Protest studentów UW. Spotkanie z władzami nie przyniosło efektu. "Nie mamy nic do ukrycia"

Nie osiągnięto porozumienia podczas spotkania przedstawicieli władz Uniwersytetu Warszawskiego z trzyosobową delegacją protestujących studentów. Jednym z powodów, było prowadzenie negocjacji za zamkniętymi drzwiami, bez udziału rektora uczelni i bez udziału osób z zewnątrz.

2024-06-17, 19:15

Protest studentów UW. Spotkanie z władzami nie przyniosło efektu. "Nie mamy nic do ukrycia"
Protest studentów UW. Nie osiągnięto porozumienia. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Młodzi protestują przeciwko wojnie w Palestynie i zabijaniu cywilów w Strefie Gazy, sprzeciwiają się też współpracy uczelni z Izraelem.

Student filozofii matematyki na Uniwersytecie Warszawskim Mikołaj Skawiński powiedział Polskiemu Radiu po spotkaniu, że miało ono służyć wypracowaniu porozumienia.

Posłuchaj

Spotkanie władz UW z protestującymi studentami (IAR) 0:29
+
Dodaj do playlisty

- Chcemy, żeby te rozmowy były upubliczniane, żeby wiadomo było, kto co mówił, na jakich negocjacjach, żeby nie było tak, że ktoś coś deklaruje, a potem nie ma to pokrycia w rzeczywistości - mówił Mikołaj Skawiński. Dodał, że zaskoczyło go, że rektor UW nie znalazł w sobie odwagi, żeby przyjść na to spotkanie, choć sam wybrał miejsce i czas. - Z osób, które uczestniczyły w poprzednich negocjacjach, pojawiła się tylko prof. Julia Kubisa - przypomniał.

Protest studentów UW. "Zaskakuje mnie niechęć ze strony władz Uniwersytetu"

Student wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Stanisław Ciemniewski, również obecny na spotkaniu, uważa, że taki rodzaj negocjacji - za zamkniętymi drzwiami i bez obecności mediów - jest dla niego zaskakujący. - Zaskakuje mnie cały czas niechęć ze strony władz Uniwersytetu do podjęcia publicznych negocjacji, nie widzę powodu, dla którego te negocjacje nie powinny być publiczne. Nie mamy nic do ukrycia - podkreślił.

REKLAMA

W ubiegłym tygodniu na prośbę rektora na kampusie UW interweniowała policja, a w środę około 30 protestujących studentów będzie przesłuchiwanych na komisariacie przy ul. Wilczej w Warszawie. Jeden z nich Mikołaj Skawiński powiedział, że jest to działanie bezprawne.

- Te zarzuty, które nam postawiono, dotyczą tego, że siedzieliśmy w namiotach na kampusie głównym. Nie odbywało się to ani w czasie żadnej blokady, ani innej eskalacji - tłumaczył student. Wyjaśnił, że "kiedy studenci siedzieli w namiotach, zostali z nich wyciągnięci przez policję i zostały im za to postawione zarzuty, co według oskarżonego wydaje się być absurdalne".

Studenci oczekują bojkotu tych podmiotów, które czynnie wspierają działania wojenne Izraela. - To właśnie między innymi osoby żydowskiego pochodzenia zapoczątkowały ten ruch sprzeciwu - przypomniał Mikołaj Skawiński. Jak zaznaczył, chcą wykluczyć instytucje i współpracę na szczeblu międzyinstytucjonalnym.

Czytaj także:

- Informacje na temat tego, co Izrael obecnie robi, że to jest ludobójstwo i okupacja, czerpiemy między innymi od izraelskich naukowców. Przecież to historyk i aktywista społeczny Ilan Pappé czy Norman Finkelstein są osobami żydowskiego pochodzenia, które mieszkały w Izraelu, które znają ten kontekst bardzo dobrze i to one nam powiedziały, że to, co się tam dzieje, jest ludobójstwem i nie należy tego wspierać - podkreślił delegat protestujących studentów.

Dziekani i dyrektorzy jednostek Uniwersytetu Warszawskiego opublikowali na stronie uczelni komunikat, w którym napisali między innymi, że przemoc w każdej formie, wywoływanie konfliktów, eskalowanie agresji, w wyniku której giną ludzie, to zjawiska, które należy potępić. Poparli prawo do pokojowego wyrażania sprzeciwu i manifestowania swoich poglądów. Jednocześnie podkreślili, że protesty powinny być skierowane do właściwych adresatów, a przy ich wyrażaniu nie wolno stosować przemocy.

Rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Warszawskiego Anna Modzelewska poinformowała Polskie Radio, że spotkania ze studentami będą kontynuowane.

IAR/DoS

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej