El. ME 2016: Polacy zadziwili świat, czapki z głów, ale o awans na Euro będzie ciężko
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Chorwacji Niko Kovać przyznał, że Polska ma obecnie lepszą drużynę niż na Euro 2012. Dodał, że chętnie spotkałby się z biało-czerwonymi w finałowym turnieju mistrzostw Europy 2016.
2014-11-09, 14:02
Polska Agencja Prasowa: Chorwacja rozpoczęła eliminacje Euro 2016 od trzech zwycięstw, jednak prawdziwym wykładnikiem możliwości będzie spotkanie 16 listopada z Włochami w Mediolanie. Rywale też mają komplet punktów...
Niko Kovać: Czekamy na spotkanie z Italią, to będzie wspaniały sprawdzian dla naszej drużyny. Dobrze rozpoczęliśmy rywalizację w grupie H, dlatego spokojnie podchodzimy do meczu na San Siro. Nie mamy wielkiego ciśnienia, zdecydowanie bardziej chęć pokazania tego wszystkiego, co mamy najlepsze. Szanujemy Włochów, ponieważ w futbolu to jedna z najlepszych nacji, lecz dotychczas mieliśmy dobre doświadczenia w konfrontacjach z nimi. Z pewności oni też wiedzą, że czeka ich trudna przeprawa.
PAP: Z każdej grupy awans wywalczą co najmniej po dwie drużyny. Na papierze w "H" faworytami są Włosi i Chorwacji. Kto może okazać się "czarnym koniem"?
N.K.: Wymienione dwa zespoły zdążyły potwierdzić, że będą faworytami, a inne dotychczasowe wyniki wskazują, że głównym konkurentem będzie Norwegia. Uważam, że w walce o awans może liczyć się też Bułgaria, zaś Azerbejdżan i Malta, co już pokazały w meczach z Italią, będą stanowić dla wszystkich twardy orzech do zgryzienia.
PAP: Jakie są największe pana problemy na początku zmagań o Euro 2016?
N.K.: Po mistrzostwach świata w Brazylii odmłodziliśmy reprezentację. Z pewnością proces tworzenia nowej drużyny troszkę potrwa i nie zawsze jest on łatwy do zrealizowania. Na szczęście wyniki mamy satysfakcjonujące, one dają nam pewność i spokój. Jesteśmy przekonani, że znaleźliśmy się na właściwej drodze.
PAP: W historii chorwackiej kadry w debiucie gola strzelił słynny Davor Suker, dziś prezes federacji. W meczu z Maltą jego wyczyn powtórzył Andrej Kramaric. To nadzieja waszej piłki?
N.K.: W tym roku prezentuje wysoką formę w barwach Rijeki, a pokazał też, że potrafi równie dobrze grać w reprezentacji. W jego poczynaniach widać sporo pewności, do tego świetnie czuje grę, potrafi znaleźć się w polu karnymi rywala oraz jest mocno zaangażowany w pomoc całej drużynie. To jeden z tych piłkarzy, którzy wnieśli nową energię do zespołu.
PAP: Zapewne wielu trenerów zazdrości panu zawodników z ligi hiszpańskiej, jak Luka Modric (Real Madryt), Ivan Rakitic (Barcelona) i Marko Mandzukic (Atletico Madryt).
N.K.: Wszyscy są znakomitymi piłkarzami, profesjonalistami, na których spoglądają nasi młodzi zawodnicy. Modric i Rakitic, którzy są pomocnikami, wyznaczają tempo i prowadzą grę drużyny, zaś Mandzukic jest nie tylko naszym najlepszym atakującym, ale również pierwszą linią obrony. Jeśli spojrzymy na grę w obu kierunkach, Mario to jeden z najlepszych napastników w Europie.
PAP: W Chorwacji nie brakuje utalentowanych juniorów, rozchwytywanych przez największe kluby kontynentu. Dinamo Zagrzeb i Hajduk Split szybko ich sprzedają za spore pieniądze, co sprawia, że nie liczą się w europejskich pucharach.
