Światowy Dzień Chorego. Jak przyjmować cierpienie? Czy można je oswoić?
Choroba spada na nas często niespodziewanie, bywa jak wyrok, od którego nie ma odwołania. Jak radzić sobie z cierpieniem, także wśród najbliższych, co pomaga, by mimo wszystko zachować pogodę ducha i odnaleźć sens zmagania się z trudami w codzienności? Swoimi doświadczeniami podzieliły się z portalem Polskiego Radia 24 lekarka z 30-letnim stażem pracy z osobami terminalnie chorymi oraz mama 11-letniej Kornelii Glazy, która urodziła się bez oznak życia, w ciężkiej zamartwicy. Otrzymała 0 punktów w skali Apgar.
2024-02-11, 15:00
Doktor Maria Cygan od 30 lat przynosi pomoc medyczną terminalnie chorym w hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu. Na pytanie, co sprawia, że jej podopieczni akceptują swój stan i cieszą się obecną chwilą, odpowiada po długim namyśle. - Bardzo dużo zależy od tego, jak świadomie żyją - mówi lekarka. - Pacjentom pomaga na pewno wiara i pomoc drugiego człowieka - dodaje.
Jak mierzyć się z chorobą?
- Widząc, jak inni cierpią, staramy się nie myśleć o tym, że nas też to może dotknąć. Tymczasem łatwiej nam po prostu jest oswoić się z cierpieniem. Najprostszym sposobem jest pomoc choremu, którego mamy w swoim otoczeniu. Zapytać, co mogę dla niego zrobić? - mówi pani doktor. Zwraca też uwagę, by osoby, których zdrowie niedomaga, przełamały swoje opory i prosiły o wsparcie. - Czasem jest to trudne, ale warto wyciągnąć rękę po pomoc. Żartujemy sobie w hospicjum, że jak pytam, to narażam się na odpowiedź. Jak wyciągam rękę po pomoc, to narażam się, że ta ręka może zostać odtrącona. Ale nie musi tak być. Ręka może być złapana i dostaniemy pomoc, a to pomaga przeżyć cierpienie. Najważniejsze, żebyśmy wiedzieli, czuli, że nie jesteśmy sami - dodaje.
Chory powinien szukać pomocy
Doktor Maria Cygan podkreśla, że chory powinien stanąć w prawdzie, jeśli chodzi o swój stan zdrowia, co nie jest łatwe szczególnie w przypadku mężczyzn, nauczonych, by być twardym i wiele znieść, a nie szukać pomocy u innych.
- Jeżeli chorujemy, mamy szukać pomocy, żeby zdrowieć, żeby mieć siły na chorowanie. Nie zaprzeczać sytuacji. Pozostawanie samemu jest dramatem wielu, w którymś momencie są jak trędowaci, omijani przez wszystkich, ponieważ do tej pory nie pozwalali przyjść do siebie. Ranili tych, którzy chcieli im pomóc. Tymczasem każdy potrzebuje drugiego człowieka - mówi lekarz, jednocześnie zwracając uwagę na terapeutyczną rolę osób z hospicjum. - W naszej obecności chory się nagle otwiera, uśmiecha, zaczyna rozmawiać, mówić o tym, co mu dokucza. To też owocuje uzdrowieniem relacji z jego bliskimi. Obserwowanie takiej przemiany jest dla mnie niesamowitą frajdą i daje siłę, by posługiwać w hospicjum - dodaje.
REKLAMA
Tajemnica cierpienia
W Światowym Dniu Chorego w wielu kościołach katolickich można przyjąć sakrament namaszczenia chorych. Wbrew opinii wielu nie jest on adresowany do osób wyłącznie na łożu śmierci. - Ile razy ja widziałam, naprawdę widziałam, jak sakrament uzdrawia. Jak chory, który nie miał siły i woli życia, to po sakramencie chorych je odzyskiwał - przypomina dr Maria Cygan, podkreślając też ogromną rolę wdzięczności w chorobie. Dostrzeganie dobra wokół wyzwala radość.
