Dochód gwarantowany: Finlandia daje obywatelom 560 euro miesięcznie, by zmniejszyć bezrobocie i pobudzić gospodarkę
W 2016 roku Szwajcarzy odrzucili w referendum pomysł wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego. Natomiast od początku stycznia tego roku pilotażowy program w tym zakresie prowadzi Finlandia i jeszcze w tym roku chce go testować również Szkocja.
2017-01-09, 20:45
Posłuchaj
Od pierwszego stycznia 2017 roku obywatele Finlandii dostają od państwa 560 euro bezwarunkowego dochodu podstawowego. Ten fiński eksperyment, który ma potrwać dwa lata, ma pokazać, czy przyznanie przez państwo pieniędzy właściwie za nic może zmniejszyć bezrobocie, różnice między zarobkami i uprościć system socjalny.
Czym jest dochód gwarantowany?
Jak wyjaśnia gość Jedynki: dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego, dochód gwarantowany jest piękną ideą, która mówi o tym, że bogate państwa są w stanie każdemu obywatelowi dać podstawową kwotę na przeżycie.
– Czyli nie musimy świadczyć pracy, nie musimy starać się o uprawnienia emerytalne, czy jakiekolwiek inne, które umożliwiłyby nam warunki do życia. Po prostu bogaty kraj daje swoim obywatelom pieniądze po to, żeby nie musieli oni korzystać z zasiłków, czy innych form wsparcia – dodaje dr Anna Czarczyńska.
Anna Czarczyńska Bogaty kraj daje swoim obywatelom pieniądze po to, żeby nie musieli oni korzystać z zasiłków czy innych form wsparcia.
Zdaniem Kamila Maliszewskiego, analityka Domu Maklerskiego mBanku, trudno przewidzieć, czy ten eksperyment się sprawdzi.
REKLAMA
– Grupa badawcza jest bowiem mniejsza niż planowano pierwotnie. Czyli ten eksperyment został mocno ograniczony, co pokazuje, że być może Finowie nie do końca wierzą, że to może się sprawdzić. Natomiast sama konstrukcja tego modelu dochodu gwarantowanego powoduje, że nie istnieje ten negatywny czynnik zniechęcający ludzi do podejmowania pracy. Bo każdy z tych bezrobotnych wie, że niezależnie od tego, czy podejmie pracę, i jaką pracę podejmie, to ten dochód będzie otrzymywał – ocenia gość Polskiego Radia 24.
Jest to więc zupełnie inaczej niż przy zasiłku dla bezrobotnych, który można też stracić. I wtedy pojawia się kalkulacja, czy bardziej opłaca się iść do pracy, czy nie.
– Stąd taka konstrukcja jest dużo lepsza z punktu widzenia aktywizowania bezrobotnych – zaznacza Kamil Maliszewski.
Na razie skorzystają tylko wybrani
W fińskiej grupie pilotażowej jest obecnie 2000 osób. Są to właśnie bezrobotni, specjalnie wybrani.
REKLAMA
– W Finlandii ten program ma trochę szersze znaczenie. Jest on elementem reformy świadczeń społecznych, ubezpieczeń, rent i emerytur, ma zastąpić świadczenia społeczne innego rodzaju, jak również ma wspierać aktywizację zawodową. Czyli chodzi o to, aby zagwarantować ten podstawowy poziom dochodowy, a jednocześnie zachęcać te osoby do podejmowania pracy, nawet tymczasowej, czy do działania w organizacjach charytatywnych. Po to, by byli oni aktywni na rynku – wylicza gość Jedynki.
Anna Czarczyńska Dochód gwarantowany ma zastąpić świadczenia społeczne innego rodzaju i wspierać aktywizację zawodową.
Ten cel w wykonaniu fińskim może być możliwy do osiągnięcia.
– W ciągu dwóch lat to się może wydarzyć. Ponieważ jest to państwo ze specyficzną mentalnością. Jest to kraj ze znacznym, wysokim stopniem zaufania wzajemnego, społecznego, z bardzo wysoką kontrolą społeczną, jeśli chodzi o wydatkowanie pieniędzy publicznych. A ten pomysł zyskał zdecydowaną akceptację większości społeczeństwa fińskiego. Ale nie dlatego, że jest to rozdawnictwo w takiej czystej postaci, ale dlatego, że jest to optymalizacja świadczeń. Otóż osoby, które z różnych powodów nie pracują, mają trudności ze znalezieniem pracy na wolnym rynku, albo mają niewystarczające kwalifikacje, też muszą jakoś przeżyć. Finlandia nie pozwoli swoim obywatelom umierać na ulicy, w związku z czym dostają oni różnego rodzaju świadczenia: zasiłki dla bezrobotnych, dopłaty do mieszkań. A teraz zamiast tego dostają jednorazowy dochód, który jest stałą kwotą i który ma im umożliwić funkcjonowanie, a jednocześnie wspierać aktywizację zawodową – zaznacza dr Czarczyńska.
