Sikorski wprowadzał w Polsce "ruski mir". Felieton Miłosza Manasterskiego

Lutowa eskalacja rosyjskiej agresji na Ukrainę przyniosła upadek politycznych projektów opartych na relacjach Niemcy-Rosja i klęskę polityków, którzy wyciągali ramiona w stronę Moskwy. W całej Europie trwa bolesny i powolny proces rozliczania kremlowskich kolaborantów. Pojawiają się pytania czy można było zapobiec brutalnej agresji Rosji na Ukrainę. I dlaczego tak wielu europejskich polityków ignorowało zbrodniczy charakter reżimu Putina, chcąc, podobnie jak Donald Tusk, "dialogu z Rosją taką, jaką ona jest".

2022-10-25, 14:27

Sikorski wprowadzał w Polsce "ruski mir". Felieton Miłosza Manasterskiego
Radosław Sikorski held several high-ranking positions, including Defence Minister, Foreign Minister and Speaker of the Polish Parliament's lower house.Foto: MARCIN BANASZKIEWICZ / FotoNews / Forum

Wśród polityków skompromitowanych budowaniem ciepłych relacji z Federacją Rosyjską jest Radosław Sikorski były minister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL. Jego zasługi dla tworzenia w Polsce przyczółku dla "ruskiego mira" przypomniał ostatnio film Marcina Tulickiego "Pan z Chobielina" wyprodukowany i wyemitowany przez TVP. To materiał porażający, ukazujący przemianę Sikorskiego z antykomunisty w człowieka aprobującego imperium zła.

Nie da się niczym usprawiedliwić gorliwości Sikorskiego w spełnianiu rosyjskich marzeń o uznaniu i szacunku. Nawet jeśli w innych krajach istniało dążenie do resetu relacji z Rosją, to interes Polski wymagał, by przeciwko temu protestować, a nie przyklaskiwać. Nie było krztyny pragmatyzmu w tworzenia atmosfery przyzwolenia na pogłębianie patologicznych relacji Rosja-UE, a przede wszystkim Rosja-Niemcy. Nie było też żadnych bezpośrednich korzyści dla Polski, którymi dzisiaj Radek Sikorski mógłby uzasadnić swoją postawę. Nie zyskaliśmy gazu w niemieckiej cenie, nie otrzymaliśmy rosyjskich archiwów KGB z czasów komunizmu, nasze firmy nie otrzymały lukratywnych kontraktów na rosyjskim rynku. Wręcz przeciwnie, były z niego rugowane. Sikorski z Tuskiem nie załatwili dla Polski nic, co stanowiłoby jakikolwiek alibi. Dialog z Rosją nie powstrzymał też Kremla przed aneksją Kremla ani zajęciem Donbasu.

Czytaj również:

Dzisiaj europejscy politycy udają, że atak neosowieckiego imperium na Ukrainę był dla nich niespodzianką. Że nikt nie spodziewał się, że putinowska Rosja może być aż tak niebezpieczna. To tłumaczenie absolutnie żenujące, zwłaszcza dla Polaków. Przywódcy polskiej prawicy, śp. prezydent RP Lech Kaczyński i jego brat prezes PiS Jarosław Kaczyński regularnie mieli odwagę ostrzegać Europę przed rosnącym zagrożeniem ze wschodu. Ich głos był jednak ignorowany i zagłuszany. Wielkie "zasługi" w tym miał sam Radosław Sikorski, który dla obrony dobrego wizerunku Rosji nie wahał się sugerować Jarosławowi Kaczyńskiemu chorobę psychiczną.

REKLAMA

Dwugłos Polski w sprawach wschodnich (nie tylko w kwestii samej Federacji Rosyjskiej, ale także Ukrainy czy Gruzji) stanowił doskonałe usprawiedliwienie dla niemieckich i francuskich interesów. Skoro rząd PO-PSL odcinał się od diagnozy Rosji stawianej przez Prawo i Sprawiedliwość, wystarczyło dołożyć jeszcze trochę sponsorowanego czarnego PR, by z mówiących prawdę Kaczyńskich uczynić rusofobów i nacjonalistów, a kłamców ubrać w szaty europejskich mężów stanu.

Ekscesy Sikorskiego koledzy z PO próbują tłumaczyć jego wielką miłością własną. Ogromne ego ma wielu polityków, a jednak nie każdy z nich jest gotów wysługiwać się Kremlowi. Zwłaszcza teraz, kiedy opinia publiczna w Europie i USA nie ma już wątpliwości, co do intencji Moskwy. A przecież tweet Sikorskiego dotyczący zniszczenia Nord Stream został jednoznacznie określony w Waszyngtonie jako "funkcja rosyjskiej propagandy". Tej samej propagandy, którą tak dalece wspierał Sikorski także jako minister spraw zagranicznych RP i później jak europoseł opozycji uderzający we własny kraj z niesłychaną brutalnością.

