Agnieszka Bielecka o wyprawie na Broad Peak. "Były dobre warunki dlatego się udało"

2014-08-05, 08:32

Agnieszka Bielecka o wyprawie na Broad Peak. "Były dobre warunki dlatego się udało"
Himalaistka Agnieszka Bielecka podczas powitania na warszawskim lotnisku Okęcie. Foto: PAP/Marcin Obara

Agnieszka Bielecka, Marek Chmielarski i Piotr Tomala podczas lipcowej wyprawy szkoleniowej zdobyli Broad Peak. Dla Polki był to pierwszy zdobyty ośmiotysięcznik w życiu. Po powrocie do kraju rozmawiał z nią dziennikarz radiowej Jedynki Tomasz Kowalczyk.

Posłuchaj

Agnieszka Bielecka rozmawia z Tomaszem Kowalczykiem (PR1) o wyprawie na Broad Peak (IAR)
+
Dodaj do playlisty

>>> Trójka Polaków stanęła na szczycie Broad Peak

Tomasz Kowalczyk: Broad Peak to dość trudny szczyt. Dla polskich himalaistów szczególnie, po tym jak w zeszłym roku, w tam tym rejonie podczas zejścia zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski.

Agnieszka Bielecka: Na pewno. Współpracowaliśmy z wyprawą Karima Hayyata, który miał za zadanie oprócz zdobycia szczytu, zabezpieczyć ciało Tomasza Kowalskiego, co mu się w stu procentach udało. My szliśmy do szczytu po tej akcji Karima Hayyata, muszę powiedzieć, że idąc praktycznie niezauważalne było to miejsce w którym spoczywa Tomek. W zejściu ze szczytu dopiero je zauważyłam, jest przykryte i ciężko się zorientować, że tam jest człowiek.

TK: Jaka to była wyprawa ? Kosztowała dużo sił?

AB: Wszystkich nas trochę kosztowała. Chłopaki dzielnie "poręczowali" w pierwszym zespole, my donosiliśmy rzeczy, ale nie było wyjątkowo ciężko, była dobra pogoda, dobre warunki, dlatego się udało.

TK: Wiele przygód podobno...

AB: Wszystko toczyło się zgodnie z planem, według strategii i dopiero na koniec przygody, które już nie od nas zależały.

TK: Co tam się stało?

AB: Jeden z członków zespołu tajwańskiego bardzo mocno zaniemógł w obozie czwartym i w zasadzie nie było chętnych żeby mu pomóc. Grzesiu wyszedł do góry i Maniek (Grzegorz Bielejec i Mariusz Grudzień - przyp. red.)) i pomogli w sprowadzeniu tego człowieka na dół.

TK: We własnym zespole też były kłopoty. Jeden z kolegów opadł z sił...

AB: Tak, jeden z kolegów zaniemógł. Wystarczyło jednak podać standardowe leki, tlen i wszystko wróciło do normy. Kolega Piotr (Tomala - przyp. red.), stanął na wysokości zadania i bardzo pomógł Krzyśkowi (Stasiakowi - przyp. red.) zejść na dół, ale Krzysztof przeszedł o własnych siłach, tyle że przy pomocy tlenu.

TK: Celowaliście w zdobycie Broad Peak Middle, a ostatecznie wylądowaliście na głównym...

AB: Pierwszy zespół celował w Broad Peak Middle, drugi co stało się w zasadzie jasne w główny, decyzją kierownika byłam w drugim zespole więc tak naprawdę nie miałam zbyt wiele do powiedzenia.

TK: Ten atak szczytowy jak przebiegał?

AB: Sprawnie. Poprzedniego dnia była "przedeptana" trasa, dojście do przełęczy zajęło nam bardzo standardowo 8 godzin, już z przełęczy też w standardowym czasie 4 godziny, weszliśmy na szczyt bez żadnych problemów.

TK: Jakie dalsze plany na ten sezon?

AB: 10 dni robienia niczego. Nie myślę. Odpoczywam przez 10 dni, dochodzę do siebie. To decyzja kierownictwa PHZ-u (Polskiego Himalaizmu Zimowego - przyp. red.) i w zasadzie nie w naszej gestii. To pytanie do kierownika wyprawy i kierownika całego projektu Janusza Majera.

______________________________________________________________________________

Agnieszka Bielecka przed wyprawą na Broad Peak miała za sobą liczne letnie i zimowe wspinaczki w Tatrach i Alpach. Do tej pory najwyższą wysokością, którą zdobyła było 6100 metrów. Potrafi porozumiewać się w języku hindi. Oprócz wspinaczki, także żegluje, ośmiometrowym jachtem przepłynęła Atlantyk.

mr, IAR

Polecane

Wróć do strony głównej