Kodeks pracy ma już 43 lata. Komisja Kodyfikacyjna ma 18 miesięcy na uzgodnienie przepisów dwóch nowych kodeksów
Zarówno pracodawcy, jak i pracownicy uważają, że obowiązujący teraz Kodeks pracy nie przystaje do obecnej sytuacji gospodarczej, i że należy go napisać od nowa. Nad tym właśnie pracuje już Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy. Mają powstać nawet dwa kodeksy.
2017-05-26, 20:50
Posłuchaj
Polski Kodeks pracy pochodzi z roku 1974, i dlatego zamieszczone w nim przepisy bardzo często nie pasują już do dzisiejszej rzeczywistości. Mimo wielu nowelizacji.
Nowe kodeksy pracy
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy już pracuje nad tymi zmianami, ale też wiele zmienia się na bieżąco. I dla pracowników, i dla pracodawców.
Stanisław Szwed Mamy ambitny program, żeby napisać dwa nowe kodeksy pracy.
– Mamy ambitny program, żeby napisać dwa nowe kodeksy pracy, i w takim kierunku zmierzają prace Komisji – czyli kodeks indywidualnych stosunków pracy i kodeks zbiorowych stosunków pracy. Komisja jest 14-osobowa, ale dołączyliśmy też do niej ekspertów, partnerów społecznych po to, żeby udało się napisać te kodeksy. Tym bardziej, że postawiliśmy przed Komisją dosyć krótki czas – tylko 18 miesięcy. Później będzie praca w parlamencie – wyjaśnia gość Jedynki Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
I dodaje, że chociaż wyzwanie jest duże, ale w międzyczasie też są wprowadzane zmiany, jak choćby dotyczące wsparcia dla przedsiębiorców. I są już zmiany dotyczące od 2017 roku tworzenia regulaminu wynagradzania, regulaminu pracy.
REKLAMA
– Otóż w tej chwili w firmach, gdzie jest do 50 zatrudnionych, nie ma potrzeby tworzenia ich, chyba że związki zawodowe wystąpią z takim wnioskiem. Jest również kwestia odwoływania się do sądu pracy, gdzie wydłużyliśmy ten okres do 21 dni, i była to wspólna propozycja ze stroną społeczną, była zgoda, co rzadko się zdarza w sprawach pracowniczych. I są jeszcze inne zmiany, które właśnie wprowadzamy na bieżąco – wyjaśnia wiceminister Stanisław Szwed.
Kodeks musi nadążać za rynkiem pracy…
Te nowe rozwiązania, regulacje też oczywiście będą w nowym kodeksie, ale resort chce, aby ten nowy dokument był bardziej przystosowany do dzisiejszej sytuacji zarówno na rynku pracy, jak i do różnych form zatrudnienia. Komisja Kodyfikacyjna zajmuje się właśnie kwestią zawierania umów o pracę czyli stosunkami pracy, ale też kwestią czasu pracy i innymi problemami, które są dzisiaj niezbędne do rozwiązania, jeśli chodzi o funkcjonowanie w gospodarce.
Eksperci uważają również, że kodeks pracy powinien być zrozumiały dla wszystkich pracowników, a nie tylko dla prawników.
Stanisław Szwed Mamy ambitne założenie, aby wszyscy rozumieli przepisy kodeksu.
– Mam nadzieję, że taką zasadą kieruje się Komisja Kodyfikacyjna w swoich pracach. Jednak kodeks piszą prawnicy, więc z tym może być różnie. Ale mamy ambitne założenie, aby wszyscy rozumieli przepisy kodeksu. Chociaż patrząc na rynek pracy, to zapewne wtedy byłoby trudniej o pracę dla prawników… – zastanawia się gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
…bo teraz brakuje przepisów
Natomiast jak podkreśla mec. Piotr Wojciechowski, nowy kodeks koniecznie powinien regulować m.in. kwestie pracy zdalnej.
– Ostatnio, jeśli chodzi o moje zadania zawodowe, często sporządzam regulaminy tzw. homeworkingu czyli pracy w domu. Chociaż obecnie ta praca odbywa się nie tylko w domach, ale też w innych miejscach. I jest to bardzo powszechne – zauważa gość Polskiego Radia 24.