Bez zaufania społecznego nie będzie sukcesu
Z tego wynika, że takie rozwiązanie w niektórych krajach się sprawdzi, natomiast w innych nie. Bo w Finlandii blisko 70 proc. obywateli popiera takie rozwiązanie, a np. Szwajcarzy zagłosowali przeciwko, ponieważ uważali, że skoro państwo będzie dawało pieniądze, to trzeba będzie podwyższyć podatki.
REKLAMA
– Finowie próbują ustabilizować w długim okresie swój budżet. Tak, żeby nie wpaść w pułapkę starzejącego się społeczeństwa i nadmiernego zadłużenia, ponieważ są bardzo czuli na tym punkcie. Dlatego chcą znaleźć takie metody, które będą sprawnie aktywizowały rynek. I żaden fiński rząd nie zdecyduje się na świadczenia, które mogłyby zagrozić stabilności finansów publicznych. Natomiast w przypadku Szwajcarii to właśnie przeważyło. Tutaj nawet jeśli mówimy o tych 69 proc. poparcia, to jest to ta humanitarna twarz Finlandii. Natomiast gdyby po dwóch latach okazało się, że ten eksperyment jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu, to zapewne Finowie zrezygnują z tego – ocenia gość radiowej Jedynki.
Druga rzecz to kwestia wyłudzeń z systemu świadczeń. Otóż w Finlandii faktycznie nie występuje szara strefa, nie występuje unikanie płacenia podatków, ponieważ system jest bardzo szczelny i jest bardzo silna wzajemna kontrola społeczna.
– Tutaj nie ma pola do nadużyć. Finowie są ponadto przekonani, że jest to uzasadnione świadczenie, które zresztą stanowi niewielki procent budżetu, jeśli chodzi o wydatki gospodarstw domowych, gdyż są one dużo wyższe niż te 560 euro – dodaje dr Anna Czarczyńska.
Anna Czarczyńska Finowie są przekonani, że jest to uzasadnione świadczenie, które stanowi niewielki procent budżetu.
Dochód ma pobudzić rynek pracy
Jednak poziom bezrobocia jest dużo wyższy w Finlandii niż w Szwajcarii.
REKLAMA
– Stąd takie środki. To jest jedna z metod aktywizacji, a nie metod rozdawnictwa pieniędzy. Finlandia po kryzysie z 2008 roku ma rzeczywiście duży problem z odbudową swojego potencjału gospodarczego i z większą aktywizacją zawodową. W związku z tym także w ten sposób stara się zachęcić bezrobotnych do podejmowania tymczasowej pracy, tak żeby ona nie wpływała na ich podstawowy dochód – wyjaśnia gość Jedynki.
Dochód podstawowy ma być więc zachętą do podejmowania pracy. A jego wprowadzenie ma się też przyczynić do redukcji biedy, wykluczenia społecznego, do zmniejszania różnic między zarobkami tych najmniej i najwięcej zarabiających. Także do zmniejszenia biurokracji.
– Te cele są możliwe do osiągnięcia w pierwszej kolejności. Ponieważ Finlandia jest społeczeństwem bardzo egalitarnym, z bardzo głębokim przekonaniem o równości społecznej wszystkich grup. Dlatego nie ma tu problemu z podzieleniem się z tymi biedniejszymi. Wynika to m.in. z zasad religii protestanckiej, z innego modelu kultury masowej, która jest w inny sposób tworzona. Z kolei administracja fińska jest bardzo wydolna i relatywnie nieduża, jak na te zadania, które musi obsługiwać. I też ta właśnie efektywność administracji była jednym z czynników umożliwiających wprowadzenie tego pomysłu – podkreśla dr Czarczyńska z ALK.
Polska: małe szanse na dochód gwarantowany
Tomasz Jaroszek, analityk finansowy, uważa, że u nas w kraju na wprowadzenie bezwarunkowego dochodu gwarantowanego jest zdecydowanie za wcześnie.
REKLAMA
– W przypadku Polski wydaje mi się to o tyle abstrakcyjne, że po pierwsze jesteśmy wciąż w koszyku państw, które są jeszcze państwami rozwijającymi się. I daleka droga, abyśmy „doskoczyli” do poziomu tych państw bardziej rozwiniętych. A nie chodzi tu tylko i wyłącznie o gospodarkę, ale też o nasze prywatne majątki, jako polskich obywateli. Druga sprawa to fakt, że jest to duże wyzwanie dla samego rządu, ponieważ optymalizacja budżetu bardzo często kończy się podniesieniem podatków – ocenia analityk.
Tomasz Jaroszek U nas na wprowadzenie bezwarunkowego dochodu gwarantowanego jest zdecydowanie za wcześnie.
Dr Czarczyńska dodaje z kolei, że rzeczywiście jest za wcześnie, bo ciągle mamy za niski kapitał społeczny wzajemnego zaufania.
