Wytyczne C40 Cities. Mieszkańcy Warszawy odrzucają plan Trzaskowskiego. "Kartki już były"

2023-02-16, 18:49

Wytyczne C40 Cities. Mieszkańcy Warszawy odrzucają plan Trzaskowskiego. "Kartki już były"
Władze Warszawy wprowadzą plany C40 Cities?. Foto: shutterstock/MOZCO Mateusz Szymanski; shutterstock/Damian Lugowski

Warszawa szykuje rewolucję swoim mieszkańcom. Stolica Polski jest sygnatariuszem porozumienia organizacji C40 Cities, a ta w swoim raporcie przewiduje drastyczne ograniczenie spożycia mięsa i nabiału, chce także "zabrać" mieszkańcom samochody, a nawet zagląda do garderoby. 

Organizacja C40 Cities zrzesza blisko 100 dużych miast, w tym WarszawęJak wynika z raportu "The Future of Urban Consumption in a 1.5C World" przygotowanego dla C40, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o połowę do 2030 roku, należy wprowadzić radykalne działania w sześciu dziedzinach mających największy wpływ na emisję.

Co to oznacza w praktyce? Duże, wręcz rewolucyjne zmiany w stylu życia, a nawet postulaty przywodzące na myśl ograniczenie wolności obywatelskiej.

Zmiany na talerzu

Rekomendacje dla mieszkańców Warszawy to spożywanie 16 kg mięsa rocznie na osobę lub całkowite wykluczenie mięsa z diety w bardziej ambitnym wariancie (dziś przeciętny Polak zjada rocznie ponad 70 kg mięsa) i 90 kg nabiału na osobę rocznie lub w bardziej ambitnym wariancie całkowite jego wykluczenie (obecnie Polacy zjadają średnio ponad 200 kg nabiału w ciągu roku).

Ograniczenia dotyczą nie tylko talerza, ale tez szafy -  plan przewiduje kupno 8 sztuk nowych ubrań rocznie, w bardziej radykalnym wariancie zaledwie 3 sztuki. 

Za dużo samochodów

W przypadku transportu postulaty organizacji C40 są też bardzo jednoznaczne. Chodzi o zmniejszenie liczby posiadanych samochodów - do 190 na 1000 osób lub w ambitnym wariancie ich całkowite wykluczenie. 

Dla porównania dziś w Polsce jest ponad 600 aut na 1000 mieszkańców.

Jak w PRL

Jak na plany prezydenta Warszawy zapatrują się mieszkańcy stolicy? TVP Info poprosiło ich o opinię. Częste skojarzenie to wprowadzona przez komunistów reglamentacja i ograniczenie dostępu do dóbr poprzez system kartek.

- Kartki już mieliśmy, dziękuję. Radziliśmy sobie wtedy. Były bazary, gdzie można było wszystko kupić. Natomiast to jest absurdalne - oceniła jedna z warszawianek. - Już nie wiedzą, co nam wymyślić - dodała. 

Ja jestem starej daty człowiek. Pamiętam jeszcze PRL, ale nawet wtedy mięso się jadło - wskazuje kolejny rozmówca. 

"A jak majtki się podrą wcześniej?"

- Nikt nie ma prawa mówić mi, co ja będę jadła i ile, bo to jest moja sprawa - słyszymy od następnej mieszkanki stolicy. Kobieta krytycznie też odnosi się do planów ograniczenia zakupu odzieży. - A jak mi się majtki podrą wcześniej, to co? To będę chodziła bez? - pyta retorycznie. 

Kolejny mieszkaniec stolicy zaznacza, że ekologia jest ważna, ale to, co jest proponowane, nie jest właściwą drogą. - Ograniczanie osób to nie jest coś, za czym ja jestem i będę - podkreśla. 

Czytaj także:

Ograniczenie spożycia mięsa w Warszawie? Sławomir Mazurek: to nie jest mądre

IAR/tvp.info/fc/kor


Polecane

Wróć do strony głównej