Młodzi ludzie bardzo często przychodząc do różnego typu korporacji, instytucji wręcz na początku pytają, podczas rozmów rekrutacyjnych – czy w ogóle do takiej formuły dochodzi, bo oni tak tego sobie życzą.
Piotr Wojciechowski Kodeks nie jest przygotowany do tego typu prac jak homeworking.
– A Kodeks nie jest przygotowany do tego typu prac. Mamy tam co prawda rozdział o tzw. telepracy, ale to jest zbyt wąska definicja. I bezwzględnie wydaje się, że „remont” Kodeksu w tym miejscu jest potrzebny. Ponieważ np. budując takie regulaminy homeworkingu, i przewidując kwestie związane z bezpieczeństwem i higieną pracy, relacjami pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, bo one są na odległość, czy kwestie czasu pracy, nadzoru, to raczej uruchamiam wyobraźnię niż istniejące prawo. Ponieważ ono raczej nie podpowiada, jak należałoby te relacje układać. A dobrze by było, aby takim wsparciem dla osób zajmujących się zawodowo prawem pracy były przepisy – zaznacza mec. Piotr Wojciechowski.
REKLAMA
Minimum zasad, więcej swobody
Nowoczesny, odpowiadający sytuacji na rynku pracy w roku 2017, ale i w latach następnych, kodeks pracy powinien określać tylko minimalne zasady i dawać większą swobodę regulacji zakładom pracy, czyli dialogowi między pracodawcami i związkami zawodowymi, które reprezentują pracowników.
Stanisław Szwed Nie mamy tradycji zawierania zarówno zakładowych układów zbiorowych pracy, jak i branżowych.
– Stąd też ten podział. Tworzymy osobny kodeks dotyczący zbiorowych stosunków pracy, a z tym jest w Polsce niestety bardzo słabo. Nie mamy tradycji zawierania zarówno zakładowych układów zbiorowych pracy, jak i branżowych. Takim dobrym przykładem są w tej dziedzinie kraje skandynawskie, i nasi sąsiedzi Niemcy, gdzie jest porozumienie między stroną związkową i pracodawcami. My się dopiero uczymy, ale większa „wina” jest po stronie pracodawców, którzy nie chcą się zrzeszać i zawierać zakładowych układów zbiorowych, jak i branżowych – tłumaczy wiceminister Stanisław Szwed.
Ale gość radiowej Jedynki ma jednak nadzieję, że nowy kodeks, który byłby w tym zakresie jakimś ułatwieniem, czy też zachętą do zawierania układów zbiorowych, powinien iść w tym kierunku.
– Bo zapewne byłoby o wiele łatwiej, gdybyśmy nie musieli wszystkiego szczegółowo regulować w kodeksie pracy, a byłoby to zawierane na poziomie zakładu pracy czy danej branży – podkreśla wiceminister Stanisław Szwed.
REKLAMA
Kodeks precyzyjnych pojęć
Z kolei o doprecyzowaniu wielu szczegółów dla dobra obu stron: pracodawców i pracowników, mówi zasiadająca w Komisji Kodyfikacyjnej Monika Gładoch, doradca Pracodawców RP.
Monika Gładoch Powinno być doprecyzowanie wielu szczegółów dla dobra obu stron: pracodawców i pracowników.
– Spieramy się np. o zakres ochrony, bo to jest taka podstawowa kwestia. Czy pracownik powinien dochodzić odszkodowania w takiej – czy innej wysokości? Czy pracodawcy wolno wymagać od pracownika takiego – czy innego obowiązku? Jakie ma narzędzia wobec pracownika? A w jaki sposób pracownik może dochodzić swoich roszczeń? To jest kwestia pewnych granic, ustalenia pewnego zakresu, w którym się poruszamy – zaznacza Monika Gładoch.
Tak więc tych tematów spornych wokół projektów przepisów nowego kodeksu, czy też kodeksów, jest naprawdę wiele.
– Będzie trudno o porozumienie, ponieważ gdybyśmy wysłuchali reprezentanta związków zawodowych, to zapewne usłyszelibyśmy, że ochrona jest za mała. Dlatego trzeba znaleźć tzw. złoty środek, żeby z jednej strony była ochrona pracownika np. przed nieuzasadnionymi zwolnieniami czy innymi zdarzeniami, które się dzieją, a z drugiej strony żeby też nie wiązać za bardzo pracodawcy – komentuje wiceminister Stanisław Szwed.
REKLAMA
Jakub Szmit W dyskusjach nad kształtem kodeksu pracy związkowcy bronią pewnych priorytetów.
A w dyskusjach nad kształtem przyszłego kodeksu pracy związkowcy bronią pewnych priorytetów, o czym przypomina Jakub Szmit z Zespołu Prawnego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
– Kodeks pracy powinien regulować prawa i obowiązki pracownicze w granicach, które pozwolą na ich rzeczywiste egzekwowanie – podkreśla Jakub Szmit.
Związkom coraz trudniej wspierać pracowników
A obecnie obowiązujący Kodeks pracy ma już 43 lata. Był co prawda wielokrotnie nowelizowany, ale to nadal nie wystarcza. I związkowcy dobrze o tym wiedzą.
Marek Lewandowski Kodeks bardzo wąsko definiuje pojęcie pracownika.
– To jest wielowątkowy problem, i bardzo dobrze, że powstała Komisja Kodyfikacyjna. Kodeks był też przecież przedmiotem ostrych sporów, manifestacji , które były przeprowadzane w ostatnich latach, i czas najwyższy, żeby rzeczywiście inaczej na niego spojrzeć. Z punktu widzenia związków zawodowych i pracowników, to są takie dwa główne problemy. Pierwszy to ten, że Kodeks bardzo wąsko definiuje pojęcie pracownika. Nasze spory wygrane przed Komisją Europejską i przed Międzynarodową Organizacja Pracy wykazały, że Polska dyskryminuje wielu ludzi wykonujących często tę samą pracę, ale ponieważ inaczej nazywa się umowa, inaczej nazywa się sposób zatrudnienia, wynikają z tego daleko idące zróżnicowania – tłumaczy w Polskim Radiu 24 Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Solidarności.
REKLAMA
I dodaje, że Kodeks jest napisany dosyć jednorodnie, a rzeczywistość się zmieniła, i z punktu widzenia związkowego są ogromne trudności w docieraniu do pracowników i w reprezentowaniu pracowników w firmach, które są małe, gdzie z czystej arytmetyki nie można założyć związku zawodowego, bo po prostu nie ma nawet 10 pracowników.
– Dlatego pojawiają się różne formuły i delegata związkowego, i różnych uprawnień wynikających z tego, że jedni pracownicy, którzy są w większej firmie mają daleko idące uprawnienia wynikające z ustawy o związkach zawodowych, z Kodeksu pracy, a inni są tego wszystkiego pozbawieni – komentuje Marek Lewandowski.
Zorganizowani pracownicy i pracodawcy
Ale jest jeszcze drugi istotniejszy problem, na który bardzo mocno zwracają uwagę związkowcy, to kwestia dwustronnych relacji pomiędzy pracownikami i pracodawcami.
Marek Lewandowski Ład gospodarczy np. w Niemczech opiera się na dwustronnych porozumieniach. Zakładowych, branżowych, sektorowych, krajowych. W Polsce jest to właściwie w zaniku, właściwie nie istnieje.
– Czyli relacji zorganizowanych pracowników ze zorganizowanymi pracodawcami. Ład gospodarczy np. w Niemczech opiera się głównie na dwustronnych porozumieniach. Zakładowych, branżowych, sektorowych, krajowych. W Polsce jest to właściwie w zaniku, i właściwie nie istnieje. A szkoda. Dlatego, że dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że to politycy nam wymyślają i serwują różne rozwiązania, podczas gdy my z pracodawcami dogadujemy się dużo lepiej i dużo skuteczniej układamy sobie relacje, uwzględniając specyfikę poszczególnych branż, miejsc. I tutaj kwestia i reprezentatywności związków zawodowych, ale i pracodawców jest sprawą niezwykle kluczową. Także nam się marzy, żebyśmy szli w takim kierunku, żeby jak najwięcej ustalać między sobą, a politycy żeby nam stwarzali do tego warunki, żeby byli gwarantem przestrzegania tych porozumień – ocenia gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Czasu na zmiany już niewiele
Komisja Kodyfikacyjna będzie pracować przez 18 miesięcy. To bardzo mało czasu.
