Primera Division: El Clasico dla Barcelony. Wielka piłka przeplatana nieczystą grą
Barcelona zwyciężyła w 230. El Clasico. "Duma Katalonii” pokonała na własnym stadionie Real Madryt 2:1. Triumf drużyny Luisa Enrique zwiększył jej przewagę nad "Królewskimi" do 4 punktów. W świetnym widowisku nie zabrakło jednak niesportowych zachowań.
2015-03-23, 10:15
Posłuchaj
Mecze Barcelony z Realem Madryt elektryzują nie tylko hiszpańskich kibiców.
El Clasico oglądają miliony kibiców na całym świecie, ciężar gatunkowy tego meczu bywa wręcz przytłaczający. Wartość piłkarzy, którzy wybiegają na murawę, liczona jest w setkach milionów euro, na trenerskich ławkach siedzą najlepsi specjaliści, a zawodom towarzyszy wyjątkowa oprawa.
Wielkie gwiazdy na drugim planie
Blisko 100 tysięcy kibiców śpiewających, śpiewających hymn Barcelony, musi robić wrażenie:
Pod względem sportowego poziomu, jaki prezentuje to widowisko, trudno znaleźć podobny piłkarski mecz. Gdy naprzeciwko siebie staje dwóch najlepszych piłkarzy na świecie, którzy w ostatnich latach wprost zdeklasowali konkurencję w walce o Złotą Piłkę, trzeba oczekiwać magii.
REKLAMA
Pod tym kątem spotkanie nie zawiodło - piłkarze prezentowali efektowne zagrania, oddali blisko 30 strzałów w całym spotkaniu, trzy razy trafiali do siatki. Bramek mogło być więcej, ale na wysokości zadania stanęli bramkarze obu drużyn.
Barcelona wygrywa El Clasico i robi duży krok w stronę mistrzostwa [RELACJA]
Cristiano Ronaldo strzelił po kapitalnej akcji Modricia i Benzemy, Messi popisał się asystą przy bramce Mathieu, kilka razy udowodnił też, że zabranie mu piłki bez faulu graniczy z niemożliwością. Dla żadnego z tych dwóch wybitnych piłkarzy nie był to jednak wielki mecz.
"Marca" zdecydowanie wskazywała na słabszą postawę Neymara i Messiego.
"Neymar zaprzepaścił trzy dogodne okazje do zdobycia bramki, zaś Messi był bardzo dyskretny niemal przez cały mecz. Argentyńczyk miał swój przebłysk dopiero na kwadrans przed zakończeniem spotkania" - napisała gazeta.
Koncertowe zawody rozgrywali zawodnicy, którzy zazwyczaj znajdują się na drugim planie - w obronie Barcelony kilka razy wspaniale interweniował Pique, wynik spotkania otworzył często krytykowany w tym sezonie Mathieu. W Realu ważną rolę odgrywali Luka Modrić i Toni Kroos, którzy rządzili w środku boiska, w ataku najbardziej widoczny był Karim Benzema.
REKLAMA
Hiszpańskie media wskazują na dobrą postawę Luisa Suareza, który z meczu na mecz staje się coraz ważniejszym zawodnikiem "Dumy Katalonii"..
"Urugwajczyk był jednym z najlepszych zawodników, a jego bramka okazała się decydująca dla ostatecznego wyniku. Była niczym granica, która dla jednych jest niebem, dla innych piekłem" - napisał "As".
Bramka Ronaldo dała mu trzecie miejsce wśród strzelców El Clasico. Z dorobkiem 15 goli Portugalczyk plasuje się teraz wspólnie z Raulem Gonzalezem na trzecim miejscu, za Alfredo di Stefano i Lionelem Messim, którzy w rywalizacji obu klubów uzyskali odpowiednio 18 i 21 bramek.
Kapitalny techniczny popis dał Marcelo, w niedzielny wieczór jeden z lepszych piłkarzy z Madrytu:
REKLAMA
Najsłabsze El Clasico od lat?
Pojawiają się jednak głosy, że 230. El Clasico było najsłabszym w ostatnich latach. W pierwszej połowie świetnie zaprezentował się Real Madryt, który jednak popełnił jeden kosztowny błąd. W meczach na takim poziomie trzeba liczyć się z tym, że za każdą, nawet najmniejszą pomyłkę zapłaci się stratą bramki. Messi i Mathieu potwierdzili to w 19. minucie przy rzucie wolnym.
Mimo straty bramki "Królewscy" byli w stanie wytrącić Barcelonie z ręki większość jej atutów. Przerywali dużo akcji, dobrze realizowali założenia taktyczne Carlo Ancelottiego. Musieli otworzyć się, by odrabiać straty. Zajęło im to niecały kwadrans, w 31. minucie Cristiano Ronaldo uciszył trybuny na Camp Nou. Bramka podcięła skrzydła Barcelonie i to goście zaczęli prowadzić grę.