– Tego, aby nie traktować świadczeń społecznych jako czegoś, co się „wyrywa”, ale jako wspólny podział naszego dobra i wsparcie dla tych, którzy są w trudniejszej sytuacji. Zdecydowanie też nie mamy aż takiego poziomu dochodu, jeśli chodzi o dochód na mieszkańca, ani takiego zaufania społecznego – wylicza gość Jedynki.
A może Szkocja ma szansę?
REKLAMA
– W tym kraju jest wysoki stopień zaufania społecznego, wzajemnego, ale tam jest też inna struktura ludnościowa, ponieważ jest wiele osób napływowych. I te osoby już nie zawsze tę spójność społeczną zachowują. Dlatego w Szkocji byłoby trudniej niż w Finlandii, ale na pewno łatwiej niż w Polsce – dodaje.
500+, czyli prawie dochód gwarantowany
Nasz system zasiłków jest zdecydowanie mniej hojny niż w Finlandii.
– I trudno wyobrazić sobie sytuację, że ktoś, kto żyje tylko z zasiłków pomocy społecznej, nie chce pracować. Zwłaszcza, że ta pomoc jest obwarowana wieloma warunkami. Choć zdarzają się incydentalnie sytuacje, że ktoś próbuje się utrzymać tylko z tych zasiłków – zauważa Kamil Maliszewski.
Taką wariacją dochodu gwarantowanego może być program "Rodzina 500+", gdyż przede wszystkim właśnie likwiduje ubóstwo i jest bezwarunkowy.
REKLAMA
Kamil Maliszewski Wariacją dochodu gwarantowanego może być program "Rodzina 500+", gdyż przede wszystkim właśnie likwiduje ubóstwo i jest bezwarunkowy.
– I ten program odniósł już zakładany skutek socjalny. A nawet go przekroczył, bo faktycznie skalę ograniczenia ubóstwa można liczyć w setkach tysięcy, jeśli chodzi o gospodarstwa domowe. Albo w milionach osób – podkreśla gość Polskiego Radia 24.
Prof. Ryszard Szarfenberg uważa, że dochód gwarantowany może nie tylko likwidować ubóstwo, ale też stymulować przedsiębiorczość. Czy tak może się stać?
– Dochód gwarantowany na pewno zlikwidowałby problem naszych polskich niskich płac. Ale już teraz, ponieważ stopa bezrobocia spada, a rosną najniższe płace, to w tej sytuacji dochód gwarantowany nie musiałby być takim impulsem prorozwojowym. Zwłaszcza, że nie mamy przetestowanej tej kwestii kulturowej. A jest to bardzo duży problem. I nie wiadomo, jak by ten pomysł podziałał na społeczeństwo – komentuje analityk z DM mBanku.
Choć być może, jeśli trudno byłoby o pracowników, to pracodawcy podwyższaliby wynagrodzenia, a to byłoby impulsem do podejmowania pracy i być może do innowacyjności.
REKLAMA
Ponadto, gdybyśmy założyli, że ten dochód w Polsce wyniósłby tysiąc złotych miesięcznie i dostawałby go każdy dorosły obywatel, to koszt programu wyniósłby prawie 370 mld zł rocznie. Roczny budżet naszego państwa w 2017 roku to 325,4 mld zł.
Efekty dopiero za kilka lat
Za dwadzieścia lat może jednak okazać się, że duża liczba pracowników będzie niepotrzebna, ponieważ zastąpią ich nowoczesne rozwiązania technologiczne.
– Jeżeli postęp technologiczny będzie się nadal dynamicznie rozwijał, to nie będzie innego wyjścia jak dochód gwarantowany. Bo automatyzacja będzie postępowała. Już mamy takie całe fabryki w Chinach, są też samochody autonomiczne. Czyli ludzi będzie potrzebnych coraz mniej – zwraca uwagę Kamil Maliszewski.
Kamil Maliszewski Jeżeli postęp technologiczny będzie się nadal dynamicznie rozwijał, to nie będzie innego wyjścia jak dochód gwarantowany.
Tylko bowiem taki dochód zapewni środki do życia. Dlatego warto eksperymentować z tego rodzaju rozwiązaniami.
REKLAMA
– Zwłaszcza, że dochód gwarantowany nie likwiduje nierówności, bo każdy może pracować i zarabiać. Czyli impuls do przedsiębiorczości będzie dalej istniał – podsumowuje gość Polskiego Radia 24.
Cała Europa przygląda się na razie temu fińskiemu eksperymentowi. I być może inne kraje pójdą podobną drogą.
– Zapewne poszczególne kraje będą szły śladem fińskim. Ale na pewno trzeba to dobrze przemyśleć, gdyż ten eksperyment to jest na razie tylko wybranych dwa tys. osób, na dwa lata, a całość programu to kilka najbliższych lat. Ponieważ to nie jest coś, co się wprowadza z dnia na dzień – uważa dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego.
Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Elżbieta Mamos, Małgorzata Byrska
REKLAMA
REKLAMA