N.K.: To jeden z problemów naszej piłki klubowej, ale niekoniecznie złe dla reprezentacji. Zawodnicy wyjeżdżający w młodym wieku do ekip zagranicznych już są profesjonalistami, ale tam uczą się tego na jeszcze wyższym poziomie. Wiem jednak, że to jest miecz obosieczny, gdyż niektórzy z młodych graczy niepotrzebnie spieszą się z opuszczeniem ojczyzny. Ale są też takie talenty, jak Mateo Kovacic i Alen Halilovic, które pokazują, że w wielu przypadkach ich rozwój, jeśli chodzi o taktykę, technikę i przygotowanie fizyczne - w Interze Mediolan i Barcelonie - jest dużo szybszy niż miałoby to miejsce w Chorwacji.
PAP: Jak pan postrzega polski futbol?
N.K.: Polacy zadziwili cały świat, zwyciężając Niemców. Czapki z głów. Ten wynik świadczy o wartości waszej drużyny. Mam wrażenie, że Polska ma lepszą reprezentację niż podczas Euro 2012, ale o awans do Euro nie będzie łatwo, bo grupę macie ciężką.
PAP: Nie pytam o Roberta Lewandowskiego, bo on jest wizytówką polskiej piłki, ale czy trener reprezentacji Chorwacji potrafiłby wymienić inne nazwiska zawodników z kadry Adama Nawałki?
N.K.: Zgadza się, Lewandowskiego nie trzeba nikomu przedstawiać, bo jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Ale w przypadku gier zespołowych, potrzebni są inni, a Polska ma właśnie takich utalentowanych graczy. Wojciech Szczęsny zapewnia pewność swymi interwencjami bramkarskimi, Łukasza Piszczka uważam za czołowego prawego obrońcę w Bundeslidze, podoba mi się też postawa Grzegorza Krychowiaka w Sevilli. W polskiej reprezentacji jest wielu piłkarzy w najlepszym wieku, aby osiągać sukcesy, jak to było z Niemcami. Macie spore szanse na wyjazd na Euro.
PAP: Lewandowski strzela bramki dla pana byłego klubu Bayernu Monachium. Wtedy za zdobywanie goli odpowiedzialni byli m.in. Elber i Roque Santa Cruz. Polak jest lepszy od nich?
N.K.: Nie lubię takich porównań, zwłaszcza graczy z różnych generacji. Uważam to za niewdzięczne i niepotrzebne. Bayern zawsze miał wspaniałych napastników, dlatego nie dziwię się, że sięgnął po Lewandowskiego.
PAP: Łatwiej o porównanie Polaka i Mandzukica?
N.K.: Jak powiedziałem, nie jestem zwolennikiem takich analiz. Mówimy o znakomitych napastnikach, z samego topu, którzy mają swoje zalety i to coś, czym przewyższają innych. Mandzukic już pokazał, że potrafi wziąć odpowiedzialność za ambicje Bayernu, pomógł mu zdobyć dwa tytuły mistrzowskie i strzelił gola w zwycięskim finale Ligi Mistrzów. Dlatego cieszę się, że mam go w swojej drużynie, zapewne podobnie jak mój kolega Adam Nawałka z obecności Lewandowskiego.
PAP: Widzi pan Polskę i Chorwację w jednej grupie ME w 2016 roku...
N.K.: Po raz pierwszy wystąpią 24 reprezentacje, co sprawia, że szansę na udział mają także te, które dotychczas nie były stałymi uczestnikami ME. Polska rozpoczęła udanie eliminacje, ale o wszystkim zadecydują dwumecze ze Szkocją, Irlandią i Gruzją. Sądzę, że wasz zespół ma spore szanse, a ja osobiści nie mam nic przeciwko, abyśmy znów zmierzyli się w turnieju finałowym. Liczę na powtórkę wyniku z Austrii z 2008 roku, kiedy wygraliśmy 1:0.
PAP, ah
REKLAMA