Po pierwszej połowie piłkarze schodzili do szatni z wynikiem 1:1, z którego zadowolony mógł być Real.
W drugiej połowie rozpoczęło się to, co kładzie się cieniem na tak wielkim spotkaniu, jakim jest każde El Clasico. Gra zaczęła być szarpana, sędzia co chwila był zmuszony do interweniowania, piłkarze raz za razem przekraczali przepisy i próbowali wpłynąć na arbitra. Żółte kartki posypały się już w pierwszej połowie - zawodnicy obejrzeli ich pięć. Prowadzący spotkanie Alberto Undiano Mallenco ewidentnie chciał pokazać, że będzie piętnował każde zachowanie, które wykroczy poza regulamin. I niestety wpędziło go to w pułapkę.
REKLAMA
Wraz z upływającymi minutami (i kolejnymi kartkami) piłkarze starali się wywierać coraz większą presję na arbitrze. Momentami oglądaliśmy prawdziwy festiwal symulowania, prowokacji i prób wymuszeń kolejnych przewinień. Mallenco nie miał łatwego zadania, chociaż większych błędów nie popełnił. Chwilami tracił panowanie nad wydarzeniami na boisku, ale koniec końców jego sędziowanie wypada ocenić pozytywnie.
Na pewno każdy, kto ogląda w akcji piłkarzy tego formatu, co gwiazdy biegające w niedzielę po murawie Camp Nou, wolałby, by skupiły się one na grze w piłkę. W niektórych fragmentach gry "nurkowania" było więcej niż spektakularnych dryblingów, strzałów czy podań.
Wśród mniej udanych prób tych silnie piętnowanych przez kibiców zachowań wyróżnił się między innymi Javier Mascherano:
Niestety nie obyło się także bez próby wymuszenia rzutu wolnego ze strony Cristiano Ronaldo:
REKLAMA
Żółte kartki miały przełożenie na to, co w drugiej połowie działo się na boisku - kilka razy gracze Realu Madryt, którzy przegrywali 1:2, bezradnie patrzyli na rajdy Neymara czy Messiego, mając świadomość, że faul w takiej sytuacji będzie dla nich równoznaczny z kolejnym upomnieniem i wyrzuceniem z boiska.
Bramka Luisa Suareza okazała się trafieniem na wagę 3 punktów, ale pojedynki Urugwajczyka z Pepe groziły tym, że jeden z tych zawodników nie dokończy spotkania. Tym razem Portugalczyk znany z tego, że nie przebiera w środkach, odegrał rolę ofiary po brutalnym wejściu napastnika:
Wśród piłkarzy odpowiedzialnych w dużej mierze za defensywę, większość zobaczyła kartoniki, a zatrzymanie tak świetnych technicznie i rozpędzonych piłkarzy jak ich przeciwnicy bez uciekania się do przewinienia bywa po prostu niemożliwe.
REKLAMA
Ostatnie lata starć Barcelony i Realu Madryt obfitowały nie tylko w emocje sportowe - zdarzały się mecze genialne, ale były też takie, które zostały zdominowane przez prowokacje, złośliwości i chęć przeniesienia walki poza piłkę nożną.
Aktorzy 230. El Clasico do momentów wielkiej gry niestety dołożyli także dużo zachowań, które nie mają nic wspólnego z duchem fair play. A przecież od wielkich piłkarzy powinno się także oczekiwać także (lub przede wszystkim) sportowej postawy.
Walka o tytuł rozstrzygnięta? Nic z tego
Wygrana Barcelony nie przesądza losów mistrzowskiego tytułu. 4 punkty przewagi "Dumy Katalonii" to zaliczka niewielka, szczególnie biorąc pod uwagę to, że do końca sezonu pozostało jeszcze 10 spotkań, a zarówno Real, jak i Barcelona gubiły już punkty w starciach ze słabszymi rywalami.
Dla piłkarzy trenera Luisa Enrique wygrana w El Clasico na pewno jest dużym zastrzykiem pewności siebie. Jeszcze przed meczem media dużo pisały o kryzysie, który dotknął Real Madryt. Niedzielny mecz pokazał, że ostatnie słabsze spotkania nie powinny niepokoić. Skazywany na pożarcie zespół "Królewskich" przy odrobinie szczęścia mógł uzyskać na Camp Nou lepszy wynik, z podniesioną głową postawić się odwiecznemu rywalowi, a o porażce zadecydowały szczegóły.
REKLAMA
Jeśli sportowa złość znajdzie u piłkarzy Realu ujście na boisku, na pewno nie muszą jeszcze żegnać się z marzeniami o triumfie w Primera Division i Lidze Mistrzów. Zawodników czeka teraz przerwa na mecze reprezentacji, do gry wrócą po 2 tygodniach przerwy.
Walka o mistrzostwo Hiszpanii wkroczy w ostatnią, decydującą fazę.
Źródło: Agencja TVN/x-news
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA