K2 dla Polaków: wiatr to nic, groźna jego spec-brygada - dywizjon uderzeniowy, porywy, a Urubko ruszył do ataku
Mimo, że warunki pogodowe w Karakorum nie są dobre, w najbliższych dniach polska wyprawa nie zamierza próżnować. - Według naszych prognoz będziemy mogli działać do 7000 m - mówi Janusz Majer, szef komitetu organizacyjnego wyprawy na K2. Tymczasem Denis Urubko podejmuje samotny atak.
2018-02-24, 22:00
Posłuchaj
W sobotę rano w komunikacie Polskiego Himalaizmu Zimowego poinformowano, że w sobotę do obozu pierwszego ruszyli Maciej Bedrejczuk i Marcin Kaczkan. Tam himalaiści mają spędzić noc, a w niedzielę powinni wejść wyżej i przenieść z 6500 na 6700 m obóz 2. Tego dnia zapowiadane jest wyjście z bazy pary, Marek Chmielarski i Artur Małek. Mają oni plan dojścia do obozu trzeciego na wysokości 7200 m w celu zdobywania aklimatyzacji. Ponadto ruszyć też ma zespół HAP’sów - pakistańskich wspinaczy z zadaniem wyniesienia tlenu do obozu drugiego.
Wkrótce po pierwszym komunikacie pojawił się kolejny o samodzielnej decyzji wyjścia w górę, którą podjął Denis Urubko. "W dniu dzisiejszym, oprócz standardowych wyjść aklimatyzacyjnych, Denis Urubko samodzielnie, bez poinformowania kierownictwa wyprawy, wyruszył z bazy by podjąć próbę wejścia na szczyt K2 przed końcem lutego" - poinformowano na profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego.
Denis Urubko dawał wcześniej do zrozumienia, że zimowe wejście musi mieć miejsce do końca lutego. Pozostali uczestnicy mają inne zdanie. Kierownictwo ekspedycji uważa, że himalaiści mają czas do 20 marca, tego dnia na półkuli północnej kończy się zima. - Denis jest trochę zafiksowany. Trudno komentować decyzję o podjęciu wspinaczki, gdyż nie znamy jego planu. Dojdzie do obozu trzeciego i co dalej? Nie wiem, naprawdę nie sposób przewidzieć jak to się potoczy - uważa Piotr Tomala, jeden z uczestników wyprawy.
Z kolei tak decyzję Denisa Urubko ocenił Rafał Fronia, który po wypadku wrócił do Polski. - Oceniam ją negatywnie, ale jest szansa na powodzenie tego ata(ku – stwierdził na antenie Radia Wrocław Rafał Fronia.
- Ja ubolewam nad tym, że Adam Bielecki - przyp. red.), który jest po wypadku, który ma nie do końca drożny nos, nie towarzyszy Denisowi. Teraz Denis, wspinając się samotnie w kopule szczytowej, naraża się na niebezpieczeństwo. Najważniejszą rzeczą jest to, żeby zapewnić mu suport, on może być ważniejszy od samego wspinania. Nie chodzi o to, żeby on na górę wlazł, tylko żeby później z niej bezpiecznie zszedł. Trwają działania w bazie, żeby Denisowi zapewnić ten suport - dodał Fronia.
REKLAMA
Rozwój sytuacji jest więc dynamiczny i kontrowersyjny. W sieci pojawiły się już pierwsze komentarze dotyczące decyzji Urubki. "Myślałem, że działają w grupie... W końcu narodowa wyprawa...
Podobno wyszedł na tzw. samowolkę. Jak na moje to tak się nie robi!" - podzielił się swoją opinią jeden z internautów.
