Zatrzęsienie turystów w Tatrach. To może być rekordowy sezon
Od początku roku do końca lipca rekordowa liczba turystów odwiedziła Tatry. Czy roczny rekord, wynoszący ponad 4,5 mln odwiedzających, również zostanie pobity? - Wszystko zależy od pogody jesienią - studzi emocje w rozmowie z nami Magdalena Zwijacz-Kozica z TPN. Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej ma w sobie więcej wiary. Tłumaczy też, skąd tak duże zainteresowanie Podhalem.
Paweł Kurek
2024-08-30, 18:42
Od początku roku do końca lipca na tatrzańskie szlaki weszło 2 mln 622,5 tys. turystów. W analogicznym okresie ubiegłego roku polskie Tatry odwiedziło 2 mln 433 tys. osób, a w 2022 roku ponad 2,5 mln.
Magdalena Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego mówi nam, że w niektórych miesiącach turystów było więcej niż w poprzednim analogicznym okresie, ale nie wszystkie z nich były rekordowe. Na przykład w lipcu tego roku najwyższe polskie góry odwiedziło niemal 832 tys. gości, podczas gdy w rekordowym pod tym względem 2021 roku w lipcu Tatry, jako miejsce wypoczynku, wybrało 908 tys. osób.
Podczas tegorocznego sierpniowego długiego weekendu też nie odnotowano największej w historii liczby gości. - W tym okresie odwiedziło nas 126 tys. przyjezdnych, w 2023 roku było ich 159 tys. - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Zapytana o pełne statystyki z sierpnia, powiedziała, że dane będą dopiero analizowane, ponieważ miesiąc się jeszcze nie skończył.
REKLAMA
Rekordowa liczba turystów
Jednak z pewnością, sumarycznie, do lipca tego roku rekordowa liczba turystów odwiedziła Tatry. Ale czy ta tendencja się utrzyma?
W 2023 roku, gdy tabelki TPN-owskiego Excela puchły, też sądzono, że uda się rozbić bank, ale zabrakło 70 tys. odwiedzjących. - W 2022 roku park odwiedziło rekordowe 4 miliony 580 tysięcy osób i wydawało nam się, że zostaną przekroczone te granice. Ostatecznie wzrost w zeszłym roku nie był aż tak wysoki - wyjaśnia Magdalena Zwijacz-Kozica.
Trudno też powiedzieć, czy cały tegoroczny sezon będzie historyczny pod względem liczby turystów, którzy przybyli w najwyższe polskie góry. - Bardzo dużo zależy od tego, jaka będzie jesień. Pogoda jest czynnikiem decydującym i może wywrócić statystyki - zaznaczyła.
- W Tatrach rozbił się śmigłowiec. "Wypadły śmigła, helikopter się przewrócił"
- Słowacja. Tragedia na stoku. Nie żyje 10-latek z Polski
- W takich butach wybrała się na górską wyprawę. Nagranie podbija sieć
Co do tego, że w 2024 roku padnie jeszcze jakiś rekord, nie ma wątpliwości Karol Wagner, członek zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Jest to możliwe i według mnie będzie to osiągnięte. Bezwzględnie będzie to rekordowy sezon pod względem liczby wejść do Tatrzańskiego Parku Narodowego - mówił.
REKLAMA
Zastrzegł jednak, że nie będzie to rekordowy sezon dla Podhala, ponieważ liczba gości wchodzących do parku nie jest tożsama z liczbą gości mieszkających na Podhalu. - 30 proc. turystów, których spotykamy na Krupówkach, czy na tatrzańskich szlakach to są przyjezdni, którzy w Zakopanem nie mieszkają - wyjaśnia ekspert. Dodaje, że mniej więcej połowa z nich wynajęła pokoje czy domki w regionie, w ościennych gminach, ale druga połowa mieszka w odległych lokalizacjach i przyjeżdża tylko na jedną wycieczkę w góry czy na spacer po centrum miasta.
Kto chętnie przyjeżdża w polskie Tatry?
W tym roku polskie media szeroko rozpisywały się o turystach z Bliskiego Wschodu, którzy ochoczo wybierają tę destynację. Nie stanowią oni jednak głównej siły napędowej branży turystycznej Podhala. - 89 proc. gości w 9. tygodniach wakacyjnych to turyści z Polski, z czego 70 proc. stanowią rodziny z minimum jednym nieletnim dzieckiem. To jest portfel naszych gości - wskazuje Wagner.
- Statystycznie przyjeżdża do nas 2,7 gościa, który przebywa u nas 4,1 dnia i podejmuje decyzję o przyjeździe na Podhale z wyprzedzeniem ponad 30 dniowym - dodaje.
