolnił z podatku mikroprzedsiębiorców.
– Nasz PKB jest bowiem w 80 proc. oparty o bardzo małych, drobnych mikroprzedsiębiorców, a nie dużych, którzy w sprzedaży internetowej mają bardzo małą marżowość. I jeżeli dodatkowo obciążymy ich nawet tym 0,5-proc. czy 1-proc. podatkiem, to będzie dla nich bardzo duże, istotne obciążenie – komentuje Łukasz Kiczma z e-Izby.
Karolina Mózgowiec, mb
REKLAMA