MEN szykuje rewolucję w szkole. "Doszło do pomieszania pojęć"
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje zmiany w przepisach dotyczących nieobecności uczniów w szkołach. Aktualnie można mieć do 50 proc. nieusprawiedliwionych nieobecności i przejść do następnej klasy. MEN chce obniżyć ten próg do 25 proc. w skali roku lub 50 proc. w skali miesiąca. - Doszło do pomieszania pojęć na temat zjawiska - uważa Marek Pleśniar z organizacji zrzeszającej dyrektorów szkół.
2025-04-23, 09:18
Nieobecności w szkołach. MEN szykuje przepisy
MEN planuje wprowadzić nowelizację Prawa oświatowego jeszcze przed wakacjami. Niespełnianie obowiązku będzie rozumiane jako nieusprawiedliwiona nieobecność na co najmniej 50 proc. dni zajęć w okresie jednego miesiąca albo na co najmniej 25 proc. dni zajęć w okresie całego roku szkolnego. W przypadku przekroczenia progu 25 proc. nieobecności nieusprawiedliwionej będzie miało miejsce nieklasyfikowanie ucznia.
Do sprawy odniósł się dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO) Marek Pleśniar. Zwrócił uwagę, że zjawisko nieuczęszczania na zajęcia dotyczy różnych grup uczniów. Wskazał, że wyjazdy na wakacje dotyczą przeważnie tych, którzy nigdy nie docierają do "niebezpiecznego progu 50 proc. nieobecności". W jego opinii nieobecności powyżej tego progu zdarzają się małej liczbie uczniów i "raczej dotyczą tych z dużymi trudnościami, a nie jeżdżących sobie na wakacje z rodzicami".
Zmiana dopuszczalnej liczby nieobecności w szkole. To nie takie proste?
Zdaniem dyrektora OSKKO doszło do "pomieszania pojęć na temat zjawiska". - Niepotrzebnie łączy się przepis o progu klasyfikacji z lekceważeniem obowiązku szkolnego przez niektórych rodziców, bo to jest ich wina. Niepotrzebnie wszystko wrzuca się do jednego worka - ocenił Pleśniar. Według niego zmiana przepisów na takie, że tylko 25 proc. nieobecności będzie mogło być nieusprawiedliwionych, może skrzywdzić niektórych uczniów, którzy mają trudną sytuację rodzinną czy wychowawczą.
- Dobrze byłoby powstrzymać emocje i przyjrzeć się tym zjawiskom [...]. Należy się zastanowić, czy powody społeczne nie stoją w sprzeczności do powodów dydaktycznych. Bardzo bym uważał - ocenił.
REKLAMA
MEN skonsultuje się z dyrektorami? "Tak samo było z pracami domowymi"
Dyrektor OSKKO liczy, że przed wprowadzeniem zmian resort zasięgnie opinii środowiska, skonsultuje pomysł z większą grupą dyrektorów i zapyta, jak sytuacja wygląda w ich szkołach. - Tak samo było z pracami domowymi, gdy na szeroką skalę nie zapytano, co tak naprawdę myślimy. Tymczasem dyrektorzy wyraźnie mi zaznaczają, że plagą jest raczej lekceważenie pojedynczych dni, ale bez osiągania progu - dodał.
Zwrócił przy tym uwagę na inny problem. - Plagą nagminną, nieznośną, jest spóźnianie się na pojedyncze lekcje. Uczniowie potrafią się spóźniać nawet wtedy, kiedy ich klasa rozpoczyna zajęcia na trzeciej godzinie lekcyjnej. Lekceważy się w rodzinach punktualność i to, że uczeń i tak w dużej mierze traci lekcję, gdy się na nią spóźni. To jest najczęściej zgłaszany problem - tłumaczył.
- Nowacka reaguje na głosy nauczycieli. Zapowiada ewaluację ws. prac domowych
- Wolne na Wielkanoc to nie koniec. Do wakacji jeszcze wiele dni bez szkoły
- MEN uspokaja, ale szkoły alarmują. Zmiana wywołała falę krytyki
Źródło: PAP/pb/kor
REKLAMA
REKLAMA