– Ponieważ jeżeli chcemy w tej kadencji Sejmu przyjąć nowe projekty kodeksów, to ten okres musi być skrócony. Bo szkoda by było, żeby później ten dorobek Komisji został np. stracony. Stąd ten krótki okres. Zakładam nawet taką sytuację, że jeżeli nie będzie we wszystkich punktach porozumienia, to warto przyjąć te podstawy, które są uzgodnione, a później dalej pracować, nie zamykać prac nad kodeksami. I w tym zakresie Komisja Kodyfikacyjna powinna zapewne działać dalej, nie tylko przez te 18 miesięcy – wyjaśnia wiceminister Stanisław Szwed.
Ile wyniesie w przyszłym roku płaca minimalna?
Resort także bardzo aktywnie i konsekwentnie działa na rzecz zwiększania wysokości płacy minimalnej.
– Zaproponowaliśmy jako Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, aby była to kwota 2100 zł, i z tego też wynika stawka godzinowa w wysokości 13 zł 70 groszy. To jest o 100 proc. więcej niż minimalna propozycja, którą zgłosili pracodawcy, czyli 2050 zł i stawka 13,30 zł. Dlatego zobaczymy, jak będzie ostatecznie, bo zawsze jest z tym trudno. Strona pracodawców zawsze chce tych minimalnych wysokości, a strona związkowa maksymalnych – ocenia gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Stanisław Szwed Strona pracodawców zawsze chce tych minimalnych wysokości, a strona związkowa maksymalnych.
Niektórzy związkowcy mówią nawet o płacy minimalnej w wysokości 2220 zł.
– Związkowcy od początku podtrzymują tę kwestię, żeby to było 50 proc. średniej płacy krajowej, i stąd ta kwota. Ale dzisiaj kwota 2100 zł to jest wzrost na poziomie 5 proc., i to jest utrzymanie też na poziomie ponad 47 proc. do średniej krajowej. To jest jeden z wyższych współczynników, jeśli chodzi o kraje europejskie, i niedużo brakuje do tej 50-proc. stawki. Oczywiście, ostateczna decyzja należy do Rady Ministrów, która po akceptacji Komitetu Stałego zaproponuje wysokość płacy minimalnej. I wtedy przedstawimy partnerom w Radzie Dialogu Społecznego propozycje Rady Ministrów – wyjaśnia wiceminister Stanisław Szwed.
Różna płaca w różnych regionach?
A może warto zróżnicować płace minimalną? Ekonomiści często podkreślają, że czym innym jest 2000 zł w Warszawie, czy też w Krakowie, a czym innym np. na Lubelszczyźnie czy na Mazurach.
– Nie planujemy takich zmian. Wprowadziliśmy natomiast w tym roku zmianę, i nie ma już tego ograniczenia 80-proc. płacy minimalnej dla osób podejmujących pierwszą pracę, w pierwszym roku pracy – wszyscy mają jednakowe warunki. Ponieważ my mówimy o minimalnych kwotach. Dzisiaj kwota 2000 zł, nawet na terenach gdzie jest duże bezrobocie, też jest minimalna, i często brakuje środków na przeżycie, mimo że przecież ktoś pracuje. Dlatego to minimum, które utrzymujemy powinno obowiązywać. A tam gdzie jest lepsza sytuacja, to nie trzeba stosować stawek minimalnych tylko wyższe – komentuje gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Stanisław Szwed Sytuacja jest bardzo dobra, ale też zróżnicowana. W Wielkopolsce bezrobocie jest poniżej 5 proc., ale są też powiaty z ponad 20-proc. bezrobociem.
Tym bardziej, że obecnie mamy rekordowo niskie bezrobocie, i płace rosną.
– Sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra, ale też zróżnicowana. W Wielkopolsce bezrobocie jest poniżej 5 proc., a na Warmii i Mazurach to jest ponad 13 proc., i są też powiaty z ponad 20-proc. bezrobociem. Stąd też nasza determinacja, żeby tam właśnie było większe wsparcie niż w dużych miastach, gdzie bezrobocie jest śladowe lub wcale go nie ma. Warszawa, Poznań, Wrocław to miasta, gdzie bezrobocia w tej chwili nie ma – zwraca uwagę Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Sylwia Zadrożna, Dominik Olędzki, Dariusz Kwiatkowski, Małgorzata Byrska
REKLAMA