- Po jednej z wizyt u pacjenta fizjoterapeutka powiedziała: jakie to życie jest trudne. Odpowiedziałam: trudne, ale piękne. Kto powiedział, że życie będzie łatwe? Nie jest łatwe, ale może być piękne, mimo choroby, mimo umierania, mimo cierpienia. Życie jest piękne, tylko trzeba to zobaczyć. A to jest sztuka, której się uczymy - uczula dr Cygan. - Cierpienie jest dla mnie tajemnicą. Jak sobie radzić cierpieniem? To jest tajemnica, ale dotknięcie tej tajemnicy nas ubogaca. Ważne, żeby o tym mówić, czytać, myśleć, żeby nie uciekać od cierpienia - puentuje naszą rozmowę.
Gdy chorują dzieci
O ile w przypadku osób starszych częściej łatwiej jest nam przyjąć informacje o chorobie, o tyle w przypadku dzieci jest to wyjątkowo trudne. - Kornelia w trakcie porodu została niedotleniona i przestała oddychać, urodziła się martwa. Wówczas zaczęłam się modlić na różańcu, prosząc: Maryjo, ocal moją córeczkę Kornelię. Śmierć i zmartwychwstanie, tego doświadczyłam w dniu jej narodzin - opowiada Ewa Glaza.
Wspomina, że początki życia z chorym dzieckiem były bardzo trudne, wypełnione ogromnym smutkiem. - Cały czas płakałam. Neurolog radziła: "to będzie roślinka, zostaw to dziecko w szpitalu. Jesteś młoda, urodzisz sobie zdrowe dziecko". Nikt z lekarzy nie powiedział o Korneli nic optymistycznego. Wpadłam w głęboką depresję. Przełomem był ciężki atak padaczki u córki, który zagroził jej życiu. I to był moment, kiedy pokochałam Kornelię tak naprawdę. Przestałam płakać, a zaczęłam kochać, przytulać, mówić miłe słówka i uśmiechać się do niej - mówi mama Kornelii. Dodaje, że także dzień po dniu uczyła się dostrzegać małe rzeczy przynoszące radość w codzienności. - Do dziś tak mam - podkreśla, uśmiechając się.
REKLAMA
Ważne jest, aby bardzo zadbać o siebie
Ogromne znaczenie w przyjmowaniu choroby córki odegrała w życiu Ewy Glazy też troska o rodzinę, zadbanie o wspólny czas i odcięcie się na pewien czas od osób dających rady i krytykujących, których nie brakowało. - Trzeba słuchać swego serca i robić tak, jak my chcemy, a nie jak inni chcą nas widzieć. Ważne jest, aby mocno zatroszczyć się o siebie. Pomagają spacery, wyjście, złapanie oddechu, by móc wrócić do chorego z dobrą energią i siłą. Odszukałam w sobie swoje pasje i talenty i zaczęłam je szlifować. Moje gotowanie SmacznEGo powstało z pasji, bo dzięki temu, że zaczęłam gotować, moja córeczka Kornelia nauczyła się jeść, żuć i połykać. A miała być roślinką - mówi Ewa Glaza. - Miałam w życiu etap, kiedy mówiłam tylko o Kornelii i jej chorobie. Od kilku lat rozmawiam już tylko o swoich pasjach, zamiłowaniu do sportu i gotowania - dodaje z radością.
Mama Kornelii zwraca uwagę, że można cieszyć się życiem mimo trudów. - Musimy zrozumieć, że cierpienie jest częścią życia! I nawet jeśli zaczniemy porównywać się z innymi, że oni mają lepiej, to nigdy nie znamy obrazu ich całego życia, nie wiemy, gdzie u nich objawiło się cierpienie. Nie wierzę, że można żyć na tym świecie bez cierpienia. Że są ludzie, którzy go nigdy nie doświadczyli. Nie ma takich ludzi! - podkreśla mama Kornelii.
Każda historia osoby cierpiącej jest inna, choć jedno łączy je wszystkie: każdy potrzebuje pomocy drugiego, by trudy i dolegliwości, z jakimi się zmaga, mogły stać się mniejsze.
- Sukces olsztyńskiej kliniki Budzik: pięcioro pacjentów wybudziło się ze śpiączki
- WOŚP wspiera leczenie płuc. Wiceminister zdrowia: jest w co inwestować
- Jedno dziecko na 300 rodzi się z chorobą genetyczną. Prof. Płoski: liczy się szybka diagnoza
kg/mpkor
REKLAMA