Ale rzeczywiście, poza Polakami, na Podhalu można spotkać rekordową liczbę turystów z Bliskiego Wschodu. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tym roku osiągniemy pułap 12 proc. turystów z tej części świata, w stosunku do wszystkich gości - zaznaczył ekspert.
REKLAMA
W lokalnych restauracjach na Krupówkach, Gubałówce, Dolinie Pięciu Stawów Polskich czy nad Morskim Okiem wolny czas spędzają też mieszkańcy Słowacji, Węgier i Czech. - Docierają też w dużej liczbie Skandynawowie, obywatele krajów bałtyckich - Litwy, Łotwy, Estonii. W tym roku mamy również do czynienia z rozwojem rynku amerykańskiego - wylicza nasz rozmówca.
Prawdopodobnie wizyty zza oceanu - jak wyjaśnia - są pokłosiem zeszłorocznej, prawie tygodniowej, wizyty ambasadora USA na Podhalu, kiedy to w regionie przeprowadzono wiele biznesowych rozmów.
- Niezmiennie, poza krótką przerwą w czasie pandemii, przejeżdżają też turyści z Europy Zachodniej - dodaje.
Dlaczego Tatry?
Zainteresowanie Tatrami nie jest związane jedynie z dobrą promocją regionu, ale też z... temperaturą. - To naturalna konsekwencja zmian klimatu. Ludzie z Bliskiego Wschodu, czy krajów południowych w okresie wakacyjnym poszukują chłodniejszych miejsc na wypoczynek. Polacy też coraz częściej wybierają regiony, w których temperatury latem nie osiągają 30 st. C - tłumaczył.
REKLAMA
Innym niezwykle ważnym czynnikiem jest atrakcyjna oraz doskonale rozbudowana i utrzymana infrastruktura turystyczna. Pod tym względem miejscowości Podhala mogą stawać w szranki z najlepszymi zachodnioeuropejskimi kurortami.
Karol Wagner dodaje, że wbrew pozorom decydującym czynnikiem są też pieniądze. - Animacja czasu wolnego, który na Podhalu, poza biletami do TPN-u, wymaga bardzo małego zaangażowania portfela rodziców, ponieważ spędza się go atrakcyjnie chodząc po tatrzańskich szlakach - podkreśla.
- Tłumy turystów na szczytach i szlakach. Tatry przeżywają oblężenie
- Polacy łamią zasady na tatrzańskich szlakach. Sypią się mandaty
- Wspólne patrole polskich i słowackich służb w Tatrach. Dają mandaty za złe zachowanie
Ponadto - jak mówi - Tatry wpisują się w modny w ostatnich latach prozdrowotny model życia, w którym ludzie zamiast wygrzewania się na piasku wybierają aktywne spędzanie czasu.
W turystyce górskiej dostrzegalny jest jeszcze jeden trend. - W tym roku zaobserwowaliśmy, że bardzo często mamy gości, którzy nie spędzają tu "głównych wakacji", które zaplanowane są w innym terminie, często za granicą, ale przyjeżdżają do nas na 4-5 dni na początku albo pod koniec wakacji. Dopełniają sobie tym samym urlop - wyjaśnia członek zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
REKLAMA
Czy wzrost zainteresowania Tatrami może być problemem?
Magdalena Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego, zapytana z kolei, jakie miejsca najchętniej odwiedzają turyści, mówiła, że ruch - poza miejskimi atrakcjami, które gwarantuje Zakopane - koncentruje się na popularnych szlakach.
- Niezmiennie na czele jest Morskie Oko, Dolina Kościeliska, Dolina Chochołowska czy Kasprowy Wierch, na który można się dostać kolejką - wylicza.
Od kilku lat najbardziej obleganym szlakiem jest droga do Morskiego Oka. Tylko do końca lipca br. dotarło tu już ponad 375 tys. osób. Dużym zainteresowaniem cieszy się też kolejka linowa na Kasprowy Wierch. Do końca lipca na szczyt wjechało ponad 333,5 tys. turystów.
REKLAMA
Tłumy widać też na popularnych, trudniej dostępnych górskich szlakach. Turyści ochoczo wchodzą na Rysy. Nie brakuje też takich, którzy - często pomimo braku przygotowania - porywają się na Orlą Perć. - Kusi ich wyjście gdzieś wysoko. To dodatkowo mobilizuje służby, które odpowiadają za bezpieczeństwo w górach - tłumaczy Zwijacz-Kozica.
Nasz rozmówczyni przypomina ponadto, że turyści niestosując się do zasad obowiązujących na terenie parku, stwarzają zagrożenie dla siebie oraz górskiej fauny i flory.
REKLAMA