To, co się wydarzy w najbliższym czasie zweryfikuje zapewne pogoda, a głównie wiatr. Nasza ekipa analizy pogody otrzymuje od Piotra Pietrzaka, byłego pracownika Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, którego wspiera jeszcze jedna osoba Michał Pyka, specjalista od jet streamu. Pogoda, a szczególnie wiatr to dla Michała wielkie wyzwanie, bada go, sprawdza, analizuje, a jego obserwacje mogą mieć istotne znaczenie w walce z K2. - Okazało się, że Michał przez lata obserwuje jet stream. Z jego obserwacji wynika, że to, co się dzieje w Arktyce, ma wpływ na wiatr w Karakorum. On bada te wpływy, ale do tej pory nie było na świecie ludzi, którzy te informacje wykorzystywali. Ale wszystko do czasu, Polacy pojechali zimą na K2 i teraz te dane mogą się przydać - wyjasnia Rafał Fronia, który po tym jak doznał urazu ręki, wrócił do Polski i teraz wspiera himalaistów na odległość - także analizując prognozy pogody.
Michał Pyka Czy wypada życzyć himalaistom "pomyślnych wiatrów"? Okazuje się, że nawet trzeba, a znane zawołanie wcale nie dotyczy li tylko żeglarzy
"Pogodowo - prognostyczna ewolucja, która z początkowej, harcerskiej, a nawet zuchowskiej przygody, z biegiem czasu przywiodła na poziom nieustannego wyścigu prognostów z czasem, i każe im gnać ku daremnym poszukiwaniom coraz to świeższych i coraz bardziej ulotnych danych (...) Ścieżka prognosty wiedzie teraz stromo pod górę: od początkowych, łagodnych, regularnych, niewinnych piktogramów i kolorowych wieści z 'mountain forecast', po wyrafinowane i wiecznie zmieniające swoje zdanie, kapryśne werdykty serwisów pogodowych, przeznaczonych dla lotnictwa" - opisuje na swoim blogu (michalpyka.blogspot.com) pogodowe obserwacje Michał Pyka.
"Od zgrubnych, statycznych oszacowań z ośmiogodzinną rozdzielczością, po płynące bezustannie, niekończące się ciągi liczb, bezgłośnie sunących po ekranie, niczym zielone upiorki w czołówce "Matrixa". Ni z tego ni z owego, najważniejszym rozgrywającym w tej grze Człowieka z Górą, stał się już nie sam niebezpieczny wiatr, ale jego spec-brygada - dywizjon uderzeniowy: porywy. Nieprzewidywalne, nagłe i potwornie niebezpieczne. Spadające znikąd, jak komando szturmowe. Strącające słabo związane kamienie i rozłupujące seraki nadwątlone promieniowaniem Słońca. W lutym, na 6 tysiącach metrów!... Ryzyko gry o Górę przeniosło się na wyższy poziom, zawładnęło większym zakresem niepewności i wtargnęło do bardziej mętnego obszaru przewidywań pogodowych. Jednak Człowiek dalej prowadzi swoją grę z Górą. Musi tylko szybko dostosować swoje plany i czyny, do Jej zasad. I wtedy będzie dobrze" - dodaje analityk pogody.
REKLAMA
Wyprawa na drugi pod względem wysokości szczyt Ziemi (8611 m) jest jednym z najważniejszych przedsięwzięć wysokogórskich w historii. Zimowe wejścia na ośmiotysięczniki stanowią największe, sportowe wyzwania współczesnego himalaizmu.
Z końcem grudnia do Karakorum wyruszyli: Krzysztof Wielicki (kierownik wyprawy), Maciek Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz Gołąb, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Denis Urubko. Na miejscu do ekipy dołączyło czterech pakistańskich wspinaczy.
Powiązany Artykuł
K2 dla Polaków: "cisza przed burzą" na K2, tymczasem na Evereście chcą "pobić" Polaków
Z początkiem lutego z powodów rodzinnych do kraju musiał wrócić Botor, a dwa tygodnie po nim Fronia, który jak mówił "został opluty przez górę". Wspinacz otrzymał cios kamieniem, ucierpiała jego ręka (pęknięcie przedramienia).
REKLAMA
Góra pogroziła także Adamowi Bieleckiemu. Podczas wspinaczki do "jedynki" Bielecki doznał urazu twarzy. Spadający kamień złamał mu nos. Himalaista po założeniu szwów (zszywał Piotr Tomala) wrócił jednak "w ścianę".
Poczatkowo himalaiści działali na drodze Basków, ale po wypadkach Krzysztof Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi.
K2 było atakowane zimą trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl, michalpyka.blogspot.com
REKLAMA