Prokuratura ujawnia kulisy przeszukania klasztoru. Chodziło o Romanowskiego
Prokuratura Krajowa wydała komunikat w sprawie przeszukania w klasztorze dominikanów w Lublinie. Wynika z niego, że służby miały "uzasadnione podejrzenie" dotyczące obecności Marcina Romanowskiego w tym miejscu. Przeor zapewnił z kolei, że poszukiwany polityk nie ma żadnego związku z klasztorem, a zakonnicy nigdy z nim nie rozmawiali.
2024-12-27, 16:20
Przeszukanie w klasztorze. Prokuratura wyjaśnia
Prokuratura poinformowała, że "18 grudnia 2024 r. do Prokuratury Krajowej wpłynęła informacja, iż poszukiwany Marcin Romanowski przebywa w Klasztorze Św. Stanisława OO. Dominikanów w Lublinie"
Jak podano, w doniesieniu do prokuratury stwierdzono, że Romanowski był widziany w tym klasztorze w poprzednią niedzielę. "Informacja dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać podejrzany, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie" - wyjaśniono w komunikacie.
Prokurator uznał, że informacja "uzasadnia przypuszczenie, że Marcin Romanowski może znajdować się we wskazanych pomieszczeniach, dlatego też wydał postanowienie o zatrzymaniu podejrzanego i przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych powyższego klasztoru, celem wykrycia i zatrzymania podejrzanego".
Nie było zastrzeżeń
Prokuratura twierdzi, że "w momencie wydania ww. postanowienia prokurator nie miał pewności co do miejsca przebywania podejrzanego, dlatego też kontynuował czynności poszukiwawcze". Przeszukania dokonali funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji 19 grudnia w godzinach popołudniowych. Przed przystąpieniem do czynności postanowienie prokuratora wręczono przeorowi Klasztoru oraz poinformowano go o celu czynności. W przeszukaniu uczestniczyła osoba wskazana przez przeora.
REKLAMA
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, czynności policji w klasztorze trwały od godz. 15.15 do godz. 16.40. Nowak podkreślił, że prokuratura nie konkretyzowała, w jaki sposób, ani z użyciem jakich środków mają być realizowane czynności.
Po zakończeniu czynności przeor do protokołu oświadczył, że "nie ma żadnych zastrzeżeń co do sposobu przeszukania" - poinformowano w komunikacie. Jednocześnie prokuratura podkreśla, że "nie dokonano przeszukania żadnego miejsca przeznaczonego do sprawowania kultu religijnego", zaś na postanowienie o przeszukaniu przysługuje zażalenie, które jednak dotąd nie zostało złożone.
Dominikanie chcą wyjaśnienia tej sprawy
Informacje o zdarzeniu pojawiły się po tym, jak w mediach ujawniono fragmenty listu o. Łukasza Wiśniewskiego - prowincjała dominikanów - który ten wystosował do o. Dariusza Wilka - przewodniczącego Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Duchowny zastrzegł w nim, że zakonnicy klasztoru nie znają posła Romanowskiego i nigdy z nim nie rozmawiali.
"Bulwersującym jest fakt, że podejrzewano braci o ukrywanie człowieka poszukiwanego listem gończym" - czytamy w opublikowanych fragmentach listu. Ojciec Wiśniewski podkreślił, że b. wiceminister "nie ma jakiegokolwiek związku z klasztorem lubelskim".
REKLAMA
Funkcjonariusze mieli robić fotografie pomieszczeń mieszkalnych zakonników, pojawiła się też informacja o wykorzystaniu w akcji służbowych dronów. Policjanci przeszukali także pomieszczenia gospodarcze, ale nie weszli do pomieszczeń związanych z kultem religijnym. Mimo to dominikanie domagają się wyjaśnienia sprawy. Zapowiedzieli, że dołożą wszelkich starań, aby na drodze sprawiedliwości wyjaśnić to bolesne i niezrozumiałe zdarzenie.
- Pościg za Romanowskim. Europejski Nakaz Aresztowania trafi na Węgry
- Romanowski chce wyjaśnień. Zwrócił się bezpośrednio do Tuska
Przeor dominikanów w Lublinie: przeszukanie budzi zdziwienie
Głos w tej sprawie zabrał także przeor klasztoru św. Stanisława w Lublinie, o. Arnold Pawlina. Jak podkreślił, "żaden z braci dominikanów w Lublinie nie zna pana Marcina Romanowskiego". - To zaskakujące, że uznano, że pan Romanowski jest w naszym klasztorze. Żaden z nas, żaden z braci, którzy mieszkają w klasztorze w Lublinie, nie zna osobiście pana Marcina Romanowskiego. On nie był gościem klasztoru, nie zatrzymywał się w naszym klasztorze - podkreślił.
Dodał, że o każdym zatrzymującym się w klasztorze wiedzą właściwie wszyscy zakonnicy, a na pewno wiedziałby on - jako przeor. - Osoba, która przekazała informację o pobycie pana Romanowskiego w klasztorze, jest ewidentnie niedoinformowana i przekazała informację nieprawdziwą - zaznaczył.
REKLAMA
O. Arnold Pawlina zapewnił, że dominikaninie w Lublinie nie byli beneficjantami Funduszu Sprawiedliwości, nie mają też związków z organizacją Opus Dei, do której należy Romanowski (jest jej numerariuszem). Przypomniał też, że w tym samym dniu, kiedy dokonano przeszukań, okazało się, że Marcin Romanowski jest na Węgrzech, gdzie otrzymał azyl polityczny.
W jego ocenie poszukiwanie Romanowskiego w klasztorze budzi zdziwienie. Jak wskazał o. Pawlina, 20 grudnia opublikowano artykuł z wypowiedzią komendanta głównego policji nadinsp. Marka Boronia dla TVN 24. Komendant pytany, od kiedy wiedział, że Romanowski jest na Węgrzech, odpowiedział, że "na pewno był już na Węgrzech przed decyzją sądu" o tymczasowym aresztowaniu z 9 grudnia. - Tym bardziej to przeszukanie jest dla nas zaskakujące - dodał przeor.
"Nie przeszukano kościoła, ale przeszukano kaplicę"
Ojciec Pawlina powiedział, że przeszukania prowadziło sześciu funkcjonariuszy. Policjanci mieli zasłonięte twarze, np. kominami, część z nich potem je zdjęła, po zakończeniu przeszukania klasztoru. - Zachowywali się kulturalnie, nie było żadnej agresji ani arogancji, nie trzymali żadnej broni w rękach i niesprawiedliwe są te artykuły, w których zostali tak przedstawieni - zaznaczył o. Pawlina.
Jak dodał, funkcjonariusze nie mieli kamer czy aparatów fotograficznych, ale robili zdjęcia telefonami, prawdopodobnie jako dokumentację prowadzonych czynności. - Weszli do wszystkich pomieszczeń klasztornych, również tych objętych klauzurą. To prawda, co podaje prokuratura, że nie przeszukiwano kościoła - zaznaczył o. Pawlina, ale - jak dodał - przeszukana została wewnętrzna kaplica klasztorna, która jest też miejscem kultu.
REKLAMA
Policjanci poinformowali przeora, że poszukują Romanowskiego, pokazali mu jego fotografię. - Tylko, że ja nie wiedziałem, kim jest ten człowiek. Może to nie świadczy o mnie najlepiej, ale ja mam naprawdę wiele innych rzeczy na głowie niż śledzenie sporów politycznych - tłumaczył.
O. Pawlina: zastosowano radykalny środek
W ocenie przeora zastosowano nieadekwatne środki w postaci przeszukania w sytuacji, gdy być może wystarczyłoby porozmawiać z zakonnikami. - Przeszukania to bardzo radykalny środek, kiedy ktoś wchodzi do mojego domu, może wejść do każdego pomieszczenia, wszystko sprawdzać. To jest bardzo dotkliwe. Zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy tego poszukiwanego człowieka u nas nigdy nie było - tłumaczył.
Przeor powiedział, że dominikanie będą się domagali wyjaśnień. Powierzyli już tę sprawę prawnikom. - Teoretycznie to nam nie szkodzi, bo my rzeczywiście nie mamy żadnych związków z panem Romanowskim, ale takie sytuacje zawsze budzą jakieś podejrzenia. To dla nas bardzo niesprawiedliwe. Dlatego zależy nam na prawdzie, aby to zostało wyjaśnione - podkreślał.
Jednocześnie zaznaczył, że dominikanie odcinają się od komentarzy, które mogą przyczynić się do wykorzystania tej sytuacji w wojnie politycznej. - Nie chcemy wchodzić w spory polityczne. Artykuły, które zostały opublikowane przed oficjalnym oświadczeniem dominikanów w piątek 27 grudnia rano, starały się wykorzystywać to politycznie bardziej lub mniej udolnie. A to zupełnie nie o to chodzi. Taka sytuacja powinna być wyjaśniona kiedykolwiek i gdziekolwiek by się wydarzyła - dodał o. Pawlina.
REKLAMA
Komentarz Romanowskiego
Sprawę skomentował w mediach społecznościowych sam Romanowski.
Były minister sprawiedliwości usłyszał 11 zarzutów w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura zarzuca mu, że ustawiał konkursy na dotacje z Funduszu. Jest oskarżony między innymi o przywłaszczenie ponad stu milionów złotych. Polityk ukrywał się przed policją, kiedy sąd nakazał jego tymczasowe aresztowanie. Po kilku dniach poinformował, że dostał azyl polityczny na Węgrzech.
Tymczasem w piątek polska prokuratura wysłała Europejski Nakaz Aresztowania posła Marcina Romanowskiego na Węgry. Jak zaznaczył rzecznik PK prok. Przemysław Nowak, jest to standardowa procedura, a kolejnym etapem będzie posiedzenie sądu węgierskiego. Polską prokuraturę będzie tam reprezentowała prokuratura węgierska, która otrzyma Europejski Nakaz Aresztowania byłego wiceministra sprawiedliwości.
Źródła: Polskie Radio/PAP/jmo
REKLAMA
REKLAMA