Czytaj również:

Rosja, choć oficjalnie do tego nigdy się przyzna, cierpi na pewien "kompleks polski", którego wyraźnym znakiem jest ustanowienie narodowego święta w dniu opuszczenia Kremla przez wojsko Rzeczypospolitej. Nasz kraj pozostaje atrakcyjnym wzorem kulturowym, państwem postrzeganym jako jednocześnie słowiańskie i zachodnie, bogate i silne. Młoda rosyjska cywilizacja potrzebuje atencji ze strony starszej polskiej, podobniej jak starożytni Rzymianie potrzebowali Greków. Jednocześnie postrzegają Polskę jako jedyną poważną konkurencję dla siebie w Europie Środkowo-Wschodniej. Zatem uznanie i aprobata dla ich imperium ze strony Polaków ułatwia im budowanie polityczno-gospodarczych sieci wychodzących daleko poza Odrę i Nysę Łużycką oraz podporządkowywanie mniejszych krajów naszego regionu.

REKLAMA

Poparcie Warszawy otwiera Moskwie komfortową drogę na salony Paryża, Wiednia i Berlina, tak w sensie geopolitycznym jak i kulturowym. I nie może równać się z nią w żaden sposób sympatia Budapesztu, Sofii czy nawet Kijowa. Moskwa bardzo pragnie mieć Polskę po swojej stronie (co rozumie niestety jako pod sobą), przeglądać się w komplementach polskich mediów i słuchać polskich polityków mówiących o jej ważności. Entuzjazm mediów rosyjskich piszących o Tusku jako "naszym człowieku w Warszawie" nie był wcale przesadzony. On i Sikorski idealnie wpasowali się w zapotrzebowanie kremlowskiej propagandy na pochlebców – Polaków, Europejczyków i światowców. Przekaz był jednoznaczny: skoro nawet Polska ulega Rosji, to co mają zrobić mniejsze narody jak Ormianie, Gruzini czy Bałtowie?

Każdy niedemokratyczny reżim szuka mocnego uwiarygodnienia zza granicy, a naszym udziałem stała się możliwość zaspokajania potrzeb Kremla, tak skwapliwie realizowana przez Sikorskiego. Ceniąc tak Sikorskiego i Tuska (mówili o tym jeszcze niedawno Miedwiediew czy Łukaszenka) ludzie "ruskiego mira" szczerze nienawidzili braci Kaczyńskich mówiących im prosto w oczy prawdę (jak prezydent Lech Kaczyński na Westerplatte). A ponieważ zachwyty z Warszawy są na Kremlu w cenie, to dezaprobata boli podwójnie, zwłaszcza kiedy wiąże się z pomocą dla innych krajów obszaru postsowieckiego.

Dlatego koszty ocieplania polskich relacji z Rosją, których twarzą był Radosław Sikorski są tak wysokie – nie tylko dla Polski, ale i dla całej Europy, choć dzisiaj płaci je przede wszystkim Ukraina. Nikt tak skutecznie nie usypiał Europejczyków jak Tusk z Sikorskim. Kiedy po tragedii smoleńskiej, która na pierwszy rzut oka wyglądała na rosyjski zamach, Sikorski pierwszy twierdził, że to wypadek z winy polskiej. Obaj z Tuskiem zrobili wszystko, by nawet cień podejrzeń nie padł na Rosję i aby nie poniosła ona z tej przyczyny najmniejszej nieprzyjemności.

Czytaj również:

Co bowiem mogło wybrzmieć bardziej wiarygodnie od polskiego ministra spraw zagranicznych mówiącego, że widzi Rosję w NATO?! Dla każdego kto znał choćby powierzchownie historię ostatnich dekad było oczywiste, że wszystkie kraje dawnego Układu Warszawskiego wstąpiły do NATO z obawy przed rosyjskim zagrożeniem. Skoro więc minister Sikorski chciał przyjmować Rosję do Sojuszu Północnoatlantyckiego, to znaczyło nie tylko, że przestała być ona zagrożeniem dla świata, ale dawało legitymację jej pozorowanej demokracji. To zaś dawało wolną rękę Niemcom do kolejnych układów z Kremlem. Skoro Rosja jest przyjazna i demokratyczna, to przecież nie trzeba się zbroić i dogadywać z Amerykanami. Można dalej uzależniać gospodarkę od rosyjskiego gazu i ropy, a kwestie Ukrainy uznać za spór w rodzinie, do którego nie ma sensu się wtrącać.

Dokonania Radosława Sikorskiego dla rosyjskiej dyplomacji są tak duże, że Solidarna Polska skierowała wniosek do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by intencje jakimi kieruje się ów polityk starannie zbadać. Pretekstem mogą być tutaj także ogromne dochody, jakimi cieszy się Sikorski poza działalnością polityczną. Tego rodzaju postępowania powinny objąć jednak znacznie większą grupę osób, którzy współtworzyli niegdyś polsko-rosyjskie "ocieplenie". A także tych, którzy w obliczu agresji hybrydowej na Polskę i pełnoskalowej na Ukrainę nadal czynnie wspierają rosyjską propagandę.

Miłosz Manasterski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej