Polscy hodowcy nie chcą być zakładnikami w unijnych negocjacjach
Polscy hodowcy bydła ras mięsnych nie chcą uwzględnienia wołowiny w umowie o wolnym handlu z krajami organizacji Mercosur, której członkami są Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Paragwaj i Wenezuela (plus kraje stowarzyszone). Kraje te są potentatami w hodowli bydła. Jednak stosowane tam standardy produkcyjne nie dorównują unijnym.
2017-11-24, 14:39
Posłuchaj
Podpisanie umowy w proponowanym obecnie kształcie może być źródłem poważnych problemów, uważa Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
- Podpisanie umowy z Mercosurem w zakresie wołowiny jest wielkim zagrożeniem dla całego sektora nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie. Nagle rzucono na stół propozycję otwarcia rynku europejskiego dla wołowiny pochodzącej z krajów Ameryki Łacińskiej. Obecnie jest to 70 tys. ton. My jako hodowcy, ale także cały sektor wołowiny jesteśmy temu przeciwni, ponieważ spowoduje to obniżenie cen. Dzisiaj mówimy o kontyngentach rzędu 230 ton rocznie. To są kontyngenty, które już dziś powodują to, że przy zmniejszającej się produkcji i skali spożycia wołowiny na rynku europejskim, te ceny, mimo że są stabilne, nie będą osiągały wyższych poziomów – wyjaśnia rozmówca Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.
Zagrożenie dla europejskich producentów?
Otwarcie rynku europejskiego dla wołowiny z tamtych krajów powoduje również niebezpieczeństwo dla konsumentów, dodaje ekspert.
- W Europie cały proces przemieszczenia zwierząt jest od urodzenia aż do uboju w pełni rejestrowany. W krajach Ameryki Łacińskiej bezpieczeństwo produkcji jest na poziomie 10 proc. Pamiętajmy o aferze z lutego, marca, która wstrząsnęła rynkiem wołowiny w Brazylii. Mięso było bardzo niskiej jakości, nie spełniało praktycznie prawie żadnych norm europejskiego rynku – podkreśla ekspert.
REKLAMA
Polska w tej sytuacji może stracić
W negocjacjach z Mercosurem wołowina pojawiła się nagle.
- Do ostatniego czasu sektor wołowiny nie był w ogóle brany pod uwagę przy negocjacjach z Mercosurem, jednak Komisja Europejska zdecydowała o tym, żeby położyć na stół negocjacyjny właśnie wołowinę. Nasz sektor nie chce być zakładnikiem owoców w puszkach czy wielkiego przemysłu. My nie eksportujemy wołowiny na tamte rynki Ameryki Łacińskiej ze względu na to, że oni mają dużo niższe koszty produkcji, nie ponoszą żadnych kosztów, jeżeli chodzi o wypas i nasze ceny nie byłyby konkurencyjne z ich cenami. Może inne kraje europejskie na tym by zyskały, ale kraje takie jak Polska by na tym straciły. Bardzo nas cieszy to, że mamy poparcie Ministerstwa Rolnictwa w tym zakresie, które także sprzeciwia się otwarciu rynku wołowiny, na negocjacje z Mercosurem – mówi Jacek Zarzecki.
Podobne stanowisko jak polscy hodowcy zajmują producenci wołowiny z Irlandii i Francji.
Dariusz Kwiatkowski, awi
REKLAMA
Polecane
REKLAMA